-
Witajcie z powrotem!
Ufff, jak dobrze być już wreszcie we własnym domku, z własnym trybem życia i własnym wyżywieniem! Życie na wsi jest sielskie i słodkie, ale na dłuższą metę dla mnie - urodzonego mieszczucha - męczące nieco... Zwłaszcza z widmem kochającej pulchniutkiej cioci, która ma łzy w oczach kiedy zabiedzona Sun nie zje ostatniego kawałeczka mięsa z talerza
Koszmarek
Nie wiem, czy schudłam (waga kaput), pewnie nie, bo przy tych obiadach, wieczornych grillach i łasuchowaniu w sadzie nawet moja zwiększona aktywność nie pomogła. Ciuchy ciągle przyciasnawe, chociaż chyba trochę poprawiły mi się proporcje ciała (brzucho mniejsze, tylko jakim cudem?
).
No a od dzisiaj jest już tak, jak być powinno (mniej więcej
)
Zjadłam:
Na śniadanko (10.00): miseczka muesli (Sante+ płatki owsiane) z jogurtem naturalnym, trochę wiśni (dokładnie: 21 sztuk
)
Obiad (15.00): zupka pomidorowa z makaronem i 2 kawałki babki cytrynowej (szlaken traffen
na szczęście kawałki niewielkie, razem miały objętość mojej zaciśniętej spracowanej piąstki
)
Kolacja (17.30): miseczka mizerii (tradycyjna, ogórki + trochę śmietany), duży pieczony ziemniak, 1 pomidor
Ćwiczyłam:
2 godziny na rowerze, teren dość urozmaicony, w tempie raczej spacerowym (potem okazało się, że w tylnej dentce powietrza jak na lekarstwo, a ja już zdążyłam się załamać, że jestem ofiara losu i pod głupią górkę nie potrafię wjechać
)
Wieczorem będzie jeszcze ok. 50-100 brzuszków
To by było tyle na dzisiaj, cieszę się, że znów jestem z Wami
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki