Zaczęło się jakieś 3 i pół roku temu, gdy po przeprowadzce do Pragi moja i tak okrągła figura nagle zaczęła się nadytego balonikamać. Dzień po dniu stawałam się bardziej "rozdęta" i niestety nie mogłam poluzować wentyla, żeby spuścić trochę powietrza z tego balonika.
Jak się okazało pułpką okazało się życie towarzyskie. Każdorazowe wyjście ze znajomymi kończyło się wypiciem kilku czeskich piw. Nie trzeba przypominać o kaloryczności tego trunku. Do tego doszedł jeszcze fakt, że jestem bezwzględnym mięsożercą. Wiadomo, że piwko zagryza się smażonymi kiełbaskami.
Słodycze w ogóle mnie nie kręcą, ale niestety ciągle muszę się pilnować jeżeli chodzi o nadmierne spożycie trunku z pianką, co przy dość intensywnym życiu towarzyskim nie jest aż tak łatwe. Zwłaszcza jak się jest tak "miętkim" jak ja i ulega namowom otoczenia i własnej słabej woli.
Na jesieni 2006 poczułam, że trochę już przesadziłam z ignorowaniem wagi. Czułam się źle: ciągle byłam zmęczona, unikałam ruchu - nawet tego, który wcześniej lubiłam.
Wśród latami gromadzonych wycinków z gazet, artykułów, zestawów diet znalazłam tygodniową dietę niskowęglowodanową, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Udało mi się zrzucić 4 kilogramy w ciągu miesiąca.
Niestety po miesiącu sobie odpuściłam i przestałam przygotowywać posiłki do pracy w nadziei, że uda mi się w czasie przerwy obiadowej wybrać coś dietetycznego z oferty okolicznych restauracji i trochę się przeliczyłam. Niestety czeska kuchnia nie należy do najbardziej niskokalorycznych. Potem wiadomo święta, tradycyjne świąteczne potrawy itd. Miałam szczęście, że w tym czasie nie przytyłam.
Od paru dni znowu jestem na diecie niskowęglowodanowej - waga wykazuje kilogram mniej, co pewnie też jest wynikiem kilku intensywnych godzin gry w badmintona.
Wiem, że jeszcze wiele przede mną. Mój plan to schudnąć przynajmniej do wyjściowej wagi sprzed przyjazdu do Pragi - zostało mi jeszcze jakieś 7-8 kilogramów i może jeszcze dodatkowo 3 do połowy maja. Pod koniec maja zostałam zaproszona na ślub
Ale oczywiście decyzja o podjęciu odchudzania została podjęta zanim dowiedziałam się o ślubie.
Wyzwaniem nadal jest intensywne życie towarzyskie i poskromienie pokusy spożywania piwa, które w Czechach jest nawet tańsze od wody mineralnej!!!
Jeżeli ktoś na forum ma jakieś ciekawe przepisy z gatunku "niskowęglowodanowych" to będę wdzięczna za podzielenie się ze mną, bo czasem mam wrażenie, że mi już zaczyna brakować pomysłów.
Pozdrawiam wszystkich chuidnących i trzymam kciuki!
Zakładki