-
Tak wczoraj napisałam to sobie pomyślałam że może wrócę... stąd sie chyba nie da odejść na dobre :P
Dziś jadąc autobusem, jak to zwykle mam w zwyczaju - myślałam sobie o róznych rzeczach. No i tak zdałam sobie sprawę że chyba to najgorsze mam już za sobą (mam na myśli moją niechlubną historię z bulimią) To co że przytyłam (pewnei waże teraz z 70kg
), ważne że już prawie nie wymiotuję, ostatnio zdarza mi się to raz, w porywach do dwóch na tydzień. Tylko że właśnie tu jest pies pogrzebany... postanowienie diety wywołuje u mnie to że ląduje w kiblu :/ nie jjem nie jjem i nagle... sru - napad. Tzn nie powiem żebym teraz się jakoś hamowała w żarciu, jem sobie co chcę, wogóle to mogłabym żyć na samym słodkim, ale z drugiej strony nie mam takich napadów że nażeram się do bólu.
Trochę nie wiem jak sobie z tym poradzić..., ciągle zachodzę w głowę jak ja to kiedyś zrobiłam że schudłam 17 kg :P ... nie wiem, dosłownie nie wiem.
Może spróbuję rozwiązać ten cały problem poprzez małe kroczki, może na razie spróbuję zrezygnować chociaż z tych przeklętych słodyczy. Takie małe postanowienie, nie startuje z jakąś specjalną dietą ale spróbuję się nie obżerać i nie jeść słodyczy.
Może na prawdę mam szansę jakoś się z tego wygrzebać, może nawet schudę.
PS: wszelkie rady i sugestie mile widziane
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki