paskudna ta czekolada! nic tylko kusi... zjadłabym troszkę... całe szczęście, że nie mam w domu :)
Wersja do druku
paskudna ta czekolada! nic tylko kusi... zjadłabym troszkę... całe szczęście, że nie mam w domu :)
kurcze ale Wy cwiczycie. chyba musze sie zaopatrzyc w jakies filmiki :roll: ;D ;D
wstawaj Madziula ,slonce juz wysoko:) trzeba zaczac nowy dzien diety:D
Madzia Wstawaj!!!
kurcze- jak dobrsze ze ja nie lubie czekolady!!!
z nia same problemy no :P
Corsi - wez sobie na youtubie 8 minutowki rob
nie trzeba kupowac a tez ruch jest
no i pamietamy o liczeniu minutek :D :D :D
jak można nie lubić czekolady????
pierwsze słyszę :shock:
ale trochę zazdroszczę (bo ja nutellę np. mogłabym łyżeczka za łyżeczką do dna :lol: )
Madziula miłego czwartku i gratulacje za wczorajsze oparcie się pokusom
c.
Wy mi tak gratulujecie, a ja się wcale nie oparłam wczoraj pokusom :oops: :oops: :oops: Coś mi strzeliło do głowy żeby w trakcie meczu otworzyć sobie Lu Petitki Go! i tak zjadłam trzy paczki :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: Czyli zamiast 1250 kcal miałam wczoraj na koncie 1900!!!!!!
Ale dzisiaj trwam dalej w dobrym jedzeniu. Wczoraj po prostu wymiękłam, dałam się mamie namówić na pierogi na obiad i potem miałam dużo karolków a pusto w brzuchu i STAŁO SIĘ. Mam nauczkę, teraz będę bardziej pilnować obiadów. Na dziś mam kalafiora i furę fasolki szparagowej, coś sobie wybiorę.
A wstałam dziś wcześnie, tylko poszłam na badanie krwi a prosto stamtąd z mamą na zakupy na targ i dopiero przed chwilą wróciłam :roll:
ehh Rejazz kazdemu moze sie zdarzyc. byle nie codziennie dobra? dzis fasolka i cwiczenia :)
Marta swietny pomysl z youtubem! :) dzieki
No, fasolka dziś na pewno a czy ćwiczenia do się okaże, bo mam mega zakwasy po wczorajszym!!!! Więc nogi odpadają, ale może to i dobrze, brzuchol muszę ćwiczyć najbardziej a nie nogi! Spróbuję pójść na rower o ile znajdę jakieś buty które się nadają... bo jak jeżdżę w klapkach to ciągle gubię a na ulicy to niebezpieczne dość... a 'normalne' buty sierotka zostawiła w Berline :roll: :?
zabiję.........................
moja metoda na takiego głupiego głoda niegłoda?
przez calutki mecz prasowałam - -POLECAM!!!!!
Rejazz
................
3 paczki ??
czemu ty w ogole te paczki pod lapa mialas he???
na dupsko natrzelam ze hej
nastepnym razem do meczu wcinaj paluszki (z marchewki ofcourse) !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Miałam dzisiaj w ręku 1 paczuszkę 50 g tych Lu Petitek, ale poraziła mnie ich kaloryczność! :shock: :lol: :lol: :lol: więc odłożyłam z powrotem na półkę :o :lol: :lol:
Kupiłam takie zbiorcze pudełko, 6x50g :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Czyli połowa jest nadal w mojej okolicy... ale teraz to tylko wolno mi dwie sztuki do kawki popołudniowej, ale tylko tak, dla smaku, ŻADNEGO OBŻARSTWA!!!!!!!!!!
Chcę schudnąć i do wesela i do egzaminów i żeby Andiemu szczena opadła jak wysiądę z pociągu, o. I schudnę :P Dzisiaj jem już bez słodyczy i lekkostrawnie. Jakaś kara musi być. Nic nie wiem o tej połówce czekolady w lodówce, nic nie wiem o tych ciasteczkach i o lodach też nic nie wiem. Ewentualnie wiem tylko coś o jednym corny za 80 karolków (ale nie pamiętam że mam ich całe pudełko :twisted:).
No. Rzekłam.
MAdzia daruj sobie
smaka sobi tylko narobisz i po co ci to
jes taka zasada
nie jesz slodyczy nie ciagnie cie
zjesz choc ciapke beda za toba lazily
prawda:)Cytat:
Zamieszczone przez Majussia
ze mna tez tak jest
ja wyznaje ostatnio zasade "nie mam wiec nie jem" i staram sie takich ustrojstw w domu nie trzymac ,bo mogloby byc zle:Djeszcze nie ufam swojej silnej woli na tyle...
ale wiem ,ze sa osoby ,ktore potrafia sie kontrolowac i jesc np. jedno ciasteczko.
ja oczywiscie zawsze orientuje sie jak zostaje jedno do konca paczki,wiec lepiej nie ryzykowac,nie?
A ja potrafię zjeść jedno ciasteczko, tak jak dzisiaj :D :D :D
Miało tylko 23 kcal, taki herbatniczek :)
U mnie są słodycze w domu, bo mąż i syn jedzą :P mąż mimo, że je, to schudł już 23 kg :) :) :)
Tak więc wszystko dla ludzi, ale w rozsądnych ilościach :)
ja tez lubie czasem
ale staram sie nie przesadzic
chyba ze przesadzam
ale staram sie nie
moze leżeć coś słodkiego miesiacami w domu
ale jak otworze to ...........................
pochwale sie
mam lody, na które nie mam ochoty
bo po prostu nei mam i juz :)
wlasnie o ten rozsadek chodzi. przeciez wiekszosc z nas by nie przytyla jakby jadla rozsadnie
heh ,ale to jest takie trudne ...
to chyba zalezy od tego ,ze slodycze sie traktuje jako "sposob na stresy,niepowodzenia i inne takie ,albo nagrode...
przynajmniej ja tak mam ,ale staram sie z tym walczyc,bo mysle ,ze to troche chore:):D
wogole nadmierne jedzenie to taki sposob chowania sie przed problemami, bo z tym nam bezpiecznie ...
Magda.....no gdzie Ty? no chyba nie zjadlas tych ciastek do konca, co? :roll: :wink: Powiedz, ze nie :roll: :) :) :)
To ja trzymam kciukolce za to 'rzekniecie' :) niech Andiemu szczeka opadnie!
Umiar,umiar. Wszystko ladnie, tylko czasami hamulce pekaja.......Same wiecie jak to jest......Czlowiek jest tylko czlowiekiem a nie robotem. Jak sie zdarzy zjesc wiecej,trudno.
Trzymaj sie dzielnie.
Buzka.
No walczę dalej ze sobą, walczę!
Ostatnio tylko jestem omamiona i codziennie padam na 2-3 godziny w ciągu dnia i śpię :roll: :? Jakoś w ogóle nie umiem usiedzieć przed komputerem.... ale ćwiczeniom też wczoraj nie podołałam :evil: Idę dzisiaj odebrać wyniki badania TSH, ciekawe co mi wyjdzie tym razem - tzn. czy lekarz mi odpowiednio zwiększył dawkę czy jednak muszę w poniedziałek iść na kolejną wizytę... szczerze mówiąc to bym wolała mieć jeszcze ciut zwiększoną dawkę, bo teraz biorę co drugi dzień mniej i muszę pamiętać czy łykać tabletkę z zielonego papierka czy z białego a do tego leki na depresję... wszystko mi się czasem chrzani i mimo że staram się łykać o stałych porach to czasem nie potrafię powiedzieć czy danego dnia już brałam, czy nie, bo te na tarczycę łykam na czczo, czyli często jeszcze przez sen, tuż po tym jak zadzwoni budzik... a potem już nie wiem czy to sen czy jawa ;) :lol: :roll: :roll: :roll: :roll:
No ale nic to... na śniadanie zjadłam serek wiejski lekki z jagodami, popijam herbatkę i idę z mamą po zakupy, bo nie mam mleka chudego i serków już :roll:
ale masz Magdus kociol z tymi lekami. Wspolczuje :? Wez sobie zrob specjalny kalendarz tylko do lekow, wpisz kiedy co i skreslaj jak juz wezmiesz. Fakt, ze nad ranem to moze byc trudne :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: to chociaz sobie poloz zwykla kartke i olowek i postaw kreske, jak polkniesz draga :roll:
Endrju mi codziennie daje mixa lekowego: blonnik, tran, cynk, magnez i tez sie nie raz rabnie i mi dwa razy da :lol: Ale ja akurat pamietam dokladnie czy bralam czy nie, bo nieznosze tych wielkich tabletek tranowych :roll: :roll: :lol:
daj koniecznie znac jak wyniki, jak juz odbierzesz :roll:
buziaki :)
albo pozawijaj sobie tableteczki w papierki z datami, czy w male kopertki, czy tez napisz na nich daty na miesiac z gory, i potem, jak pod dana data bedzie pusto, to bedziesz wiedziala, ze wzielas.
milego dnia, skarbie!
albo kup sobie w aptece taki pojemniczek
na 7 dni tygodnia z dniami tygodnia wypisanymi
przezroczysty i tak sprytnie zasuwany
moj dziadek ma taki
ale jeszcze z podzailem na rano wieczor i poludnie bo on bierze ok 30 tablet :( :(
No widzisz juz sa porady:)
Madzia a co ta Polska na Ciebie tak usypiajaco dziala ?? Pewnie Ci tak nudno bez Andiego:)
no przyznaj sie toc to nie grzech:)
buziaki i walczymy walczymy(ja dzis grilluje) ,ale i tak walcze:D
Właśnie mam takie pudełeczko, tylko i tak mi się jakoś wszystko miesza.... :roll: :oops:
Ale pilnuję się, na razie tylko raz zapomniałam o leku na tarczycę i wcześniej czasem podwójnie łykałam pigułki anty.... tzn rano zamiast na tarczycę łykałam anty bo one ten sam rozmiar a jak ciemno rano to ja nie wiem czy to białe czy niebieskie, bo bez soczewek jestem ślepa :wink: :lol: :lol: :lol: :lol:
Teraz na szczęście mam odwyk od anty, więc jedna piguła mniej na dzień, dobre i to :D
No, za godzinkę idę po wyniki, więc teraz sobie wypiję kawkę i poczytam :P Dobry relaks nie jest zły :)
ja to zapominam nawet czasem o anty
teraz to w ogóle nie biore niczego
dlatego CI wspolczuje tych leków wszystkich
Anty brałam siedem lat non stop, z jedną małą przerwą.. Niby wyniki badań zlecone przez gin były ok, ale jednak miałam tego trochę dość... tylko niewygodnie tak bez... ;) ;) ;) :lol:
A wyników badania krwi nie mam. Miały być o 16, byłam w przychodni 16:25 a pani w recepcji mówi że o 17 mam przyjść, wrrr. Jak robiłam w prywatnej przychodni to wyniki były tego samego dnia do odebrania i ZAWSZE było wszystko na czas a tu nie dość że dzień później to jeszcze oczywiście komplikacje :evil: Panie takie typowe babsztyle z państwowej recepcji, trochę jak sprzedawczynie ze Społem robione na tleniony lekko fioletowy blond i z wystrzałową czerwoną szminką i niebieskim cieniem do oczu... nie lubię takich okazów ;-) Dowiedziałam się, że trzecia pani z recepcji właśnie stempluje karteczki z wynikami i że mam przyjść za pół godziny. Dwie pozostałe oczywiście nic nie robiły, a każdy sympatyczny człowiek z odrobiną chęci by powiedział, że mam chwilkę zaczekać, wyjąłby mój wynik, podstemplował i mi dał.... ale nie, oczywiście muszę iść drugi raz. Poczekać nie mogłam, bo mi się kalafior w domu gotował :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Śmierdzi już przed blokiem nawet, więc wszyscy sąsiedzi wiedzą, co mam na obiad.
Ja wczoraj się obżarłam kalafiorem, pyszny był i też śmierdziało, a co :lol: :lol: :lol:
Magda, mam tak samo z lekami, jak Ty :?
Hormon tarczycy rano na czczo, 150 mg od poniedziałku do piątku, weekendy mam wolne :lol: do tego jeszcze antydepresant i Aspargin osłonowo na serce, bo choroba tarczycy może osłabiać serce ...
Mam takie pudełeczko na leki, jednodniowe: rano / południe / noc, pakuję do niego leki i jakoś pamiętam :lol: :lol:
Poszłam po te wyniki, chociaż bardzo mi się nie chciało. Ale wmówiłam sobie, że to poobiedni spacer na dobre trawienie. Spacer przeobraził się w bieg, bo lunął megadeszcz i tak leje i wali w szyby do teraz że hoho.
Z wyników nie wiem czy mam się cieszyć... Dla odmiany jestem teraz poniżej normy, czyli wpadłam w niedoczynność (norma jest przy badaniu tą metodą 0.35-5.50 a ja mam wynik 0.046). Nie wiem czy iść do lekarza w poniedziałek w takim razie czy poczekać miesiąc-dwa, powtórzyć badanie i wtedy ewentualnie pójść :roll: :roll: Przy minimalnie mniejszej dawce wyskakiwałam ponad normę, teraz miałam wynik w normie i w tym miesiącu dopiero nagle poniżej... może dlatego że odstawiłam anty?? I że w innej przychodni inną metodą mierzyłam??? Kurde, nie wiem! Ale kiedyś tak miałam, że miałam od dwóch lekarzy skierowania do dwóch różnych przychodni na badanie krwi. Oba załatwiłam jednego dnia, bo tak mi było wygodniej i niektóre wyniki były zasadniczo różne :shock: :evil: Więc sama już nie wiem, co o tym myśleć :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
Madziu, chyba w nadczynność wpadłaś ... niedoczynność by była, jak by było powyżej normy.
Mój ostatni wynik to 0,346 przy normie 0,4-4, więc jestem na granicy nadczynności...
... więc jeśli Ty masz zaledwie 0,046 przy takich limitach, to jest to wynik dla nadczynności.
Ja zawsze badam w tej samej przychodni i tą samą metodą, więc wyniki są porównywalne i można śledzić zmiany ...
Metody i normy są różne niestety :roll:
Ale burza!!! Leje okrutnie i grzmi!
Przejęzyczyłam się :)
Niedoczynność to mam jak nie biorę leków, oczywiście masz rację Kasiu, że w nadczynność wpadłam. Chyba pójdę jednak w poniedziałek do tego lekarza, zobaczę co mi powie. Bo tak źle i tak niedobrze, a jak nie pójdę teraz na wizytę to uda mi się zapisać dopiero na wrzesień-październik, chyba lepiej tyle nie czekać....
Zastanawiam się, czy nie odżałować pieniążków i nie pójść jutro na badanie do tej przychodni, gdzie zazwyczaj chodzę... :roll:
Madziu, do lekarza musisz pójść KONIECZNIE!
To nie jest dobry wynik, też takie miewałam a na początku to w ogóle się nie dało oznaczyć TSH, tak było niskie ....
Pójdź kochana, bo czekanie do jesieni nie jest dobrym pomysłem :roll:
Skoro Kasia tak mówi, to się posłucham i pójdę :D W sumie jakby nie patrzeć, prawda jest taka że lekarz kazał mi się pojawić we wrześniu, jeśli wszystko będzie w normie. A przecież nie jest, więc nie będę czekała... Nie lubię tego lekarza, chodziłam do niego u siebie w Legionowie, potem zapisałam się na wizytę do Alvitu i nie wiedziałam, do jakiego lekarza. I jak poszłam na wizytę i zobaczyłam tego samego, to myślałam, że mnie coś trafi!!! Zwłaszcza że tam przyjmuje kilkunastu lekarzy, więc trzeba mieć naprawdę pecha ;) :P :P No ale to, że go nie lubię, nie powinno się przekładać na to, że zaniedbam swoją chorobę, nie? Tak samo mam z psychiatrą, jest w sumie ok, ale mam wrażenie, że nic mi nie pomaga, tylko przepisuje leki.... no ale co mam zrobić, jak tam przyjmuje tylko jeden lekarz i nie ma wyboru? :? :? :? :? :?
A przy okazji: chce mi się poorbiterkować, ale po zestawie kalafior+czereśnie+fasolka szparagowa jestem jakby niezbyt fit :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Do tego musiałam okno zamknąć przez burzę i pocę się jak w saunie :P Ale chyba zaryzykuję i popedałuję tyle, ile dam radę a potem w nagrodę się zrelaksuję w wannie 8) 8)
No! cieszę się, że pójdziesz :D :D :D :D
A co do lekarza, to rzeczywiście trafisz akurat na tego ... :lol: :lol:
Oj, i ja pozamykałam okna przez burzę i duchota teraz jest w mieszkaniu taka, że nie da się wytrzymać.
A ja się biorę za hantle ... od godziny :lol: :lol:
Jednak postanowiłam poćwiczyć na orbim. I się udało - 35 minut, 12 km i 200 karolków spalonych. Potem jeszcze joga i stretching (po 12 minut), czyli jakoś uzbierała mi się dziś godzinka :P
Jedzonko:
- serek wiejski lekki + 30g jogurtu + 100g jagód
- 200ml mleka 1,5% do kawki
- 10 orzechów nerkowca, 5 pistacji
- 200g kalafiora, 100g fasolki szparagowej z łyżką bułki tartej podsmażonej na masełku :P
- 220g czereśni
- 1 tost trzy ziarna z szynką wieprzową morlinek
- 40g wędzonego łososia
- 100g malin
- 250g czereśni
razem: 1011 kcal, B=55g, T=25g, W=127g
Dzisiaj wszystko było perfekt :D :D :D