nie bylo mnie tu przez weekend ale podsumuje teraz wydarzenia...

wiec sobota szlo niezle... 1100kcl calkiem niezle, ale poszlam na impreze a tam masakra... drugie tyle i to z chipsow i drinkow... wracajac czulam sie okropnie... jakbym byla w ciagu uzaleznienia... mialam wstrzet do siebie, swojego wygladu i slabej woli... pomyslalam ze to okropne jak w wieku 23 lat nie moge nad soba zapanowac to co bedzie poźniej? postanowilam popatrzec na siebie z zewnatrz... jakbym pomagala chudnac ukochanej osobie, komus innemu... i calkiem niezle, wczoraj bylo ok.

wczoraj zjadlam z 1100kcl a narazona na pokusy bylam co chwile, zakupy - fast foody... ale za to sie nachodzilam z 5h :P

dzis waga nic w dol, ciagle 50.3kg ale czego sie spodziewac po takich dniach...

dzis zjadlam:
chlebek chrupki z ser i zemem - 100kcl
kawa z mlekiem 50kcl
ciastko owsiane duze 100kcl
mini toscik 150kcl
barszcz 250kcl
baton musli 150kcl
2 ciastka owsiane 200kcl
salatka owocowa 150kcl
2 kiliszki likieru 150kcl

1300kcl - uff juz lepiej choc nie doskonale

rower 2h
no na razie tyle