-
Początek po przejściach...
Uff! Ależ długo mnie nie było!! Nie, nie obżerałam się przez cały ten czas... ale.... dwa tygodnie byłam supermenką a potem... grill, kiełbaska, milion piw, apetyt następnego dnia do potęgi.... W sumie po dwóch tygodniach, w trackie których zgubiłam 4 kg nastąpiło 6 dni obżarstwa, w którego trakcie przybył mi (na szczęście tylko!) 1 kg! Więc wciąż wynik wciąż zadowalający – 3 kg!
A teraz Proszę Państwa.... DIETKA – Wielki początek dnia 02 lipca 2004, oby nie było „Wielkiego końca”J))
Zaczynam teraz z wagą 76 kg.
Pierwsze dwa tygodnie, zamknąć się powinny w granicach 900 – 1000 kcal dziennie. Dalsze 6 miesięcy (!!!) w granicach 1200 kcal (w wyjątkowych przypadkach 1400 kcal – nie oszukajmy się. W trakcie 6 miesięcy każdy jest narażony nie tyle nawet na pokusy, co na „musy”: MUSI czasem zjeść służbowy obiad w knajpce, MUSI na imprezie będąc zjeść sałatkę z majonezem bo gospodarze takie uwielbiają, MUSI będąc na wakacjach w totalnej głuszy, zadowolić się żurkiem czy bograczem w przydrożnym barze zamiast zupy – krem z zielonego groszku.... po prostu trzeba NORMALNIE ŻYĆ!!!).
Postaram się pisać codziennie co też wsunęłam w siebie, jak mi idzie, jak się czuję etc.
Może teraz się uda???
21 lipca zmykam na wakacje.... to będzie problemL Wiem, że piwka sobie odmawiać nie będę, chociaż postaram się zamieniać je częściej na czerwone wino.... Zobaczymy! Trzymajcie kciuki!!
Piątek 2004-07-02:
1. Śniadanie:
v Truskawki – 15 dkg,
v Czereśnie – 10 dkg,
v Szklanka mleka 2% tłuszczu,
v Łyżeczka miodu,
v Dwie łyżki cornflakes’ów.
2. Obiad (jedzony w pracy, więc zawsze ogranicza się do sałatki albo kanapki, zawsze jest to niestety zimny posiłek):
v Sałatka: bób 15 dkg (obrany), 1 duży pomidor (w kosteczkę), łyżka oliwy z oliwek, kilka kropel octu winnego, sól, pieprz, koperek, + bułeczka razowa z ziarnami,
3. Kolacja (to na razie tylko plan bo oczywiście będę ją jeść około 18-19 ale staram się rano zaplanować co to będzie, tak aby wieczorem nie okazało się, że w lodówce mam tylko tłustą szynkę dla Mężczyzny i białe bułki w chlebaku, więc nie mam innego wyjścia.... Jutro napiszę czy plan został wykonanyJ.)
v Sałatka: karmazyn wędzony 5 dkg, sałata, pomidor, ogórek małosolny i świeży, kilka kropel oliwy, 3 kromki chrupkiego chleba żytniego.
Kiedy mogę kolacje staram się jeść ciepłe, bo często jest to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Nie zawsze się jednak udaje – wszystko zależy od tego co mam w lodówce, co planuję jeść tego dnia Mężczyzna, gdzie spędzam wieczór, a więc także gdzie jem.
Kiedy wiem, że cały dzień będę poza domem, że zarówno lunch jak i kolacja będą składały się z sałatki czy kanapki, wówczas śniadanie planuję na ciepło.
Rano, aby milej było mi przeżyć ten pierwszy dzień, zrobiłam dla siebie milion miłych rzeczy: pomalowałam paznokcie na seksowną czerwień, umyłam włosy, ubrałam się ładnie, zrobiłam masaż miejsc newralgicznych drewnianą szczotką)
No i oczywiście poćwiczyłam!!! Ale to jest trochę jak zjedzenie śniadania – zdarza się że go nie jem przed wyjściem z domu, ale bardzo, bardzo rzadko. Ćwiczenia są dla mnie nieodłącznym elementem diety. Ba! Życia!! Ćwiczę w domu, 45 minut do godziny dziennie, przez 6 dni w tygodniu. Zestawy są ułożone na podstawie ćwiczeń z „Shape’a” czy „Super linii”.
Planuję zakupić rowerek treningowy, marzę o nim od dawna!!! Niestety jeśli się skuszę to dopiero po wakacjach – teraz jestem spłukana.
Masaż ciała postaram się robić sobie codziennie – przynajmniej przez kilka minut.
A po pracy biegnę do solarium na parę minut. Wieczorem zafunduję sobie peeling o zapachu granatu i masaż (ten pozostawię w rękach MężczyznyJ).
Chcę, aby ten dzień był wyjątkowy. No i nie oszukujmy się, chcę sobie zapełnić czas przyjemnościami, aby nie myśleć o jedzeniu...
Lubię (ops!! Lubiłam!! Teraz powinnam używać tylko czasu przeszłego w tym kontekście!!!) tak sobie spędzić weekend z książką lub dobrym filmem i ... toną smakołyków....
A to ODPADA!!!
Będzie dobrze!!! Trzymajcie kciuki!!!
-
Lepiej nie mówić.... objadałam się cały weekend.... PO zjedzeniu sałatki w piątek, ze ślinotokiem patrzyłam na kanapkę z pasztetem, którą wsuwał Mężczyzna, potem zaczęłam sobie wmawiać, że zaczynanie diety od piątku to idiotyzm, a potem poprosiłam Mężczyznę aby mnie w tym utwierdził.... Wstyd!!!
Co zjadłam pisać nie będę bo dłuuugo by pisać. POwiem tylko, że znalazły sie tam żeberka, chrupki orzechowe, pasztetowa, biały chleb, kiełbasa... hmmmm..... było tego sporo....
Dziś już we mnie mniej energii i optymizmu bo wiem, że jestem słaba....
Zobaczymy jak będzie.... każdy dzień diety zblia mnie do wymarzonych 60 kg.
Pod warunkiem, że nie jest przepalatany dniem obżartstwa.
Szybko pękłam więc tym bardziej trzymajcie kciuki!!!
-
Ostatnio chciałam wejść do swego posta i wciąż wyskakiwał mi błąd ogólny??? Dziwne... cóż to takiego? Już po raz drugi mi się to zdarza... Więc swe boje opisałam w Word’zie a teraz wklejam tylko kilka dzionków.
2004-07-05
Dzień pierwszy po raz enty Ciężkie (dosłownie!! jest życie kobiety tak słabej jak ja.....) Ale na szczęście mam go już za sobą a jak wiadomo pierwszy jest najtrudniejszy.... Wytrzymałam mimo ślinotoku wieczornego, który starałam się opanować popijając wodę, kawę zbożowa i herbatkę owocową
1. Śniadanie:
v Sałatka: sałata zielona, ogórek zielony, zer feta 5 dkg, sos z łyżki oliwy z oliwek i łyżeczki musztardy + 2 cienkie kromki chleba razowego,
2. Obiad:
v 4 kromki chrupkiego pieczywa, 45 dkg czereśni (ależ się nimi objadłam!!! A w sumie było to niecałe 300 kcal!!). Jedzenie czereśni w pracy nie jest najlepszym pomysłem, ponieważ przy tej czynności bardziej niż usta zaangażowane są ręce. Nie można nimi wówczas wykonywać „służbowych” czynności, tym bardziej, że są upaćkane pestkami
3. Kolacja:
v 15 dkg gotowanej piersi z kurczaka,
v pomidor,
v ogórek małosolny.
Oczywiście ćwiczenia. W poniedziałek z hantlami, na górne partie ciała: biceps, triceps, klatka piersiowa, plecy.
Jutro idę na Shrek’a!! Hurrrra!!!
2004-07-06
1. Śniadanie:
v Płatki kukurydziane 4 łyżki,
v Maślanka 1 szklanka,
v Miód 1 łyżeczka.
2. Obiad zwany także lunchem: v
Ryż z curry, cebulą, papryką czerwoną i jednym średnim filetem z mintaja. To oczywiście wszystko podduszone na łyżeczce oliwy, dobrze, pikantnie doprawione i mimo że na zimno jedzone to przepyszne!!!
3. Kolacja:
Dziś spędzam wieczór w kinie. Seans zaczyna się o 18 więc przed kinem jest za wcześnie na kolację, a po kinie troszkę już późno. Kolację zjem wiec w kinie (mam nadzieję, że nie zakrztuszę się ze śmiechu!!). Zjem oczywiście to, co najwygodniej zjeść w takich okolicznościach:
v Bułeczka grahamka z serem rokpol (3 dkg) i ogórkiem małosolnym.
Po filmie na pewno wybierzemy się z przyjaciółmi na jakieś piwko ale ja sobie odpuszczę. Zamówić zamierzam wodę mineralną z cytrynką. W sobotę przyjaciółka ma urodzinki i wtedy na pewno się napiję – na razie, w tych pierwszych dniach dam sobie absolutny spokój z alkoholem, mogłabym potem nie zapanować nad apetytem.
Rano wykonałam ćwiczenia na mięśnie brzucha – 45 minut. Nie zapomniałam też o masażu szczotą.
Znaczenie lepiej czuję się cały dzień, kiedy te wszystkie „dopieszczająco – wyszczuplające” czynności wykonam rano. Dają mi energię na cały dzionek, świadomość dobrego, pozytywnego jego rozpoczęcia i siłę aby wytrwać w swoim postanowieniu. Czuję się też wtedy szczuplejsza (!), piękniejsza, zadbana, a to z kolei procentuje większą pewnością siebie.
2004-07-07
Shrek był cudowny!!! Uśmiałam się do łez!! Na piwko poszliśmy a jakże, wypiłam 2 ½ o ich kaloryczności zmilczę
Dziś za to jak to po piwkach bywa apetycik mi dopisywał podwójny...
Starałam się nie da obżarstwu ale troszkę sobie pofolgowałam...
1. Śniadanie:
v Kiełbaski drobiowe mini 2 szt.
v Ketchup i musztarda – po 1 łyżeczce,
v Bagietka – kawałek 10 cm,
v 2 łyżeczki masła roślinnego.
2. Obiadek: LEPIEJ NIE MÓWIĆ!!! Ale uczciwie powiemv
v Best chicken z baru „Co nieco”,
v 3 kartofelki stamtąd także....
Ech.....
3. Kolacja:
v Bułeczka razowa z paprykarzem i pomidorem.
Zdrowe to to wszystko nie było, superniskokaloryczne także nie, ale przynajmniej się nie objadłam jak zwierz. Mogło być gorzej.
Ćwiczenia były a jakże!
2004-07-08
1. Śniadanie:
v Bułeczka z ziarnem,
v Ser camembert 5 dkg,
v Sałata, ogórek, pomidor, papryka – w ilościach niewielkich, takich „kanapkowych”
2. Obiadek:
v Jogurt malinowy 150 g,
v Sok jabłkowy 330 ml,
v Sucharki Wasa cereal– 2 szt.
3. Kolacja:
v Bób – ½ kg.
Uwielbiam bób!! Długo gotowany, mięciutki, dobrze osolony... mmmm..... pyszotka!! W społeczeństwie, szczególnie w starszym pokoleniu pokutuje kilka bzdurnych poglądów na temat diety i odchudzania typu: ziemniaki/ banany/ makaron tuczą. Podobne niedorzeczności słyszałam na temat bobu. Fakt faktem, że jest jak wszystkie strączkowe rozdymający, a więc możemy sobie zafundować przez jeden wieczór wypięty, zaokrąglony brzuszek, ale bób ma 45 kcal w 100g!!!
Czyli zjedzenie pół kilograma bobu to zaledwie 450 kcal!! A jest to przecież fura jedzenia!!
Nie tylko pysznego ale bardzo zdrowego - jedzenie bobu zapobiega rakowi jelita grubego.
Dlatego tez dziś z mężczyzną zjemy we dwoje cały kilogram który leży od wczoraj w lodówce..... mmmmmm..... rozkosz.....
-
3mam za ciebie kciuki i zycze powodzenia !
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki