Wolę nie liczyć wczoraj pożartych kalorii...jak nic wyjdzie ok 4000
Porażka, dziś zaczynam wszystko od nowa. A przede mną święta, sylwester i inne takie :P
Trudno, "życie nie bajka, nie głaszcze po jajkach"
Jako, że dziś tracę łączność ze światem, znaczy nie będę mieć neta, to plan na najbliższe dni:
-od dziś do Wigilii 1200 kcal, raczej bardziej kalorycznych rzeczy, żeby skurczyć żołądek
-Wigilia, święta - jeść tylko wtedy,kiedy mi nakładają i daną rzecz tylko raz - trzymać limit 2000 kcal
-wyjazd do rodziny, do Gdyni - znowu 2000 kcal
-Sylwester - chyba odpuszczanko :P ale jeszcze przemyślę
I ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Musi się udać :P
Trzymajcie się ciepło, wesołych świąt