Ogladanie zdjęć zprzed 2-3 lat uzmysłowiło mi jak bardzo przytyłam ostatnio, waga taka jak kiedys, mimo, ze mnie wtedy nie zadowalała ,dziś byłaby niemal wymazona,
gdyby nie pobyt w Anglii w zeszłym roku, który zakończył się obzarstwem po powrocie i efektem jojo.......
nie zaczęłabym sie odchudzać w tamtym roku, a co za tym idzie nie byłoby wielkiego jojo teraz,ale...
gdyby nie Angliia w tamtym roku,nie odwazyłabym się pojechac tam znów w tym roku
---> gdyby nie odchudzanie w tamtym roku,nie pojechałabym na obóż narciarski, by schudnąc i nie poznałabym wspaniałych ludzi--->gdybym ich nie poznała ,nie poszłabym na dyskotekę, na której poznałam cudownego chłopaka, który dzis jest moim nażeczonym...
i tak moge gdybać, ale zastanawia mnie jedno, czemu kiedy jestem zakochana tyję? powinnam raczej zyc miłościa i nie jeść

kolejny dzień zmagań:
-z dietą
- z praktykami
Znów musze napisac konspekt ,jutro tragiczna lekcja i od niej zalezy jaka dostane ocene na koniec
Trzymajcie kciuki- proszę...