-
dawno mnie nie było... wakacje, podróże, szkolenia, tata w szpitalu okulistycznym i mnóstwo innych rzeczy się złożyło na ten czas przerwy.
Udało mi się bez wagi pod ręką i różnych pokus utrzymać jako tako wagę (obecnie 66kg).
Dziś wreszcie mogłam sobie sama ugotować po długim czasie jedzenia gotowanego przez znajomą w Kanadzie (kosztowało mnie to trochę nerwów, żeby dotarły do niej moje wytłumaczenia, że nie jadam posiłków o 21, które się składają z dwóch dań).
Chyba weszłam automatycznie w etap stabilizacji wagi - udało mi się zbliżyć znacznie do poziomu wyjściowego czyli do 63-64 kg, które miałam przed przyjazdem do Pragi, ale nie wchodzę nadal w te moje muzealne sztruksy
Wiem, ze to nie jest moja optymalna waga, bo jeszcze nadal czuję się ruchowo ograniczona przez tłuszczyk tu i ówdzie.
Chyba radykalnie muszę podejść do etapu drugiego czyli:
- dorównać do poziomu wyjsciowego na początek
a po drugie zejść do tych magicznych dla mnie nadal 58 kilo
Jak na złość teraz czekają mnie same służbowe wyjazdy - siedzenie na prezentacjach, przerwy na kawę (tu chyba będę musiała się mocno spiąć - kawa dla mnie jedynie z cukrem - chyba przejdę na wodę lub herbatę) i przekąski w stylu ciacha i kanapeczki z jakimiś pastami; obiady standardowe dla wszystkich...
Druga sprawa z tym związana - mało czasu na ruch, bo po spotkaniach zwykle są imprezy integracyjne.
W każdym razie na pewno kontrola spożywanego jedzenia nie zaszkodzi... a z ruchem nadrobię w drugiej połowie lipca
Może ktoś ma jakieś dobre rady jak ruszyć z miejsca wagę, która się zatrzymała i jakoś nie spada? Czy może lepiej jest dać sobie trochę czasu?
-
Cieszę się że jesteś.Waga napewno powoli znowu zacznie spadać tylko może daj trochę czasu organizmowi sie przestawić.Teraz przecież będziesz gotowała sama i to o takiej poże jak chcesz.
-
I znowu jestem po kolejnych służbowych wyjazdach. Weszłam na wagę i nadal nic - i całe szczęście, bo w warunkach siedzienia w sali myślałam, że jednak przybędzie w pasie. (waga na poziomie 55,7)
Miałam jechać nad jezioro, ale ze względu na pogodę, która nawaliła zabieram się za sobotnie sprzątanie
Pozdrawiam wszystkich porządkujących!!!
-
Jestem po znowu długiej przerwie - tym razem chora angina i lecę na antybiotykach.
Waga jak widać spadła, ale podejrzewam, że to z powodu wypocenia i choroby.
Ale oczywiście nie zapominam o zdrowym odżywianiu! i zajadam sałatkę, w której znajdują się moje ulubione składniki:
wędzony łosoś,
suszone pomidory,
czarne oliwki,
rukola,
avocado
i pesto oraz ciutek oliwy z oliwek.
Ostatnio zaczęłam też jadać nabiał robiony z koziego mleka. Czy ktoś może wie ile takie rzeczy mogą mieć kalorii? Nigdzie nie mogę tego znaleźć (nawet na opakowaniach!)
-
Ojej mam nadzieję że ze zdrówkiem już lepiej.
-
I znowu mnie nie było - tym razem bardzo, bardzo dłuuuugo.
Ale jak na jesień przystało znowu zabieram się za siebie.
W lecie niestety przytyłam ale tylko troszeczkę a potem jeszcze jeden kilogram w czasie tygodniowego urlopu.
Teraz udało mi się zrzucić i znowu jestem na 66 kg, a to dzięki temu, że zaczęłam chodzić na weekendowy kurs instruktora fitness.
Wczoraj miałam egzamin i dostałam podstawową licencję! Następny weekend spędzam na kursie Pilatesa
Ten tydzień mam znowu urlop, ale nigdzie nie jadę - zabiorę się za dietkowanie i zaległą pracę
No i ze zdrowiem znowu nie tak różowo - przeziębiłam się wczoraj
Ale jem zdrowo i biorę dodatkowe witaminy, więc powinno być ok.
Pozdrawiam wszystkich, którzy na jesień zaczynają walkę ze zbętnym tłuszczem!
-
Znowu mnie dawno nie było, ale postanowiłam reaktywować swoje plany odchudzeniowe przed Świetami.
Jakoś utrzymuję się na tych 66-67 przez parę miesięcy, ale to oczywiście nie koniec drogi. Chciałabym zejść do 58kg - chociaż wiem, że realnie to może zatrzymam się przy 60.
Jak wróciłam do 'starej' wagi sprzed prawie 4 lat to nagle się waga zatrzymała. Trochę też w tym mojej winy, bo zamiast trzymać się ustalonego rozkładu jedzenia pozwałałam sobie na jedzenie w stary sposób, czyli śniadanie, potem przez parę godzin nic aż do obiadu - napchanie się czymś wielkim na obiad i coś tam małego po pracy lub wieczorem.
Dzisiaj już na dobrej ścieżce
Śniadanie:
duży kubek twarogu (250g)
pokrojone w kostkę: połówka czerwonej papryki i pomidor
kawa rozpuszczalna z odtłuszczonym mlekiem
Na obiad mam:
Zupa krem z brokułów na sporym kęsie chudej wołowiny zabielana odtłuszczonym jogurtem
Do tego do przegryzienia:
jogurt
kiwi
jabłko
Trochę kalorycznie mało wychodzi, ale może wezmę do pracy baton muesli... tak akurat będzie 1000 kcal.
Pozdrowienia dla forumowiczów
-
I znowu witam po długiej przerwie.
W Nowym roku pojawiają się postanowienia noworoczne i oczywiście ja też nie mogłam się oprzeć i postawiłam sobie parę celi na nadchodzące miesiące.
Od początku nowego roku nie piję kawy!!!
Już kilka lat nosiłam się z zamiarem przerzucenia się na herbatę. Do tej pory piłam mocną czarną kawę z cukrem - średnio 3 lub 4 kubki dziennie. Dzięki temu spożywałam kilka łyżeczek cukru dziennie.
Od początku roku do wczoraj udało mi się nie wypić ani jednej filiżanki, aż wczoraj pozwoliłam sobie na kubek a to trochę za sprawą niskiego ciśnienia i powracającego bólu głowy. Myślałam, że jak wypiję kawę to moje niskie ciśnienie podskoczy i będzie lepiej.
I rzeczywiście ból głowy minął, ale w drodze do domu było mi bardzo źle.
Wniosek z tego taki, że chyba się już mój organizm odzwyczaił od kofeiny.
Dziś rano była kolejna tura mierzenia i ważenia - nadal utrzymuję się na stałym poziomie w granicach 65-66kg. Od nowego roku zaczęłam znowu gotować sobie w domu. Głównie są to zupy - na jakimś kawałku mięska. Trochę sobie ułatwiam, bo jak nagotuję na 2-3 dni to zamrażam i w kryzysowej sytuacji będę mogła tylko odmrozić.
Czy ktoś może wie ile można takie zamrożone gotowe potrawy trzymać w zamrażalniku?
Oczywiście, żeby schudnąć muszę wreszcie zacząć ćwiczyć.
Podczas świąt w Polsce każdego dnia siedziałam jakieś 40 minut na rowerku mojego brata oglądając filmy. A jak wróciłam do Pragi to jakoś entuzjazm opadł i wszystko diabli wzięli.
Jutro idę na badmintona z koleżanką - dawno nie grałam, więc pewnie mi da wycisk.
Dziś planuję siłownie, basen a w nagrodę solarium.
Pozdrawiam wszystkich dietkujących i podaję przepis na sałatkę, którą przed chwilką zjadłam:
50g miękkiego koziego sera
jeden średni podmidor
kawałek ogórka
oliwki (zielone chyba lepiej będą się komponować - ja niestety miałam tylko czarne)
kapary
kilka suszonych pomidorów pokrojonych w paski
przyprawy do smaku
-
Witaj.Tak się pojawiasz i znikasz że mam nadzieję już to się nie powtórzy.Bądź cały czas z nami a razem na pewno nam się uda.
Gratuluję nie picia kawy ja bym 1 dnia chyba nie wytrzymała.Więc tym bardziej podziwiam.
-
Znowu zniknęłaś?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki