-
No i raz na wozie, raz pod wozem, ech...
Dzień zaczął się tak:
- płatki owsiane z jabłkiem i morelą 200kcal
- Actimel i jabłko 130kcal
- banan 100kcal
- kapustka z mięsem, czyli to, co wczoraj 350kcal
- 4 mandarynki 120kcal
czyli 900kcal
Od rana żołądek mnie nieco ssał, dlatego wrzuciłam sobie przed obiadem banana... Ale 2 godziny po obiedzie poczułam nagle taką chrapkę, żeby zjeść coś tłustego, że wszamałam:
- bułkę z serem, cebulką i wędzonką (bez masła)
- bułkę z masłem i serem
- pół bułki z pasztetem
czyli pewnie drugie tyle, co od rana do po obiedzie.
Nie zachwyca mnie to, ale nie mam też zamiaru się nad sobą pastwić :lol: :lol: :lol: :lol: Jestem przed @, zimno się zrobiło więc i organizm się dopomniał hehe. Na szczęście ten syty posiłek nie przerodził się w atak obżarstwa, więc nie tknęłam nawet palcem fury słodyczy piętrzących się przed moimi oczyma :o :o :o
Odczuwam teraz błogą ciężkość w żołądeczku, więc i dalszych posiłków nie planuję...
Ruch dzisiejszy to 30 minut marszu na świeżym powietrzu :P
Zakupy zdrowo-żarełkowe zrobione, więc będzie dobrze...
Musi być :) :) :)
-
Na razie jestem grzeczna, od wczorajszych bułek koło17tej do rana nic nie jadłam... A dziś wszamałam:
- 3 łyżki musli z pokrojonym bananem zalane pół szklanki mleka chudego 200kcal
- jabłko + 1/2szklanki soku grejpfr. 80kcal
- potrawkę z kapusty (trzeci i ostatni raz hehe, już mi się skończyła) 300kcal
Czuję się głodna, ale przeczytałam sobie to:
www.gazetawyborcza.pl/1,81188,4834719.html
"Postaraj się cieszyć uczuciem lekkiego ssania w żołądku. Jeśli je czujesz, znaczy, że "działa", czyli właśnie chudniesz."
No więc staram się cieszyć, chociaż w tym tygodniu zebrało mi się sporo obowiązków, spraw do załatwienia i czasami mnie to drażni, bo z uczuciem niedosytu mi się źle pracuję...
Wiecie nauczyłam się nagradzać jedzeniem, jeść, żeby zabić nudę albo uczucie rozdrażnienia, no i teraz trudno mi znaleźć jakiś środek zastępczy...
Na razie w pionie trzyma mnie racjonalne myślenie... Przypominam sobie, że obżeranie nie rozwiązywało mojego problemu, a wręcz przeciwnie... Że z pełnym żołądkiem pracuje się nawet gorzej niż z lekkim niedosytem... Że zdrowe i regularne posiłki są podstawą dobrego samopoczucia, energii... Że przez te ostatnie miesiące obżerania się byłam bez energii, apatyczna, ociężała...
Mam teraz kilka spraw do załatwienia, odwożę znajomą na lotnisko, kanapki gotowe, mały obiadek (potrawka) już zjedzony :!: No i łaziłam dziś ponad godzinę szybkim tempem po moich górkach wokół wioski :P :P Wpadek dziś nie planuję, będzie kanapka z szynką, serkiem light, sałatą i pomidorem, a wieczorem surówka marchewkowo-owocowa i kisiel
:)
-
Widzę, że nie tylko ja miałam wczoraj gorszy dzień. ;) Ale Ty to chociaż jesteśwytłumaczona, bo przed okresem :P - za to ja zajadłam stres. :roll: No własnie trzeba się nauczyć, że jedzenie to nie nagroda, nie powinniśmy jeść ani z nudów ani ze stresu. Wszystko to mądre, tylko trudno czasem wprowadzić w życie. :) Trzymam kciuki za udany dzień i pozdrawiam! :)
-
Grzeszki się zdarzają , dobrze , że nie zaprzepaściłaś wszystkiego i powróciłaś do diety . Każdemu może się zdarzyć. A poza tym spaliłaś te bułki w marszu :wink:
Natomiast co do jedzenia z nudów , zabicia smutku , rozdrażnienia etc. to jest trudne do opanowania, ale powoli można się tego nauczyć . Jeżeli dosięgnie Cię coś co sprawia - że sięgasz po jedzenie , sprubuj zająć się czymś innym . Przetestowałam na sobie i działa choć wymaga silnej woli i czasu :D
-
Ja rowniez uwazam, ze jak mam pczucie pustosci w zoladku to chudne 8) . Dlatego jestem zaniepokojona ze od paru dni czuje sie pelna (bo jem oczywiscie za duzo). Dzisiaj wieczorem klade sie z pustym brzuszkiem spac, ma byc lekko.
Pozdrawiam.
-
Ech, dziewczyny, prawdziwy ze mnie osiołek... Wprawdzie zrobiłam sobie cud-kanapkę, ale... zostawiłam w samochodzie :!:
Cała wyprawa zajęła 7 godzin, więc w desperacji zjadłam pół kanapki od koleżanki i podżarłam od mojej córki kilkanaście frytek z majonezem :!: :!:
Do domu zjechałam późno, miałam siłę jeno na odgrzanie ogórkowej (bezmięsnej) i zjadłam z córą na pół kisiel "Słodka chwila"...
Ech, będę pisywać tylko wieczorami, bo bez sensu tak na wyrost pisać, że się będzie grzecznym hehe...
-
Pisz prosze Cie jadlospisy wieczorem, bo trudno sie czasami zorientowac jak to w calosci wygladalo. Nie martw sie wpadkami. Na poczatku musisz zatrybic w nowy sposob odzywiania, a to tak od razu przeciez nie przychodzi.
Trzymaj sie. A jaka jest u Ciebie pogoda, ze na rowerze sobie mozesz jezdzic? Ja juz sie nie moge doczekac kiedy wsiade na swoj dwukolek.
-
Dziś było tak:
- chleb ciemny 60g + serek light + liść sałaty + pomidor + wędlinka indycza
- winogrona sztuk około 20
- sałatka na ciepło: kurczak gotowany + makaron razowy + kukurydza (1/3 puszki) + brokuły gotowane
- jabłko + Corny
- sałata + pomidor + pół papryki + mozarella 100g + łyżka oliwy, ocet, przyprawy
Na nic więcej nie mam czau, odezwę się u Was w weekend :!: :!: :!:
Anise>>> tu było koło 12-14 stopni na plus, bardzo wiosennie się zrobiło, ale od dwóch dni wieje taki wiatr, że nie ujadę na rowerze...
-
frytki z majonezem -> jak ja ich dawno nie jadłam :roll:
dzisiaj mam dzień w którym mam ochotę na wszystko :)
jadłospisy najlepiej pisać po obiedzie lub wieczorem :)
miłego wieczorku życzę :)
-
Asiouku - ale mnie zaskoczyłaś: frytki z majonezem?? :shock: Brrrr jakoś mnie odrzuca na samą myśl, ale może dlatego, że ja frytek nie znoszę. :P Faktycznie to lepszy pomysł pisać wieczorem podsumowanie. Dzisiaj za to widzę że dietkowo bardzo ładnie. :) Pozdrawiam i mam nadzieję, że znajdziesz dla nas chwilę w weekend. :)