Acha... jeszcze miałam się "pochwalić" że prawie wogóle nie ćwiczę , nie umiem ćwiczyć w domu - tak tragicznie mi się to nudzi. tylko od czasu do czasu (tzn od pielgrzymki to w sumie tak co drugi dzien) biegam po te 30 minut. Ale teraz przez to 3 dniowe obżarstwo to wogóle sobie darowałam. A dziś (no tak każde tłumaczenie dobre :/) jakas taka ospała jestem ... wogóle czuje się beznadziejnie i jeszcze ten okres mi się spóźnia no :[ juz powinien byc 2 dni temu.

Ale planujemy z kolezankami w następnym tygodniu zapisac się na aerobik , na treningi też bym chciala wrócić (teraz w wakacje to nie ma i pewnie zaczna sie w polowie wrzesnia) ale nie wiem jak będzie z czasem.

No jeszcze mam miesiac wakacji i pochwale się nieskromnie że zero poprawek także spokojnie i bezstresowo czekam na październik.