Właściwie dziwne to moje rozpoczęcie wątku, bo właśnie mam zamiar wychodzić z diety, no ale to jest w sumie najtrudniejsze... Rok temu ważyłam 67kg, schudłam do 58 na diecie niełączenie + ograniczenie słodyczy i niejedzenie po 18 + ruch. Potem dałam sobie trochę wolnego, zwłaszcza, że na studiach niejedzenie po 18 jest niewykonalne przed zimą przybrało mi się 3kg, w lutym postanowiłam skończyć to, co zaczęłam - i przeszłam na 1000-1100 kcal - teraz ważę 55 (w planie było 53 ale spokojnie... przy takim wychodzeniu z diety da rade - wazniejsze z reszta, zeby efektu jojo uniknac)
Teraz ciągle sobie obiecuje "jutro zjem 1200" - ale im bardziej mam wychodzic z te diety tym bardizej mi nie wychodzi... nie chce dopychać słodyczami, a jedzenie "zwyklych" rzeczy z większą ilością kalorii mi cośnie wychodzi
Plan na jutro: rano szklanka soku pomidorowego, ogórki konserwowe i 60g szynki (która nie wiem, ile ma kcali w sumie, więc ostrożnie - pytałam o nie na forum ale nikt nie odpisal... chodzi o to ze to taka chuda szynka "od chłopa", po uwedzeniu jeszcze ugotowana...). Na drugie śniadanie przysmak orkiszowo serowy 2 kromki (2x100kcal) + troche selera i jabłko, potem serek wiejski (120kcal) - i na obiad makaron 75g z jakimś sosem (koncentrat pomidorowy + przyprawy...) - no i na kolacje pewnie jakaś konserwa rybna (1,7x85 kcal). No dobra można jeszcze gdzieś do któregoś posułku w ciągu dnia dodać jakąśkostkę gorzkiej czekolady i z 5 migdałów... i troche siemienia lnianego przed niektórymi posiłkami ok, 1200 powinno byc, teraz zrealizować
Zakładki