-
Makijaz w pracy? Chyba zazdrosze takiego podejscia, ja bez umalowanych oczu na uczelnie nie pojde, nie wazne, ze juz jestem spozniona, ze jak teraz nie wyjde to trafie w luke tramwajowa, nie wazne sniadanie jak oczy sa nieumalowane. I basta! A w sumie wszyscy, ktorzy mnie widzieli bez make upu ( duzo powiedziane "make upu" bi ja w sumie tylko oczy maluje) mowia mi, ze nie strasze. Czyli mam cos z mozgiem nie tak, ze bez wytuszowanych rzes nie pojde na uczelnie ale prawda jest taka, ze od razu robie sie mniej pewna siebie, bardziej wycofana. Takze zazdroszcze takiego podejscia!
Pozdraiwam!
-
A ja znałam taką panienkę, co bez umalowanych rzęs nie wychodziła nawet z własnego pokoju do łazienki, bo jej się ubzdurało, że nawet rodzina nie zniesie jej widoku. Notabene, była powalającą, szczupłą, bardzo atrakcyjną Straight Edge'ówą i wszyscy faceci się za nią oglądali.
Bilans taki, że jak na ten tydzień zjadłam 2 razy po 2000 kcal i raz tysiąc, ale to tylko dlatego, że tak się żle czułam, że po pracy zaraz poszłam spać. Mam nadzieję, że się nie rozchoruję.
Make - up: raz
balsamowanie zwłok: raz.
Oj, niedobrze. Muszę się poprawić
-
Dzisiejszy dzien był w sumie udany, choć było i pare rzeczy, ktore mogly pojsc lepiej.
Plusy:
zjadlam 835 kcal a nie 2000, w tym wiekszosc na sniadanie. troche malo, wiem, ale nie czuje sie glodna, wiec nie bede sie dopychac. jutro pracuje, to na pewno nadrobie
uczylam sie - przygotowywalysmy sie z kolezanka do ustnego na CAE
napisalismy z Pieknym CV dla niego (prawie skonczone)
Minusy:
make-up: brak
i chyba jeszcze nie zrezygnuje z jedzenia chleba. znalazkam dzis taki ciemny, slonecznikowy i musli. 177kcal/100g. moze byc
zaraz sie jeszcze zabalsamuje, wypije herbatke i spac. dobranoc
-
prawde mowiac, jesc mi sie chce. nawet nie to, ze jestem glodna, ale poruszalabym szczekami na szczescie zeby pojsc do lodowki, musialabym sie ubrac, a tego mi sie z kolei nie chce.
posmarowalam sie Eveline 3D. jakos ostatnio jest mi po nim mniej zimno niz poprzednio. organizm sie do kazdego g... przyzwyczai.
no i nie zwazylam sie, juz raczej w tym tygodniu nie ma na to szans. trudno, przekladam na nastepny. zobaczymy ile wskaze.
-
Hejka!
Kochana, na początku jak chce Ci się szczęką ruszać to kup sobie gumę do żucia.
A tak na poważnie, Aimko jedz trochę więcej bo zubożysz organizm i jak się w końcu upokmni o swoje to pochłoniesz całą lodówkę. (no dobra, u mnie by tak było - a Tobie tego broń Boże nie życzę).
U mnie ostatni tydzień do kitu. Ale tak jakoś się stało- było mi źle.
Wczoraj zakupiłam wejściówkę na aerobik. Najlepsze, że moja szefowa ją opłaca
Musi, musi babka zacząć o mnie dbać bo odejdę z pracy i będzie miała problem.
Już Ci kiedyś wspominałam że mam wielki szacuneczek że potrafisz zmusić się do nauki angielskiego. Ja kaleczę strasznie i dalej jednak spędzam czas przed TV zamiast coś z tym zrobić.
A to przecież inwestycja na przyszłość...
Wierzę, że do wszystiego można przywyknąć (notabene Eveline też już nie mrozi mojego tyłka nic a nic, a nienawidziłam tego strasznie). Angielski, ćwiczenia fizyczne to przecież dobra sprawa. To nie jest tak że zmuszałabym się do czegoś co robi mi krzywdę. Jeszcze tylko muszę siebie do tego przekonać.
Jutro 1 czerwiec - jak każdy pierwszy (i poniedziałki) dobra data do rozpoczecia i planowania zmian
Pozdrówka i idę coś nastukać u siebie.
Buźka.
-
Nie, te 800 kcal to wypadek przy pracy. Czasem mi sie tak zdarza, ze jak jem cos naprawde niskokalorycznego przez caly dzien, to mi tak wychodzi. Ale rzadko, wiec spokojna glowa Ale patrzac na moje zestawienie z ostatnich 2 tygodni widze, ze mam bardzo duze rozbieznosci pomiedzy tym ile jem jednego dnia a ile drugiego. Trzebaby to jakos ustabilizowac na poziomie 1400-1500 kcal dziennie. Pracuje nad tym.
A gume do zucia to pewnie bym cala od razu pochlonela Wole jesc co 3 godziny, bo wtedy mnie glod tak nie lapie, no i nie mam poczucia, ze cierpie
Napisalas, ze u Ciebie oststni tydzien do kitu. Rozumiem, ze skladasz deklaracje, ze to juz Twoj ostatni tydzien, ktory jest do kitu? Rozmawialysmy juz o tym na Twoim watku, wiec moze ta nowsza droga okaze sie lepsza.
Ja mam wolne dzisiaj. NA koncie. poki co, jakies 1200 kcal. Bylam rowerem na zakupach. Nienawidze jezdzic tamta trasa, bo od czasu wypadku mam lęk przed zjeżdzaniem z gory, a w tamta strone jest olbrzyyymia gora. A z powrotem, wiadomo - pod gorke Ale fajnie, ze na rowerach pojechalismy.
A teraz mam wolna chate, bo wszyscy moi wzpollokatorzy poszli na impreze, wiec planuje dluuuga kapiel z peelingiem, a potem posmaruje sie Eveline, zawine w folie do kanapek i wskocze pod koldre. Zeby sie nikt nie smial. Zobaczymy, jaki efekt bedzie.
No, i pouczyc by sie trzeba bylo, bo egzamin zbliza sie wielkimi krokami aaaaa!
-
No i zmieniłam tytuł wątku. Bo już mi nie pasował od dłuższego czasu: "Co WRESZCIE zrobię dla siebie". Już dawno nie ma żadnego: wreszcie. Co jak co, jeszcze dużo mi brakuje, ale na pewno nie mogę już napisać, że jestem zapuszczona
A poza tym chciałam napisać, że wreszcie po tych wszystkich przejściach czuję się dobrze! Z dnia na dzien mam więcej energii, więcej ochoty na robienie czegoś, więcej planów i uśmiecham się pogodnie. Dobrze mi
-
Niedziela. Plan na niedziele jest taki, żeby nie przekroczyc 1500.
Uda sie!
-
Hejka Aimko!
Ja tylko na chwilkę bo nie czuję się za dobrze, a przed poniedziałkiem mam jeszcze mnóstwo roboty.
Odpowiadając na Twoje pytanie. W Polsce będę tylko 4 dni - od 26 czerwca do 30 czerwca.
Muszę jechać na prawdziwy urlop.
Pozdrówki i mam nadzieję, że niedzielny plan został zrealizowany.
-
Hej hej
Mam nadzieję, że cel na niedzielę osiągnięty
Życzę słodkich snów!!!
Cmooooki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki