-
Powrót ?
Siemka.
Dość tego. Cały lipie sie obijałam. Właściwie nie cały lipiec, bo trwa to aż od marca. Wszelkie moje zasady żywieniowe i takie tam inne bzdetki trafił szlag i jadłam co i kiedy popadnie, przez co z moich zrzuconych 4-5 kilogramkow nie zostało kompletnie nic.
Mam cały sierpień na to, zeby zrobić ze sobą coś dobrego.
Nie zaczynam co prawda od dzis, bo jutro wiem że ide na imreze gdzie pewnie znowu bede jeść, ale zaczynam sie wprawiać w dietkowanie. Powolutku, żeby sie nie zrazić.
Obmyślam sobie cały plan na sierpień co i jak i jak tu przekonać mame żeby przestała kupować słodycze. Myślałam też ogólnie co bede jesc, jak ile kiedy... Musze sie poprostu porozumiec z mama ze cały sierpień JA jem osobno. Oprócz niedziel. Bo w niedziele to sie nie da :)
Kupiłam ostatnio skaknke, bo mnie naszło. I w poniedziałek poskakałam sobie pol godziny, przez co nawet dzisiaj odczuwam tego skutki... od niedzieli zaczynam znowu, ale lajtowo, żeby znowu nie nabawic sie...syndromu odmawiających posłuszeństwa mięśni łydek. No powiedzmy :)
Pierwsza notka tylko dzisiaj taka długa. Trzeba sobie przedstawić wszystko jasno. Później bedzie krótko i rzeczowo...zreszta, pewnie mi sie to nie uda....ale musi ;)
O mnie:
Imie: Aneta
Wiek: niepełne 18
Wzrost: 168cm
Waga: 62kg (już niedługo!)
Bisut: 88cm
Talia: 74cm
Biodra: 98cm
Udo: 59cm
Łydka: 35cm
Tyle na razie...
Musi sie udać! 8kg to tak niewiele...
-
Gratuluję motywacji :) Jaką dietę chcesz stosować? Ja sama bym polecała South Beach. Chyba że sama zamierzasz sobie komponować posiłki :) Pozdrawiam serdecznie!
PS. Nawet nie zauważysz jak te 8 kg poleci!!!
-
hej, fajnie ze zedycowales sie na diete :) motywacja jest bardzo wazna, bo bez niej daleko nie zajdziesz, ja sobie wmawialam od pazdziernika zeszlego roku, ze wkacu zaczne prowadzic diete hehe :P efektem jest 0 kg zgubionych ;) i fakt te 8 kg to nie duzo ;) i napewno dasz rade !
-
Trzymam kciuki! Też bym sobie poskakała na skakance, ale mam sufit za nisko 8) Kupiłam sobie hula hop ale za groma mi nie wychodzi to kręcenie, nie wiem co robię źle... :roll:
Pozdrawiam :!: :!: :!:
-
No to Anetko życzę sukcesów
Mam nadzieję że jutro faktycznie zaczniesz i nie przełożysz na kolejne jutro
To jest najtrudniejsze :)
Możesz się spodziewać nieoczekiwanych nalotów i kontroli dietowych ;)
Trzymam kciuki :)
-
Małymi kroczkami....
O rany normalnie czuje przed wami respect ;D Mam dodatkowa motywacje... nie moge nic zmaścic bo mi żyć nie dacie chyba ;D
1. Myślałam o jakichś konkretnych dietach ale patrzac na to jak wyglada jedzenie w moim domu - na zadnej bym nie wytrzymała wiec chyba pozostane na diecie "własnej" :) Ale dzieki za rade.
2. Ja z takim zamiarem juz sie mam od jakichs 2 lat, z różnymi skutkami... Ale teraz powaznie musze sie wziac!
3. Ja sobie skacze na dworze :)
4. Nie przełoże! Nie moge, bo jk teraz przełoże, to już nie wróce... Za często tak robiłam :) Kontrole...o rany to sie musze przyłożyć ;D
Konkrety:
9.00: 3 łyżki płatków kukurydzianych, 2 owsianych, 1 otrąb pszennych + 7 łyżeczek jogurtu naturalnego danone. Moje standardowe śniadanie 5*w tygodniu :)
12.00: Mamuś kupiła pączki... cóż. Zjadłam jednego, nic mi sie chyba nie stanie od jednego pączka.. a słyszałam że lepiej zjeść pączka niż drożdżówke.. cóż :]
15.30: z braku czegokolwiek i przymusowego pieczenia kartofelkow dla reszty rodzinki- około 150g + niecały kubek kefiru.
19.00: planuje zjeść troche arbuza :)
W midzyczasie 2 kubki czerwonej herbaty i około litra wody niegazowanej.
Prawie godzinny spacer, i masa sprzątania w domu po remoncie...to tyle z ruchu na dzisiaj. Nie mam siły na nic.
(to ma byc krotka notka? ehh...)
-
Nie jest tak źle, ale wypij więcej wody!
-
Uwaga Kontrola
No widzę że póki co trzymasz się nieźle :)
Jak dysponujesz odrobiną czasu to może warto liczyć kalorie
Będziesz wiedziała ile jesz i jak spada Twoja waga
:)
-
z piciem wiekszej ilosci wody sie wprawiam jako tako bo do tej pory np jak coś to jadłam a nie piłam... ;)
No lizyc kalorie sobie zaczne jakos od niedzieli/ poniedzialku. Ale tak na oko to dzisiaj mi wyszło całkiem wporzadku coś około 1100 wiec nie ma zle.. nie chce przesadzac zbytnio i nie schodzic do 1000 i poniżej bo juz wiem że w późniejszym czasie mi sie to wszystko wróci. Powolutku, ale skutecznie :)
-
Fajnie że masz takie normalne podejście do diety
Jak zależy Ci na trwałym spadku wagi to powoli jest nalepiej
Mnie zależy jeszcze żeby do 18 zrzucić troche sadła na ślub
Ale też chudnę wolno
Trzymaj się
Miłej soboty
http://upload.wikimedia.org/wikipedi...et_oranges.jpg
-
aczy kolacja to tylko arbuz ???
mam nadzieje ze nie :) to troche za malo na kolacje :)
powodzenia zycze w rozsadnym chudnieciu :)
-
1. Jestem przekonania że im szybciej schudne tym szybciej mi sie to wróci :]
2. Tylko arubz... jakos nie było nic interesujacego, a tego arbuza zjadłam tak mniej wiecej 200-300 gram (bo ze skóra tego było niecałe pol kila to tak jakos bedzie) to nie tak mało chyba...
A wogole! Wczoraj policzyłam sobie do kalorii serek ktorego nie zjadlam wkoncu, a myslalam ze zjadlam... <lol> Wiecej sie nie powtorzy...
Kurcze dzisiaj urodziny ciotki... Zje sie pewnie wiecej niz sie planuje...jak to imprezka u rodzinki... Ale wszystko wytancze ;D
Dzisiaj jedzonko - bułka z 2 plasterkami szynki drobiowej i 2 jakiejstam podsuszanej ( ;) ) i później Danio jagodowy. + 2 kubki czerwonej herbaty. Wieczorem to kto wie co ja tam zjem... a raczej co mi wcisną ;)
Pół dnia sprzątanie, składanie mebli, drugie pół-na urodzinach. No cóż... załóżmy że do ćwiczen moge zaliczyc bieganie po schodach tam i spowrotem co chwila, szorowanie i wycieranie oraz taniec i ewentualne wydzieranie sie na karaoke ;D
Ale tylko te urodzinki zalicze i znowu nic takiego przez najblizszy czas...
Aha, ja wogole jestem uzalezniona od slodyczy co mnie dobija...
le postanowilam sobie, że (bo bez nie wytrzymam) bede słodkie jadła tylko w niedziele popołudniu. Amen. :)
-
ja się odzwyczaiłam od słodkiego...zresztą o wiele bardziej lubię kwaśne i słone...
-
Jak chcesz się od soli odzwyczaić to zjedz ze dwie łyżeczki soli kuchenej
efekt murowany
-
ok od soli... no to zrozumiem.
Ale jak sie od słodkiego odzwyczaic?? Skoro na mnie nawet 2 tabliczki czekolady na raz nie działają...(kiedys mialam doła to wszamałam dwie czekolady i costam jescze ale niepamietam juz co... nawet mi niedobrze nie było)...
-
Ja się kiedys odzwyczaiłam od chipsów
zeżarłam (dosłownie zeżarłam) 3 takie wielkie paczki
potem miałam taką zgagę że muślałam że padnę
od tego czasu raczej ich nie tykam
Wspomnienia bolą ;)
-
łeee...chipsów to ja juz nie jadam od o rany...5 lat juz napewno ;D Jak sobie pomysle jaki to syf to mi sie odechciewa. I jesczze3 w zebach zostaje czesto <lol2> I wogole.. jakos tak mam taka troche niechec do chipsow, jadam tylko na imprezach jak jestem troche wstawiona zeby zajesc ;)
Wrócilam z imprezy. Hmm... odkryłam że białe i różowe winka carlo rossi (półwytrawne) są poprostu BOSKIE. Ale z powodu obecnosci mojej mutter mogłam sobie pozwolic jedynie na 2.5 lampki + szampan. Ale teraz jak bede miała ochote na alkohol to serio chyba zamiast piwa bede sobie kupowac to winko własnie ;D
Jedzonko na imprezce... no źle źle i jescze raz zle. Ale to taka impreza na ktorej nie mozna bylo nie zjesc co dali... ale dla formalnosci - od 16 do 24: mała miseczka zupy kremu pieczarkowego, pół de volaille z pieczarkami 3 mini kluseczki + 2 takie a'la frytki (to mialo moze srednice 1cm kazda...) 4 łyżki różnego rodzaju sałatek. kawa. kawałek tortu i 2 kawałki ciasta (z jabłkami i jakies czekoladowe z kremem)...tu poległam na całej linii. No ale słodkie to cos dla mnie... hyh. maleńki plasterek schabu ze śliwką (taki na 9cm/5cm/3mm:]) dwa maleńkie trójkąciki serka plesniowego, 1 kawałek pomidorka. Mała miseczka gulaszu. No i te winka.
Nie mam zielonego pojecia ile to wszystko mogło mieć kalorii...
ALE.
Potańczyłam sobie, poszlam tez na spacerek, znowu potanczylam. Potem było karaoke, wiec mysle ze przez takie wydzieranie sie przez chyba dobrą godzine (tak mysle) nie tyle wyszło ze szkodą na moim gardle ale moze i cos wiecej spalilam ;) I potem znowu sobie potanczylam ale ten ostatni raz to juz było masakra... narzeczony kuzynki mnie zamęczył ;D
I teraz w sumie czuje sie nawet lekko, wiec mam nadzieje ze waga bedzie wporzadku (co prawda teraz wskazuje 61, ale tak sie nie bawie, czekam do przyszłego tygodnia bo tak to se moge mierzyc do usranej smierci i sie martwic tudziez cieszycf niepotrzebnie;D). Ważenie znaczące raz w tygodniu, w piątki. Reszta to tylko niewinne kontrolki ktorym nie mgoe sie oprzec ;)
Ide spac... :] Swięty czas ;D
-
Wow ale się rozpisałaś ;)
No ale miałas fajną imprezkę,
mam nadzieję, że Ci te smakołyki w bioderka nie pójdą ;)
Miłej niedzieli
http://img273.imageshack.us/img273/5716/malina1rp.jpg
-
Ja też mam nadzieje...
Kurde. Dzisiaj miałam dzień "na słodko" no ale co miałam zrobic jak w lodówce nic sensownego i tak nie było...to przynajmniej umiliłam sobie ostatni teoretycznie legalny dzionek bez diety ;)
No ale skoro miała być spowiedź... to szczera :)
8.30 - 4 cieniusiuśkie (cieniej juz chleba nie mozna ukroic chyba zeby sie nie rozleciał;))kromeczki grahama z ramą jogurtową i dzemem niskosłodzonym wiśniowym. czerwona herbata
12.00 - mały kawałek karczku,tzatzyki, 2 kluski, 3/4 wielkiego talerza surówek, szklanka kompotu z śliwek.
16.00 - kawa bez cukru i mleka (jak zwykle, to prosze zapamietac bo juz nie ebde pisac;)) i prince polo to takie 38g.
19.00 - danio waniliowy + kubek czerwonej herbaty.
Nie umiem nad jednym zapanowac - podjadaniem u babci pietro niżej. Za każdym razem jak tam jestem a jej nie ma, to zagladam do szfaki gdzie miewa ciastka itp... no i dzisiaj przed obiadem jakos po 11.00 wzielam sobie 2 ciastka maslane :/ Wiem ze jem je "bezkarnie" bo nie musze za nie płacic. Hyh... MUSZE NAD TYM ZAPANOWAĆ.
I jeszcze przed 19 mamusia miała skrowek z chleba taki pyszny że sobie dwa czy trzy gryzy skórki wzielam... ale nie wiecej!
W miedzy czasie ileśtam wody ale tego nie jestem wstanie policzyc... dosć troche ;) O, i jeszcze zdrovit magnez ale to chyba nie ma kalorii? ;) A nawet jelsi to musze bo mi brakuje chyba.
Tyle z dzisiaj...Tak tak wiem, masakrycznie ale mowie - dieta oficjalna wlasciwie od jutra wiec.. ale tak czy siak, niedziele zawsze beda troszke nadprogramowe, bo nie jestem niestety zmienic stylu rodziny, a ulegam wpływom... ale tylko niedziele takie beda!!
-
Aha! poskakałam troszeczke na skakance dzisiaj, zeby sprawdzic łydki... jesczze troszke bolą. skoczylam sobie 200 razy lajkonikiem i pies mi przerwał bo mi wlazł w skakanke to mi sie odechcialo bo jemu sie chciało jesc juz... ;)
-
Oj Ty Łasuchu!!! Nie łądnie, nie ładnie tyle kalorii!!! Ale nie będę na Ciebie krzyczeć bo ja też dziś pofolgowałam, na szczęście nie zdarza mi się to zbyt często i jak grzeszę to 1 piwkiem. Dziś troszkę gorzej, ale od czasu do zcasu trzeba zjeść coś normalnego a nie tylko Wasa i warzywka. Tylko uważaj, żeby te podjadanie i odstępstwa od diety nie zdarzały się zbyt często, ja zawsze tak się odchudzałam, że niby jem dietetycznie, a w jadłospisie się trafiał rogalik, ciasteczko, lód, schabowy. I co? I to, że dobiłam do prawie 85 kg!!! Nie popełnij tego błędu co ja, bo kiedyś miałabym do zrzucenia ok 5 kg i bym była w sam raz, a teraz mam 20 :shock: Z drugiej strony, jak ja mogłam się tak zapuścić ehhhh :( :( :(
-
Powiem Ci Krufko, że tak strasznie ten dzień nie wyglądał
może nabiera straszngo wyglądu dopiero po podliczniu kalorii ;)
No to dziś walka od nowa :)
Miłgo poniedziałku
http://www.toya.net.pl/~maximoc/podz...cappuccino.jpg
-
No, każdemu może się zdarzyć taki dzień przyjemności :)
-
ale dzisiaj juz bedzie bez slodkosci bo to ma byc oficjalnny dzien rozpoczecia diety nieprawdaz kruufko? :D
powodzenia w takim razie :)
-
Ooooj tak, oficjalny dzien z dietką zaczełam od mojego standardowego sniadanka płatkowego.
ALE
Mamuś moja kochana już mnie zdążyła wpienić ostro, bo kupiła 20dag krówek (które kazałam jej schowac pod kluczem zebym ich na oczy nie widziała!) i jesczze chce dzisiaj budyń zrobić. No szlag by chyba kazdego trafił. ... Nad tym budyniem to sie zastanowie jeszcze Tylko troszkee....moge...? Tak na podwieczorek...
No właśnie. Podjadanie. Staram sie mniej wiecej zaplanowac sobie cały dzien jesli chodzi o jedzonko zeby jesc mniej wiecej z 3godzinnymi przerwami. Wiec ewentualne "wpadki" spowodowane moją kochaną mamusią chce przynajmniej wcisnac gdzies w grafik żeby chociaz kalorycznie było okej, i zeby nie zaczac podjadać pomiedzy... Sniadanko, 2 sniadanko, obiadek, podwieczorek, kolacja. Mysle ze bedzie to najrozsadniejsze jesli chdozi o mnie, i bede oscylowac miedzy 1200-1500: nie chce sie zniechecac a wszyscy mi powtarzaja ze nie powinnam mniej... no chyba ze ktoras uwaza ze powinnam sie katowac na 1000 to prosze mi tu powiedziec :) Ale mysle ze to nie ma sensu, moim problemem jest podjadanie a nie duze ilosci niezdrowego jedzenia. Kiedyś przez 17 dni na rekolekcjach schudłam 3kg, jadłam naprawde sloniowe ilości, ale miałam 4 posilki o stałych porach. Coś w tym jest...
A pro po dzisiejszego jadłospisu:
sniadanie jak na poczatku
2 sniadanie prawdopodobnie dwa małe jabłuszka od sąsiada
obiad...wczorajszy. wiec: troszku tego niedobrego mięsa a fuj, 1-2 kluski, i surówek pewna ilość, to tam kalorii nie ma za duzo wiec lubie sie nimi napychac ;D
podwieczorek, miało byc troszke orzechow, ale skoro ma byc ten budyń to mi zyc nie dają... waniliowy... ;( chyba sie poddam na jakies pół miseczki... :(
kolacja 2 wasy z małym trójkącikiem serka topionego i pomidorem.
w ciagu dnia 2 kubki czerwonej herbaty i woda niegazowana..
Ja wiem że to może wygladac strasznie, ale jak sobie policzyłam to nie ma zle, i w zasadzie sie mieszcze w granicach nawet dość dobrze. Chyba ze liczyc nie umiem ;D
(a! weszłam na wage i nie pokazała nic wyzej, wrecz przeciwnie, wiec chyba naprawde w tym jedzeniu o stałych porach coś jest ;D ale zobaczymy w piatek)
-
ja to dobrze znam jak rodzinka cos kupie dobrego a ty mozesz sobie tylko popatrzec hehe ;) pamietam jak kiedys moj brat przyniusl do domuz 20 hamburgerow z Mcdonalda :P hehe ja sobie tylko smaka narobilam, i oczy cieszylam chociaz chcial we mnie wcisnac pare tych hamburgerow :P hehe kiedys mialam silna wole :roll: :roll: teraz mi chyba tego brakuje hehe :) mam nadzieje ze milo dzien ci mija :)
-
Masz rację, zrezygnuj z podjadania. Jeśli już zgrzeszysz to lepiej, żeby ten grzech zastępował któryś z posiłków, niż był jeszcze jednym, dodatkowym daniem. Co do ilości kalorii to sama musisz się zdecydować. Napewno nie powinnaś katować się 1000 i chodzić głodna, to do niczego dobrego nie doprowadzi. Ja odchudzam się na tysiącu, ale nie chodzę z burczącym brzuchem, w sumie to się najadam do syta (żołądek zdąrzył się szybko zwężyć :wink: ). Żebym była ciągle niedojedzona to wiem jak by się to skończyło: Po kilku dniach rzuciłabym sie na lodówkę i zjadła wszystko co by mi z talerza nie uciekało...
-
o...a ja mam do hamburgerow obrzydzenie od momentu kiedy ktos mi powiedzial ze ktostam kiedys w tym miesku znalazl kawalek palca... ile w tym prawdy nie wiem ale nie jadam juz.. jedynie pizza, tortilla lub frytki. do tego to mnie ciagnie tylko zawsze jak gdzies jestem ale i tak sie wstrzymuje:)
Ta...a zeby po tygodniu nie zamieszkac w lodowce wole zjesc troszke wiecej ;) zobaczymy jak pójdzie.
ja swoją drogą lubie jak mi w brzuszki burczy, czuje wtedy ze mam kontrole i nie musze zaraz leciec do lodowki, bo tak naprawde nie jestem glodna tylko poprostu mi burczy a jesc mi sie nie chce... Tylko ze to tak jest do czasu kiedy przestane o tym myslec jako o niemyslacym żołądku bo jak przestane to lodowka lepiej pod klucz ;D
-
Hej, jestem tu Nowa :D Będzie mi miło, jeśli do mnie wpadniecie i mnie wesprzecie :D
Jestem tutaj: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=71747
pozdrawiam :D
Tiffany
-
A ja nienawidzę frytek :evil: Kiedyś miałam grypę żołądkową i poczułam się lepiej, tata usmażył frytki, ja zjadłam i buu... Do kibelka :?
-
Hej Kruuufko :)
Ojej, a ja już nie pamiętam nawet, kiedy jadłam fryty :lol:
A hamburgery to już w ogóle... :wink: I bardzo dobrze :D
A co do burczenia w brzuchu, to zgadzam się. Ja najbardziej lubię to takie wieczorem, bo wtedy wiem, że udało mi się zaliczyć dzień na plus pod względem diety :) I to jest super :mrgreen:
-
mi jak burczy w brzuchu to spac nie moge :P
ale wyjscia nie mam :P
tylko potem z samego rana glod sciaga mnie z lozka choc bym jeszcze pospala troche :P ;)
kruufko no na pewno nie jedz mnie jniz 1200kcal :)
-
:) kurcze moze skonczmy o frytach itp bo mi az burczy w brzuchu... ;D
Koniec lipca łeeee... jeszcze tylko miesiąc i maturalna... hyh.
No ale dzisiaj wyspałam sie cudownie na nowym łóżeczku (miałam mały remoncik:)).
Wstałam zjadłam sniadanko jak zwykle moje płatki i kubek czerwonej herbaty. I zdazylam tez juz drugie sniadnako zjesc - troche orzechow wloskich.. tak na malenkim talerzyku taka kupka. nie wiem ile tego było niestety szczerze mowiac... ale nie najadłam sie nimi tak jak to zwykle robilam (czyli jadlam do momentu az brzuch poczuje ze wiecej nie moze) tylko poprostu zjadlam tyle bo tyle sobie powiedziałam i już.
Na obiadek mam dzisiaj barszczyk mmm... pychotka :)
Później na podwieczorek brzoskwinia, a na kolacje chyba 2 wasy, coś drobiowego bo w sumie nie wiem co konkretnie w lodowce jest ale mam ochote wlasnie na cos drobiowego (;)) i jedno jajko na miękko chyba też.
Dzisiaj też jeszcze kubek czerwonej herbatki i pewnie na wieczór zaparze sobie tez dzbanuszek zielonej :) Za pierwszym razem jak parzylam sobie czerwoną i zieloną to myslalam ze zwroce, ale kurcze teraz bez tego żyć nie moge ;D Owocowe tez lubie, albo czarną. Ale jak mi ktoś proponuje słodzoną albo z cytryną to dziekuje bo mi po nich niedobrze... za słodkie ;D
A! Wczoraj wieczorkiem z nudów jakies 15 minutek popedałowałam sobie ;D Taka pogoda nijaka ze niezbyt na dworze sobie poskakać.. zimno i wogole jakos ponuro. Aż sie odechciewa. A przynioslam sobie spowrotem rowerek do pokoju (bo stał schowany bo jak mowilam mialam maly remoncik) i troche go rozruszalam na poczatek ;)
Wpadne jescze dzisiaj potem ;] :*
-
nio to fajnie ze z dietka idzie ci dobrze :) ja baaardzo lubie np. herbatke z cytrynka i z cukrem hhehe :lol: ale nie slodze, nawet nie mam cukru w domu :P bo zle by sie skaczylo jak bym miala torebke cukru :D zielona herbate lubie, z czerwona jest troche gorzej, ale chyba bede musiala sobie kupic :) a owocowa uwielbiam ;] milego dzionka kochana :]
-
cukier mi nie grozny bo po cukrze samym jako takim mam niemiłe uczucie wiec cukier moze stac. gorzej jak mi przyjdzie ochota na chlebek z masełkiem i cukrem ło mój boże to chować wszystko ;))
Ale mi ciezko!! Właśnie odmowilam babci plackow słodkich (ktorych sama dla siebie narobila tyle ze "przypadkiem" wyszło na 4 osoby)... zawołała mnie do siebie, a ja juz czułam na schodach woń placuszków... weszłam, patrze z pokoju do kuchni a tam cały wielki talerz z plackami słodkimi!!!! I ona mi gada 'tu mosz, deser<lol>' a ja tylko takjiprzerażony look, i wołam jej od pokoju "nie chce!... a i tk nawet obiadu nie jadlam... nie chce" a mama ktora juz tam siedziala i pałaszowała swoją "porcje" mowi 'no to obiad zjesz pozniej' a ja tylko znowu "ale ja nie chce!!" i ucieklam do góry do siebie dalej czyscic panele na suficie... Mam nadzieje ze ktoś je zje a nie że babka przyniesie mi cały ten talerz tutaj do czego jest zdolna no bo kto mnie tak 'utuczyl'?:/ Bo chyba ją albo ten talerz przez okno wyrzuce...
-
Oj taaak, babcie są pod tym względem potwornie wkurzające. Moja też mi znosi do domu wafelki.
Ja nigdy nie słodziłam herbaty. Blee :/ Na imieninki (17 sierpnia :D) zamierzam sobie kupić herbatkę o smkau jabłkowo cynamonowym. Mam nadzieję, że nie jest kwaśna, bo tych z hibiskusem nie cierpię :evil:
-
o, a ja mam jabłkowo cynamonową i zapomniałam o niej! Sprawdziłam i została w szufladzie przysłonieta melisą i malinowo-żurawinową. Hmm... fajnie, zrobie sobie jutro ;D (zrobilabym se teraz ale miete wlasnie wypilam mmmm...)
No i mnie ona w sumie smakuje ta jablkowa. Czy ja wiem czy kwasna.. no dobra jest ;D
-
Wczoraj poznym wieczorem przyszla mi ogromna ochota na kakao...a w zasadzie gorzkie kakao z cukrem z odrobiną mleka... łaziłam po kuchni z 10 minut na około, po czym ukroilam plasterek zoltego sera, zrobilam dzbanuszek zielonej herbaty i zamklam sie w pokoju i jescze szybkie 10 minut na rowerku dla 'odechcenia'... Kakao zostawiłam w spokoju.
Dzisiaj juz mi przeszło. troszeczke.
A menu na dzisiaj...
sniadanko jak zwykle moja "maź" ;D
2 sniadanko chyba galaretka z brzoskwinią. zrobilam z jednej paczki i z jednej brzoskwini 3 porcje (dla mnie mamy i brata:]) to jedną sobie zjem.
obiad makaron pelnoziarnisty z sosem pomidorowym
podwieczorek 2 małe gruszki z mojego drzewka :)
kolacja 2 wasy żytnie z czymś drobiowym jak wczoraj ;D
Ja chce już piatek, chce wejść "legalnie" na wage i zapisac sobie ile mam po tygodniu... grrr... powoli mnie rozsadza z niecierpliwosci. Chce wiedziec czy dobrze jest, czy jest zle, czy kompletnie zle... ohhh niecierpie czekać!
-
spokojnie spokojnie wejdziesz na ta wage w piatek :D :)
nie goraczkuj sie ;)
ladne menu ;)
a co do babci to mialam to samo ale teraz juz nawet babcia sie przywyczaila ze jestem na wiecznej diecie i choc zawsze pyta czy chce to gdy mowie ze "nie dziekuje" to juz mnie nei namawia ;)
-
O kurczę :shock: Ja bym nie wytrzymała cały tydzień bez kontrolowania się na wadze... Ja, prawdę mówiła, ważę się 2 razy dziennie :twisted: :wink: