Powiem Wam tak, moja energia wcale nie zgasła i jestem świadoma tego, że trzeba o siebie walczyć.

moje milczenie było spowodowane tymi wszystkimi zawirowaniami życiowymi, ale chyba wszystko już ogarnięte. No i przez ostatnie trzy dni gosciłam u siebie moją mamę.

Serduszko mnie trochę kuje, że tak łatwo można "wyrzucić człowieka na śmietnik", ale wiem, że teraz wstanę dużo silniejsza.
Mam swoją cudowną, małą kawalerke w samym sercu Wrocławia, na oknie w wazonie mam żółte tulipany i swój uśmiech, który chcę rozdawać innym.
- nadrabiam zaległości towarzyskie, czeka mnie parapetówka.

Teraz jest dobry czas na zmiany, więc teraz będzie mi łatwiej trzymać diete, wznowić ćwiczenia i walczyć o swoje szczęście.

Wiecie co?
Mimo tego, że tydzień temu miałam spuchnięte oczy od łez, dzisiaj wiem, że to była dobra decyzja i teraz będzie mi lepiej. Ja będę lepsza!!!