hmm, wiem linunia, ale czasami nie da się unicestwić w sobie tych wszystkich myśli... obiecuję, że będę się starała żyć bardziej optymistycznie, bo nawet mnie to ciągłe zadręczanie się zaczyna ogromnie męczyć, wiele spraw sama sobie komplikuje i doskonale o tym wiem... chyba muszę sobie po prostu wmówić, że życie jest piękne, a z czasem mam nadzieję, że w to uwierzę... straszne - moje podejście i nastawienie bywa naprawdę deprawujące, koniecznie muszę się tym zająć, reforma zdecydowanie potrzebna... i znowu utwierdzam się w przekonaniu, że gdyby nie wasza obecność już dawno staczałabym się po równi pochyłej...

Meeg, liczę, że mimo wszystko szybciutko wyjdziesz z dołka z nową dawką energii :*

a jeszcze gorąca prośba, kopnijcie mnie czasem
buziaki

[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]