ojoj, grypa żołądkowa to straszna męczarnia. :roll: przechodziłam. :/
zdrówka życzę!
Wersja do druku
ojoj, grypa żołądkowa to straszna męczarnia. :roll: przechodziłam. :/
zdrówka życzę!
Witaj Asiouku! Jak tam zdrówko? Mam nadzieję, że już Ci lepiej i jakoś dajesz sobie radę. Nie wiem, jak to jest mieć grypę żołądkową, bo mój żołądek wydaje się być odporny na wszystko, ale domyślam się, że strasznie i bardzo Ci współczuję. :( Życzę zdrówka i lepszego samopoczucia!
Witam Dziewczęta :D :D :D
Żyję i czuję się dobrze. Prawie. Do wczoraj trzymałam jeszcze dietę chorobową czyli jadłam na przemian tylko suche bułki, ryż, kisiel, rosół i owsiankę. Niedużo przyjmował mój żołądek, więc na pewno się nie przeżarłam tym luksusowym jedzeniem - koło tysiaka dziennie pewnie wyszło...
Dziś jem prawie normalnie, tzn. wypróbowuję, od jakich potraw mnie nie odrzuca, więc pochłonęłam do teraz od rana:
- jajo podsmażone na łyżeczce oliwy + 2 pieczywka Wasa + 60g makreli 240kcal
- soczek owocowy 60kcal
- 1 gołąbka z mięsem + pajda chleba 250kcal
- 1 banan nieduży 100kcal
- makaron + serek light + sos malinowy 250kcal
- pomarańcza 60kcal
- 2 plastry sera żółtego 120
- podżarte kawał parówki i kilka gryzów chleba z masłem 100kcal
- sok grejpfrutowy 20kcal
czyli niecałe 1300kcal
Jest to nieco mniej niż zakładałam, ale żołądek na razie mówi "nie".
Jutro postaram się bardziej warzywnie, chociaż jakoś dziwnie odrzuca mnie od sałaty czy papryki, no i też od krewetek, które kupiłam sobie przed weekendem w celu pożarcia ich ze smakiem w sałatce...
Mam urwanie głowy w tym tygodniu, teraz mała krzyczy, że czas ją wyjąć z wanny, ale poodwiedzam Was na pewno :!: :!: :!:
Aha - ważenie poniedziałkowe wykazało 74.9kg. Zdaję sobie sprawę, że to głównie przez odwodnienie, ale radośnie przesuwam suwaczek, a co tam :wink: :wink: :wink: :wink:
No piękna waga. :D Gratuluję, nawet jeśli to odwodnienie. ;) I zyczę pełnego wtzdrowienia i posłuszeństwa ze strony żołądka. ;)
Jak ja Ci zazdroszczę wagi !!! :D
Rany, zanim ja dojdę do 74 kg miną wieki całe :wink: Kurcze , z jednej strony kilogramy znikają a z drugiej gdzie ta meta :?: :!: :x
Jeszcze trochę , a do lata niezła laska z Ciebie będzie :D
Krótka spowiedź:
:D musli z mlekiem, morelą i słonecznikiem 250kcal
:D jabco 60kcal + Corny 100kcal
:D gołąbek + sznytka chleba 300kcal
:D soczek 60kcal
:D sałatka: krewetki + 2 łyżki majonezu + jogurt naturalny + sałata + pestki dyni 250kcal
:D pomarańcza + ryż słodka chwila + 1/2 kisielku 300kcal
1320kcal
Moim skromnym zdaniem nieźle, chociaż trochę namieszałam z porami posiłków, no i ta ostatnia pozycja - pół porcji kisielu to zeżarta z czystego łakomstwa :oops: Dziecku podjadłam z kubka :!: :!: :!:
Ruch: 45 minut marszu = kolejne 4,5km :lol: :lol:
W końcu mam @, ale rozdrażnienie lekkie jest, ech... Ale na szczęście do słodyczy mnie nie ciągnie:)))
Wy tu tak dziewczyny dziwiłyście się ostatnio odnośnie frytek z majonezem. Ja wiem, że to na zdrowy rozum obrzydlistwo - no bo ziemniaki smażone + kolejny tłuszcz... Ale w Niemczech się tak je i ja się przyzwyczaiłam w zasadzie od dziecka. I moje dziecko też sobie nie wyobraża innych frytek (a nawet parówek) niż rot-weiss :wink: czyli czerwono-białych: keczup + majo :o :o :o
A byście w ogóle miały te prawdziwe frytki zobaczyć :!: :!: To nie jakieś cieniutkie patyczki z McDonalda - frytki pochodzą z terenów Belgia-Holandia i te oryginalne to som normalnie co najmniej grubości kciuka :o
Pozdrawiam Was
Asiouku - naprawdę niezły ten jadłospis, no i 1300kcal jest bardzo dobrze. :) Ja bym prędzej ten majonez wyrzuciła niż kisielek, ale sama go lubię i czasem można sobie troszkę zjeść. :) A paróweczki z ketchupem i majonezem... Mmmm ale mi smaczka narobiłaś! Na szczęście nie mam majonezu w domu. :lol: Chyba...
Słodkich snów! :)
Witaj Kochana!!
ciesze się,że znacznie lepiej się czujesz, i ze tickerek mogłas przesunąć;)))
Co do frytek to ja osobiście na szczescie za nimi nie przepadam,a taki miks z majonezem to dla mnie juz kompletny kosmos :lol:
Trzymaj się dzisiaj dzielnie dietkowo:)
a musze Ci przyznac, że jak na razie bardzo ładnie Ci to wychodzi:)
http://img509.imageshack.us/img509/6199/kawatm5.jpg
Pozdrawiam Asiouku i Wszystkie Dziewczyny 8) .
Ale dziś miałam stresy od rana... Normalnie nie mogłam się za nic zabrać. Na moim koncie mam dokładnie zero eurasów. Tyle samo, co w kieszeni zresztą :( :( :( Niestety wydałąm na benzynę, dojeżdżając na ten mój kurs, no i się jakoś przeliczyłam :? :? :? Babcia mnie uratowała, teraz byle do poniedziałku :shock: :shock:
No i nudy były dziś takie na tym moim kursie, że aż spać się chciało... Mam dylemat, bo kolega-też uczestnik-zaproponował mi dorywczą pracę u niego. Pisanie rachunków. Zważywszy na moje ostatnie problemy finansowe może to i niegłupie? Muszę dobrze przemyśleć...
Jeść mi się dzisiaj nie chciało, tzn. w ciągu dnia mnie jakoś odrzucało od kuchni, ale za to niestety teraz wieczorem mam straszne ciśnienie na słodkie... Trochę sobie pofolgowałam:
:arrow: chleb + serek light + papryka + coś z indyka, podobno kiełbasa 250kcal
:arrow: banan i Actimel 180kcal
:arrow: jabłco i Corny 150kcal
:arrow: jogurt light maracuja 60kcal
:arrow: gorący kubek rosół 60kcal + makaron z warzywkami na patelnię, serem żółtym i przecierem 350kcal
:arrow: płatki cynamonowe + mleko i łyk kakao 150kcal
1200 kcal
Kurcze, myślałam, że więcej zjadłam, ale sięgam pamięcią i nie jest źle, a nawet został mi limit 300kcal :) Oczywiście o tej porze ich nie zjem hyhy... Ale głupio mi, bo się rzuciłam na te płatki cynamonki młodej, zjadłam garść porządną, popiłam mlekiem i kakałkiem, tak mi się słodkiego zachciało... To chyba przez to, że w ciągu dnia tak nie jadłam - bo ten obiad zjadłam dopiero o 18tej...
Jutro się poprawię, obiadek zjem ładnie przed kursem, koło 12.30, a potem kolacja będzie lżejsza... Bo tak sobie obiecałam. Liczby kalorii się trzymam (do 1500), ale późną porą też mi się zdarza podżerać... Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że późno też chodzę spać
:!:
Pozdrawiam Was, jutro piątek, juuuuupi :!: :!: :!: