Faktycznie cos w tym jest, ze raczej należę do tej drugiej grupy. Ja zresztą tak naprawdę dosyc rzadko mowię o swoich problemach, albo się komus zwierzam, mimo tego, ze mam wokół siebie ludzi chętnych mnie wesprzeć... Czasami nazbiera się tego juz tak duzo, ze nie mogę tego uniesc i dlatego konczy się jakims takim otępieniem. Też kiedys nie rozumialam depresji, chociaz dostawałam mocno w kosc a wiele niepowodzen w moim zyciu bralo się z bagazu wyniesionego z domu, do czasu az dwa lata temu juz nie mialam sily walczyc.

Bardzo jednak dziękuję za dobre słowo - to jaka by nie była moja konstrukcja , to one mi pomagają

Myślę, że wreszcie ruszę z miejsca, bo juz za długo tak trwam i trwam.