Ja to nie mam problemow z niedoborem kalorii, tak mi sie wydaje. Teraz doprawiam winkiem (bo ja to w ogole pijaczka jestem).
Pozdraiwam 8)
Wersja do druku
Ja to nie mam problemow z niedoborem kalorii, tak mi sie wydaje. Teraz doprawiam winkiem (bo ja to w ogole pijaczka jestem).
Pozdraiwam 8)
Witaj Kochana:)))
Wcale nie było tak xle;) A co do płatków cynamonowych, czekoladowych itp, ja wiem Ty kupujesz córeczce,wiec musza u was byc, u mnie natomiast jest także ja sobei kompletnie w tej kwestii nie ufam i nie kupuje takich pyszności, bo późnie zjem na raz:PPP
fajnie,że kolega zaproponowął Ci dorywczą prace, zawsze to dodatkowych pare gorszy, jak sie zgodzisz oczywiście:)
Trzymam dzisiaj kciuki za dietke i za to,żebys miała bardzo udany dzień:)))
http://img150.imageshack.us/img150/6120/cafexx3.jpg
Witaj Asiouku. Dobry pomysł z tą dodatkową pracą, zawsze będzie łatwiej. :) Ja też wolę nie mieć cynamonowych płatków pod ręką, bo na pewno bym je podjadała non stop. A u Ciebie jadłospis apetyczny i wcale nie kaloryczny, więc wszystko w porządku. :) Przesyłam buziaki i życzę udanego weekendu! :)
Witam wraz z początkiem weekendu :D
Ech, drugi dzień umieram z nudów na tym moim kursie... W dodatku strasznie mnie irytuje prowadzący... Wychodzę taka znudzona, że cały wieczór zieeeeewam. Jakoś przetrwam te dwa kolejne tygodnie. Ten kurs ma dać niby podstawy do stworzenia własnej firmy, ale na razie jesteśmy w połowie i nie dowiedziałam się niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała...
Dziś trochę pogrzeszyłam weekendowo :twisted: :twisted: :twisted:
:arrow: małe musli z mlekiem 200kcal
:arrow: makrela konserwowa + pomidor + serek Babybell 150kcal
:arrow: szpinak + ryż brązowy + ser żółty 280 kcal
:arrow: jabłko 60kcal
:arrow: jogurt light owocowy 90kcal
:arrow: 3 mini-naleśniki z mąki razowej, chudego mleka z dietetyczną konfiturką 350kcal
:arrow: piwo Redds 300kcal :twisted: :twisted: :twisted:
czyli niecałe 1400kcal
Skusiłam się wreszcie na to moje piwo, wypiłam sobie z babcią i sąsiadką :!: :!: A co mi tam 8) 8) 8)
Z ruchem kiepsko. Wygląda to tak, że rano mi się nie chce, a od 12 mam już dzień totalnie zajęty... Postaram się ponadrabiać jutro. Wiem, że ruszać powinnam się codziennie, ale przy @ mi się nie chce. :roll: :roll: :roll:
Mam strasznie dużo pracy, jak zwykle przy komputerze, ale mam nadzieję, że dam razdę Was poodwiedzać :!:
Asiouku - piszesz że pogrzeszyłaś, ale po kaloriach to jakoś nie widać. ;) Co do kursu - to ja mam równie nudne wykłady, więc rozumiem. Ale od kiedy łykam therm line, kofeina na mnie działa i w ogóle nie ziewam. :roll: A potrafiłam kiedyś ziewać ze 100 razy dziennie. :P Przy @ jesteś rozgzreszona z ćwiczeń, mi też się nigdy nie chce. :D Buziaki i kolorowych snów! :)
o tak kursy szkolenia a najgorzej jak się trafi na beznadziejnego prowadzącego .... ruchem się nie przejmuj przecież po @ nadrobisz :)
Sobotę kończę z bólem głowy :? :? :?
Miałam dziś trochę stresów, bo miałam się uczyć na studia i pisać zaliczenie kursu, a tu od rana w domu szaleje dwójka dzieci (moje sześcioletnie i rok starsza kuzynka). Na szczęście była babcia, która nieco opanowała sytuację i udało mi się popracować od 10 do 14.30. Ale jeszcze sporo przede mną, a już mnie nieco nuży siedzenie przed kompem. Na domiar złego nie zdążyłam dziś zaliczyć mojego spacerku - właśnie wychodziłam, kiedy zadzwoniła ciotka, że przyjedzie wcześniej na gościnę, ech... Trochę się dziś mi ludzi przewinęło przez chałupę, chaos, robienie kawy na przemian z uciszaniem dzieci... Teraz mam chwilkę dla siebie, więc już siadam do rozliczenia dnia:
:arrow: chleb + serek light + kiełabasa indykopodobna + ogórek konserwowy 250kcal
:arrow: kisiel truskawkowy z pestkami dyni i słonecznikiem 100kcal
:arrow: zupa wielowarzywna z kurczakiem i ryżem brązowym 300kcal
:arrow: kawa + ciasto śliwkowe (głównie śliwki :) ) 300kcal
:arrow: 2 małe mandarynki + 4 morele suszone 180kcal
:arrow: serek Babybell 60kcal
1190 kcal + kolacja czyli jabłko z Rooibosem 60kcal = 1250kcal
Na więcej nawet nie mam ochoty - powiem Wam szczerze, że niedobrze mi trochę po cieście :? :? Ostatnio czuję, że jak jem coś słodkiego, to potem mi niedobrze. Chyba mój organizm przestawił się już na niską zawartość cukru i jak mu strzelę coś więcej, to już jest ble :!: Dla gości wystawiłam dziś pieguski i czekoladę, a nawet nie miałam ochoty jej wąchać hyhy... Tak sobie myślę, że jak człowiek je te słodkie owoce i nasiona, to mu już dopalacze słodkie nie są potrzebne. Ja zwykle robiłam ten błąd, że jak byłam głodna, to sięgałam po wafelka, Haribo - i tak zaspakajałam na chwilę głód, a już niedługo potem organizm znów domagał się dawki kalorii... słodkich kalorii. Prawię tu, jakbym już wieczność słodkiego nie jadła, a przecież to dopiero 3 tygodnie, i w dodatku z małymi grzeszkami :twisted:
Ale czuję się fajnie, spodnie są teraz w sam raz, czuję znów żebra pod skórą i wałki się takie mniejsze zrobiły :!: :!: :!:
Miłego wieczoru Dziewczynki :!: :!:
Witaj Asiu, widzę że miałaś ciężki dzień. Brawa za to, że tak ładnie się trzymałaś! :D Ja też już czuję, że spodnie są luźniejsze, więc dobrze rozumiem Twoje zadowolenie. :D Życzę kolejnego tak udanego dnia, ale z większą możliwością odpoczynku. ;) Buziaki!
UFFF ... ale miałaś dzień !!! :lol:
To jest fajne uczucie podawać gościom słodkie ciastka , czekoladki i patrzeć się z boku w ogóle nie mając ochoty się przyłączyć do konsumpcji tych kalorycznych bomb. Gratuluję !
I spadających boczków też !
... a potem jak już te boczki znikną całkowicie, żebra będą wystawać nie pozostanie nam nic innego jak gorący piasek, ciepła woda i koc pod palmami . I zakup stroju w 5 minut bez narzekania, że tu odstaje a tu się nie mieści :twisted: Rozmarzyłam się :roll: a co ! :wink:
Bardzo szybki raportos, bo dziecko kce spać!!!
:arrow: sałatka owocowa: 1/2 mango + 2 mandarynki + pestki słonecznika i dyni 150kcal
:arrow: 1 racuch 100kcal
:arrow: kotlet schabowy + 15 frytek + pomidor 450kcal
:arrow: kawa + 2 racuchy 300kcal
:arrow: jabłko 60kcal
1060kcal. Ilościowo całkiem nieźle, jakościowo - gorzej. Same smażone rzeczy. Ale dziś był dzień obiadkowania u rodziny, której i tak w ciągu tygodnia dzielnie odmawiam różnych smakołyków. Ale w weekend potulnie jem, co mi na talerz nałożą :P Sąsiadka upiekła karnawałowe racuchy i powiem Wam, że były takie pyyyyyyyyyyyszne, że się skusiłam na aż trzy w ciągu dnia :shock: :shock: :shock:
Ale przynajmniejdzięki rodzinnej stołówce miałam z głowy gotowanie, smażenie i sprzątanie kuchni :wink: :wink: :wink:
Pozdrawiam :!: