-
jak dla mnie dalej chuda ;P ale mniej niż teraz
ech...gdzie te czasy kiedy w talii miałam 67... ale jeszcze wrócą
-
noe, a mysle, że wrócą
-
nio to gratuluje 0,4 kg na minusie a co do foci z wczesniejszej stronki to wooowwww marzenie i chyba nie realne z moimi rostepamii wiszącym brzucholem....a może po operacjiii hmmmm
-
a czemu to nierealne? ja kiedys schudłam 23 kg i nie miałam wiszącego brzucha i rozstępy były mnije widoczne więc jestem dobrej myśli! i ty tez bądź!!! nie zawsze jak sie ma dużą nadwage, skóra nie nadąża no i ważny jest ruch, masaże itp, choć ja tego nie robie na razie, bo sie lenie, albo wracam z pracy wykończona [codziennie na pracę i z 10-15 min pieszo], no i w pracy mam czasem wycisk
tak se mysle, że zbliża sie pora posiłku, a ja nie chce jeść. czy mam zacząć sie martwić? nie mam apetytu, tylko czuje lekki głód...chyba żołądek mi sie zmniejszył...skurczył. zeby już nigdy sie nie powiekszał dobrze mi tak, tylko martwie sie, że może mi czegos brakowac, jakichś składników czy cus...ale niedługo kupie sobie witaminki, żeby było ok.
zaczekam, aż mama wróci z zakupów, obiecała,że kupi cos dla mnie, chce chlebki ryżowe i warzywa, pokochałam warzywa, o owocach nie wspomne! nieważne, że to cukry, wczoraj na kolacje [ i już czuje, co by było, gdyby to czytały dziewczyny, które ćwiczą na siłowni albo eksperci z [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] ] zjadlam duży banan i taki chlebek bo jak jestem w domu, nie potrzebuje dużo jedzenia, bo nie potrzebuje tyle energii.a jak jestem w pracy, to jem kolacje ok. 20 ,ale to juz wszyscy wiedzą
co tu jescze chcialam napisac...
aha, mija miesiac mojego weganizmu, różnie było, ale staram sie juz nie popelniać błędów i nie kupować podejrzanych produktów
nie piję alkoholu
nie palę nawet na imprezach
nie obżeram sie już frytkami
jedno wielkie <szok>
musiałoby być jakies podsumowanie, nie?
podsumowanie jest takie, że pauli nie ma, a jak zjawi sie juz na gg, to od razu znika, moze ma cos do ukrycia
a moje podsumowanie - miesiąc na plus. samopoczucie normal, ale ciągle jest mi smutno.
winie o to:
zimę
mysli
zmiane myslenia
wczoraj ogladałam taki cudny program o zwierzętach
nie moge...normalnie nie moge...rozklejam sie...od razu...
a w domu mama mi opowiada, jaki to mięsny obiad zrobila, i to ze szczegółami. i nabija sie ze mnie. tato jest tolerancyjny [ o dziwo, a jest konserwatywny i uwielbia mięso!]. a jak probuje jej tłumaczyć, że mięsem sie brzydze, to mi mowi: no weeeeź, zjedz... albo że należę do sekty, albo że dałam słowo IM ,że nie bede jadła mięsa [komu IM?]. zadziwia mnie czasem. albo nie może zrozumiec, czemu nie jem jogurtow ale ja nie mam sił jej tego tłumaczyc. niech sobie gada. ale niech mi da spokoj, bo nic jej do tego , niczego od nije nie wymagam.
a w pracy ostatnio jadłam sałatkę, to przysiadła sie do mnie starsza kolezanka i mowi, ze zje kiełbaski [właśnie je gotowala]. to ja szybko zjadlam sałatkę i wstałam od stołu, bo nie chcialam patrzec, jak bedzie je jadła, ale nic nie mowilam. a ona mi na to: że jestem nietolerancyjna i nie akceptuje jej takije, jaka jest. ja jej mowie,ze akceptuje i niech je mięso, jesli musi czy lubi. a ona na to, czemu uciekam....
a na koncercie poznalam fajnego chlopaka, ale jak mu powiedzialam,ze nie jem produktow zwierzecych, to powiedzial,ze jestem dla niego jeszcze ciekawszą osobą, ale zmieni mnie, przeciagnie na swoja strone i bede z nim wcinac golonke [potem byl wyklad, jak to on lubi mięso itp itd]. milczalam.
nie myslalam,ze na wegetarian i zwlaszcza wegan patrzy sie az z takim zdziwieniem,. albo uwaza za nienormalnych ale ucze sie dystansu do takich spraw
-
podziwiam Cię, że tyle wytrzymałaś; ja bym nie mogła tak...ot po prostu lubię czasami zjeść kawałek mięsa...trudno...ale jeżeli ktoś nie je, to ok, jego sprawa, wcale mnie to nie dziwi ani nie oburza - co kto lubi! tak samo jak jedni nie lubią chleba razowego a inni jedzą tylko taki...kwestia upodobania, nie wiem o co tyle szumu
ja miałam ostatnio parę takich dni, że mi się jeść nie chciało, a jak się zmuszałam, to 2-3 kęsy i koniec.. nie żeby mi to przeszkadzało niestety przeszło :]
-
noe, ja nikogo na tym forum nie przekonuje, bo to ma byc świadoma decyzja :P
poza tym, to juz weszło mi w krew, i stało sie moją filozofia życiową i sposobem na lepsze zycie. to, że chudnę, jest cudowne, to,że zmieniłam sie, też. to, co robie, jak mysle - nic na siłe. nie czuje sie pokrzywdzona,że nie jem mięsa
-
no i skoro Ci z tym dobrze, to tak trzymaj
-
a ja dalej chce wiosne, bo mnie ta pogoda podija [i niec grzibcio nie opowiada,że kocha zimę ]
-
xix widze ze odnowiłas sie duchowo super - naprawde bardzo sie ciesze ze dobrze ci z weganizmem
mama sie nie przejmuj-w koncu zaakceptuje twoja decyzje ja tez nie widze powodu zeby robic szum w koncu jestes zdrowa dorosła i masz prawo decydować co jesz
pamietam jak moja kolezanka w tamtym roku wymyslila sobie wegetarianizm to jej to probowalam wyperswadowac ze wzgledu ze mloda ze glupoty robi (bo to bylo zero ideologii a wiele szpanu ze jest "inna") . W koncu mi sie udalo
-
ja też chcę wiosnę...ale już niedługo
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki