Witam! Jestem tutaj nowa, nowiutka i... mam ogromna nadzieje, ze mi to cos pomoze.. Odchudzam sie zasadniczo cale zycie - od kiedy pamietam - i to dzien w dzien. Tak wyrobilam sobie okropny nawyk nic nie jedzenia - lub malutko - rano (bo wtedy sie odchudzam) i obzerania sie niemilosiernie po poludniu (bo oczywiscie "odchudzanie" nie udaje sie). Jestem uzalezniona od slodyczy i pozeram je naprawde tonami.. Nie mam zlej przemiany materii - powiedzialabym, ze zupelnie normalna - po prostu nie moge wytrzymac pol godziny bez zjedzenia czegos.
Czuje sie bardzo zle we wlasnym ciele - zwlaszcza, ze moj ukochany chlopak jest doslownie chudy - nie szczuply tylko chudy (63 kg przy 187cm), a moi wspollokatorzy (studiuje i mieszkam w 4pokojowo-osobowym mieszkanku) bardzo szczupli.. Mam dosc noszenia XL! Zaczelam sie odchudzac z powodzeniem na poczatku stycznia. W ok. 2 tygodnie schudlam 4kg wcale sie nie glodzac a raczej jedzac racjonalnie. Az w koncu poczestowalam sie jednym jedynym ciasteczkiem - tak zawsze konczy sie u mnie kazda dieta - przez zjedzenie jednego slodycza - do domu wrocilam z pracy z siatka z zakupami i ten "ciag" trwal praktycznie bez przerwy i bez wazenia sie do wczoraj wieczora, kiedy waga pokazala mi 77kg - czyli tyle, ile jeszcze nigdy w zyciu nie wazylam. Dzis rano, bez ciuchow i w ogole bylo juz 73,9kg, ale to i tak ogromny kryzys. Zwlaszcza jesli chodzi o pojemnosc zoladka - wydaje mi sie, ze jeszcze nigdy nie moglam w siebie tyle wpakowac.. Az mi niedobrze, kiedy pomysle ile dzisiaj zjadlam.. Chcialabym w koncu schudnac! Do 60kg - tyle, ile wazylam w 8. klasie.. Od tamtego momentu to juz tylko tendencja zwyzkowa.. Ide posprzatac w pokoju, choc zasadniczo powinnam sie uczyc do sesji.. Ale taki gruntowny porzadek zawsze bardzo mi pomaga przy duzych przemianach w zyciu. A ta bedzie mam nadzieje moja najwieksza! Pomoze mi ktos w tym?
Zakładki