piatek... piatek.. i po piatku :shock: :shock:
udanej soboty ;*
Wersja do druku
piatek... piatek.. i po piatku :shock: :shock:
udanej soboty ;*
Masakra, nie sobota. Zaczęło się niewinnie (wczesna pobudka mimo późnego pójścia spać - graliśmy wczoraj w karty chyba do 1 czy 2 w nocy ;) ), a potem... Potem zaczęło się dziać. Mojemu mężczyźnie wyskoczyła niespodziewanie konieczność pojechania gdzieś, więc mi przypadło załatwienie kilku spraw, które mieliśmy załatwić razem. I co? I pojechał mój mężczyzna w świat szeroki i... zgubił portfel. A w portfelu karty (kredytowa, debetowa), dowód, prawko. Zadzwonił do mnie, przerażony, żebym przyjechała mu pomóc. Co było robić? Pojechałam. Nic nie znaleźliśmy, ale za to zostawiliśmy nasze namiary na policji, w metrze i bóg wie gdzie jeszcze :D W domu gotówki zero, a w lodówce już tylko światło. Więc wyciągnęła Gosia kredytówkę i zrobiła zakupy. Przez internet, bo inaczej by nie zdążyła :D
Ech, dobrze, że już wieczór ;) Zaraz zabieram się za ćwiczonka, póki dom pusty :D Chłopaki znów pojechały coś załatwiać - mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez nieprzewidzianych wypadków :D
Gosia, współczuję kłopotów. Zdążyliście poblokować karty?
I podziwiam zapał do ćwiczeń - mimo wszystko, co się stało. Mam nadzieję, że dały Ci porcję dystansu od tego stresu. I trochę luzu i frajdy w tak 'niefajnym' dniu.
Oby niedziela była tak fajna, jak fatalna była sobota.
Buziaki, trzymaj się.
Oooo ja - współczuję, jak pech to pech! I tak Ci gratuluję tych ćwiczeń - ja ze swoją psychopatyczną naturą pewnie bym ze złości ściany porozwalała :wink: :lol: . Goośka, a kiedy Ty teraz będziesz w Polandzie?
Buuuźka!
o dzizyyys, to przygoda... ostatnio podobna sytuacje miala moja psiapsiola... - jej facet rowniez.. gdzies portfel zgubil... - po czym sie okazalo - ze spadlo pod siedzenie w aucie.. - no i sie na szczescie wszystko wyjasnilo.. - zeby u Ciebie rowniez znalazlo sie sympatyczne rozwiazanie. ;) moze ktos zadzwoni, ze znalazl portfel ? ;)
Na razie nikt nie zadzwonił, ale wciąż jesteśmy dobrej myśli :) Karty zdążyliśmy poblokować, na szczęście, więc nic z konta nie ubyło ;) Jedno dobre, że mój skarb nie miał tam paszportu, bo wtedy musiałabym jechać do Polski sama. Veriś, będę w październiku (25-30), więc odezwij się, gdybyś miała chwilę :D
A dzisiaj już lepiej. Mam dzień pichciciela, piekę babkę zebrę (dla mężczyzn) i zrobiłam pomidorówkę (dla siebie :D ). Na siłowni 2 godzinki z rana, potem kosmetyczka (brwi zarosły mi niemal na wzór pana Leonida Breżniewa i musiałam coś z tym zrobić). Dzisiaj już się nigdzie nie ruszam :D Wieczorem wpada jeszcze 2 znajomych, szykuje się sesyjka :D Prowadzę, więc właśnie rozmyślam, na jaką mieliznę ich wrzucić tym razem ;)
Będzie dobrze :D
oj Gosienka niefajna historia ale może sie ktoś odezwie ..oby:)trzeba byc dobrej mysli:)
no odchudzanko Ci tak ładnie idzie tylko brac przykład;p:)
moja mama piecze czasem taka zebre ;) uh.. oby nie predko ! :):):)
silownia rano - to bardzo fajna sprawa :) a co do brwi... hm.. nie wiem - ale nie oddalabym sie w rece kosmetyczki :P - sama sobie wyprofilowalam i sama o nie dbam .. jakos.. nie ufam kosmetyczkom.. :( moze to moj blad ? ;)
wieczorek sie udal ? ;)
Ba, udał się całkiem :D Chociaż przyznam szczerze, że jestem chwilowo zmęczona ludźmi i ich nadmiarem wokoło. Jednak gość jak ryba: po trzech dniach zaczyna śmierdzieć ;) Marcin jest w porządku, ale strasznie mnie drażni, kiedy ktoś się kręci po pokoju i zerka mi przez ramię, kiedy piszę. Albo wciąż coś gada. Skupić się na niczym nie można :D
Ngu, a ja jak sama sobie wyrwałam, a potem poszłam do kosmetyczki (z zupełnie inną sprawą), ta złapała się za głowę i powiedziała, że powinnam mieć 1 cm brwi więcej ;) No i kazała zapuszczać. To było ponad miesiąc temu. A dopiero wczoraj wyrwałam. Teraz, kiedy mam już mniej więcej nadany kształt, mogę regulować sama. Tylko znów trzeba uważać, żeby nie przegiąć :D
A tak na marginesie, właśnie się dowiedziałam, że w weekend jedziemy tutaj. Już nie mogę się doczekać i cieszę się jak dziecko! :D :D :D
Ale fajnie! Jak ja uwielbiam roller coastery. Dałabym sie posiekać...