-
hej
jakoś sobie tam egzystuje, po tym wydarzeniu, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak wszystko jest możliwe
ale tracę zapał i z dnia na dzień trudniej mi się wyprostować, chodzi bardziej o ten psychiczny kręgosłup... hm, czasami to moje życie wydaje mi się takie puste, bezcelowe, a nawet bezsensowne... nie wiem czy to jeszcze egzystencja czy już wegetacja... w ogóle mało wiem, martwi mnie to, kiedyś, całkiem niedawno nawet, wszystko było takie jasne, sprecyzowane cele... czuje, że przyglądam się temu wszystkiemu z boku i widzę jakieś smutne życie młodej osoby, która wkłada maskę, robi dobrą minę do złej gry i nic ponadto... czasami tylko jakieś przebudzenie z sennego transu, notorycznie zapominam co to znaczy marzyć, pragnąć, chcieć... i beznadziejnie mam tylko 19 lat, co niektórzy ludzie uważają za jednoznaczne z zakazem głoszenia tego typu bredni, zakładając, że komuś się nudzi w życiu i co on tam wie, za mało przeżył, żeby móc wypowiadać się w taki sposób... hmm... bardzo możliwe...
hm, chciałam wkleić zdjęcie róż, żeby ukazać wam wagę problemu, ale nie umiem, więc będę wdzięczna za ewentualne wskazówki, a tym bardziej szczegółowe opisy, bo pod tym względem jestem całkowicie nieuświadomiona
linunia - moje koleżanki też stwierdziły, że czekają na następny występ cichego wielbiciela i rozwój całej sytuacji... oczywiście wszystkich poruszył ten akt miłosierdzia względem mojej osoby i nie przestają o tym rozmawiać zarówno podczas rodzinnych jak i koleżeńskich spotkań, zdaje się, że jestem teraz na topie
mam swoje pięć minut etc.
co do wielbiciela to nie ma w tym śledztwie ani podejrzanych ani poszlak, więc możliwe, że nigdy się nie dowiem...
dziękuję
i wzajemnie
Meeg - faktycznie w pewnym sensie to miłe uczucie, chociaż bardziej zaskakujące, nie wiem czy podziękowałam kurierowi a o do widzenia to pewnie mógł pomarzyć, bo wzięłam te kwiaty, weszłam do pokoju, usiadłam spojrzałam na kwiaty, uśmiechnęłam się, znowu spojrzałam, znowu nie uwierzyłam, włożyłam do wody, wsiadłam na rower i pojechałam
a później byłam sfrustrowana, że nie wiem od kogo one są, i tak mi już zostało, nie lubię takich niedomówień... zawsze miałam się za romantyczkę, ale taką ukrywaną, więc całkowicie nie sprawdzam się w takich realnych sytuacjach... oby ten ktoś raczył się ujawnić, bo nie mam pojęcia, jak będę żyła do końca życia z myślą, że nie wiem kto mnie po cichu wielbił
antestor - powiem tylko tyle, że ja mam identyczne nastawienie do facetów, dodam jeszcze, że zawsze traktuje ich chłodem i ironią, wiem, że jestem okrutna, ale w moich oczach nie zasługują na inny odbiór, dotyczy to ogółu, chociaż zdaję sobie sprawę, że uogólnianie i segregowanie jest straszne, dlatego pozostawiam miejsce na pewne wyjątki, typu chłopak przyjaciółki, adorator kuzynki, brat czy kuzyn etc. ten cichy wielbiciel albo mnie słabo zna, albo wydaje mu się, że mnie zna, albo mnie nie zna
jest jeszcze jedna opcja jest ascetą i uwielbia ból, bo jestem pewna tego, że ode mnie facet tylko to może otrzymać... wiem, wiem jak mogę tak mówić... mogę, bo zawsze kiedy ktoś chce przebić mur wokół mnie, cegła spada mu na głowę... takie zabezpieczenie po jednym włamaniu pod moją pozorną obecność...
Dziarra - dziękuję
mam nadzieję, że już niebawem się ziści to Twoje marzenie
dobrze marzyć i realizować
chcebycchuda - cieszę się, że jesteś "na zot"
wpadnę do Ciebie jeśli mój szanowny serwer mi udostępni taką możliwość
pozdrowionka
ogólnie dziewczyny jestem dzisiaj w najbardziej znienawidzonym przeze mnie nastroju - wszystko mnie irytuje, a najbardziej moja własna osoba, stać mnie tylko na cynizm i ironię, której nie znoszę, ton prześmiewczo-tragikomiczny, utrudnianie sobie wszystkiego...
złota rada: spoliczkować, mówiąc teatralnym tonem "weź się w garść"
dobrej nocki kochane moje
ps. miałam wkleić to wczoraj w nocy, ale mój serwer się zbuntował...
i miłego dnia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki