...

Mam złe wieści.
Ostatnio kiedy pamiętam, że tu zaglądałam to chyba był dzień przed urodzinami kolezanki. Jeśli chodzi o tą sprawę to poszło nad wyraz dobrze. Zresztą podobnie jak pozostały tydzień. Nie odzywałam się wtedy, bo byłam w szpitalu... a właściwie to miałam być. Tylko, że się okazało (dopiero jak tam dojechałam), że jednak nie są w stanie mi zrobić badań które muszę mięć więc delikatnie dali mi do zrozumienia, że mam spadać na szczaw. Takim potraktowaniem mnie to się nawet Zygfryd (jeśli ktoś go pamięta) oburzył.
No i została sama, biedna, jeszcze ucząca się dziewczyna w sporym mieście nie znając okolicy. Na szczęście jednak wiedziałam na jakiej uicy jest dom mojej ciotki. No i wylądowałam u niej na ten tydzień. Na szczęście ona też ma manię odchudzania więc dieta była dealej stosowana.

...

No i teraz nadchodzi najgorsze. Zaraz po powrocie do domu pojechałam na obóz. Top było straszne. Jedzenie było tak tłuste, że przez pierwsze dwa dni od razu po nim wymiotowałam, jako że mój organizm nie był do takiego pożywienia przygotowany.
NO ale musiałam to jeść, bo nie miałam większego wyboru. Po 4 dniach już się troche przyzwyczaiłam. Najgorsze jest jednak to, że moim "dobrzy" znajomi zaczeli się ze mnie nabijać, że się odchudzam i wyciągali mnie siłą na lody. Ja oczywiście starałam się nie ulec pokusie... do czasu. Jakieś 4 dni przed wyjazdem zdecydowałam, że zjem loda. No i zaczęły się teksty pełne kpiny w stylu "ale ty lepiej na te kalorie uważaj", "już widze jak ci fałdy tłuszczu rosną".

Po obozie stanełam na wagę... było 5 kg więcej niż przed wyjazdem. Aż mnie zmroziło. Na szczęście część tego to była woda, która znów zaczęła się we mnie gromadzić, bo bardzo mało piłam.

Ale na tym się mój koszmar nie skończył. Obóz mnie tak rozstroił, że nie byłam w stanie znów przestawić się na tryb dietowy i przytyłam kolejne 2 kg. Na szczęście jakoś udało mi się przemóc i od wczoraj ponownie ćwicze i dietuję. No ale mam nawet więcej kg do stracenia niż na samym początku. Trudno. Jakoś to przeżyję.

Od razu mówie, że nie będę za często pisała, bo teraz zaczyna się okres moich badań i wizyt w szpitalach. Tak więc po prostu nie będę miała czasu.

Pozdrowionia od Benia i Zygfryda