-
Hej:* Zgubiłam ulotkę z dietą New york i zaczyna się jedzenie byle czego.
I skończyło mi się białko serwatkowe.
Nie wiem co jeść.
Ale nawet nie dotrwałam do końca tej diety(tak, tak po grzankach były jeszcze inne zakazane rzeczy) i spadłam z 68kg do 63,6kg. I węglowodanów też nie wprowadziłam stopniowo.
Choć moja waga mnie zadziwia. Lata sobie o ok. 0,7 kg wzwyż i w dół. Nie zdziwiłabym się jakbym jutro zobaczyła 63,8kg, a pojutrze znowu mniej.
Wczoraj ważyłam najmniej 63kg, ale najadłam się owoców no i proszę 63,6kg. Wnioskuję, że jestem groźna dla moich jelit - ja nie jem, ja chapię jedzenie i już go nie ma. Połykam, duży kawał ... zalega w gardle, czasem podlewam wodą żeby przeszedł
.
Dzisiaj rano rzuciłam się na parówki i paprykę i do teraz czuję jak podrażniłam sobie gardło. Swoją drogą przestaję jeść parówki, bo mam wrażenie, że mniej tam mięsa niż dodatków.
Tak w ogóle moja waga nie wydaje mi się adekwatna do wyglądu, wydaje mi się, że wyglądam na znacznie więcej. Cóż, tłuszcz jest lżejszy od mięśni..
Bmi 22.8 - norma.. śmiech na sali. Bmi docelowe to 18.6, co wychodzi na niedowagę.
GŁUPOTA po prostu.
Ach, zapomniałam rozwinąć tego, że nie wiem co jeść, chyba zacznę liczyć kalorie, bo bez mojej super nowojorskiej diety to ja sobie nie poradzę w inny sposób.
A nudzi mi się, niby wakacje - deszcz pada, ludziska w rozjazdach.... to przynajmniej będę miała zajęcie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki