-
Wracam!!!
Z moim życiu sporo się wydarzyło przez czas nieobecności...w moim ciałku niestety też :oops:
Moje obecne dane:
wiek: 30 lat...
wzrost: 174 cm
waga: 66kg...
Cel - powrócić do wagi 62 kg...
Okres zimowy był dla mnie dramatyczny - jadłam straszne ilości wszystkiego co podpadło, a przede wszystkim SŁODYCZY...
przez ostatnie 6 m-cy skoczyły mi 3 kg...byłoby dużo więcej, gdyby nie to, że 4-5 razy w tygodniu ćwiczę na steperze.
W zeszłym tygodniu, gdy zobaczyłam na wadze 67 kg podjełam decyzję - koniec tego dobrego - zaczynamy odchudzanie...
I tak od 7 dni - Slim figura jest pita, codziennie 40-50 min na steperze, ograniczyłam ilość pochłanianych kalorii z 2600 do 1900. Od dzisiaj mam zamiar zejść do 1600 kcal...
Trzymajcie kciuki.
Nie przechodzę na dietę 1000 kcal, gdyż dużo ćwiczę, poza tym, tych 4 kg chcę się pozbyć w 2-3 m-ce, aby uniknąć joja :wink:
Dzisiejsze menu:
śniadanie i lunch:
kanapka z odtłuszczonym serkiem i chudą wędliną na pieczywku z soją Schulstad'a
przegryzka - milky way minute - :oops: - nie mogę zupełnie się wyrzec słodyczy...ale przynajmniej nie będzie to mleczna czekolada z orzechami...
obiad:
warzywka z patelki z parówkami fitness i ketchupem dla smaku
kolacja :
biały chudy ser z dżemem słodzonym fruktozą...
i oczywiście steperek :P
pozdrawiam
-
Witaj Graziab :D
Widze, ze jestes pelna motywacji i ze masz super plan, trzymam kciuki :lol:
Ja od niepamietnych juz czasow jestem na takiej swojej prywatnej dietce :wink: 1500 kcal.
Dodatkowo nie jem po 18h, gorzej u mnie z cwiczeniami fizycznymi, ale planuje na wiosne, jak sie ociepli i zazieleni zaczac chadzac na basen.
Ogolnie nie musze chudnac, ale zeby nie przytyc tez trzeba zwracac uwage, na to co sie je 8) Wiec wciaz licze i licze :wink:
-
dzięki Betsabe za odwiedziny...
niestety o wczorajszym dniu chcę zapomniec, wszystko było dobrze do obiadu, a potem, nawet się nie przyznam, bo WSTYD!!!
odcinam się od niego grubą czerwoną krechą i dzisiaj zaczynam od początku...
mi liczenie kalorii weszło w krew na tyle, że prowadzi to do skrajności...z jednej strony piję tylko chude mleko do kawy, a z drugiej opycham się nieprzyzwoicie słodyczami...
niestety słodycze to mój główny, niezwyciężony jak dotychczas wróg; nic nie pomaga - chrom, L-karnityna przed ćwiczeniami, hektolitry czerwonej herbaty...nic :cry:
-
Graziab, tak czasem bywa, niestety :?
Ale o wczorajszej wpadce najlepiej jak najszybciej zapomniec i dzisiejszy dzien zaczac od nowa :lol:
Bardzo dobrze Ciebie rozumiem, jesli chodzi o slodycze.
Moim problemem zawsze byla ochota na ciasteczka po obiedzie :roll:
Od jakiegos czasu udaje mi sie opanowac te moje pokusy.
Jesli mnie ssie po obiedzie na cos slodkiego, to siegam po owoce: pomarancze, grejfruty, manadrynki.
Zjem sobie np 2 grejfruty i ochota na ciasteczka przechodzi :wink: Zazwyczaj sie udaje. 8)
Choc czasem jednak zdarza sie, ze siegam po slodycze, ale staram sie jesc je w rozsadnych ilosciach :wink:
Dzisiejszy dzien na pewno bedzie lepszy! :D
-
no niestety, u mnie jest tak, że nie potrafię się powstrzymać i zjeść słodyczy w rozsądnych ilościach, więc jedyny sposób, to ich nie kupować!
:roll:
dzisiaj nie byłam grzeczna jak na razie, ale mam nadzieję nie nagrzeszyć przynajmniej wieczorkiem i spalić nadmiar kalorii na steperku...
to moja druga obok słodyczy obsesja....jak tylko jestem w domu - nie ma dnia, żebym nie chodziła 50-55 min, dopóki nie spalę 600 kcal...
mam nadzieję tylko, że mięśnie ud mi sie za bardzo nie rozrosną :?
Niech przyjda wreszcie wiosenne temperaturki, to mnie nie będzie tak ciągnęło do słodyczy...może...
-
A dla mnie zawsze trudno jest dbac o diete podczas weekendu :roll:
W dni powszednie nie ma problemu. Z rana zjadam lekkie sniadanko, w pracy zazwyczaj nie mam czasu na jedzenie, najczesciej chrupie jakies jablko okolo poludnia lub dwa 8) , potem wracam do domu i jem ok 16-17h obiad. I zazwyczaj na tym koncze moje obzarstwo :wink: Chyba ze wieczorkiem mąz mnie skusi na piwko z sokiem :wink:
A w weekendy jest zawsze problem, najchetniej juz na dobry poczatek dnia schrupalabym ponad 1000 kcal w postaci buleczek z maslem, wedlinka, serkiem, a potem na II sniadanie mialabym ochote wypic kawke i zagryzc jakims ciastem :roll: Ech....
Oczywiscie wystrzegam sie jak moge tych weekendowych pokus :roll:
-
wczorajszy dzień zakończyłam bez tragedii...spaleniem 700 kcal na steperku...
waga stoi - 66 kg, co przy grzechach ostatnich dni jak najbardziej mnie zadawala...
po weekendzie mam nadzieję, że trochę spadnie w dół...piękna pogoda mam nadzieję, że będzie prowokowała do różnych form aktywności, jak m.in sprzatanie :wink:
dzisiejsze menu:
śniadanie i lunch:
kanapki z ciemnego chleba z soją z odrobiną almette i chudą wędlinką
kawka
obiad:
niestety proszony, więc mało dietetyczny...
wczoraj moi rodzice mnie dobili, szczególnie mama, która uważa, że przy takiej wadze wyglądam dobrze, zdrowo...
a ja uparta jestem - 3kg mniej ma być!!!
jeszcze chcąc zwiększyć efekty ćwiczeń zamówiłam ******la pro...może przyspieszy spalanie tłuszczyku na brzyszku i bioderkach :twisted:
-
Hej Graziab 8),
faktycznie dzisiaj piekna pogoda - taka wreszcie wiosenna. Super, ze wczorajszy dzien minal wzorowo.
Zazdroszcze Ci tych cwiczen...sama jakos nie moge sie zmobilizowac, moze od maja zaczne chodzic na ten basen...
Jesli chodzi o rodzicow, to fakt, ze oni zawsze uwazaja, ze ich dzieci jedza za malo, hihi, zwlaszcza corki. :wink: U mnie dodatkowo jeszcze tesciowa narzeka, ze jem za malo. :wink:
A ja dzis taka obolala jestem ( z powodow typowo kobiecych :wink: ), brzuch mnie boli, nawet apetytu nie mam. Poki co zjadlam jogurt z owocow lesnych. Moze skusze sie potem na jablka...
A na obiad mam kotlety mielone, marchewke z groszkiem, no i ziemniaki, bez nich mąz nie uznaje obiadu :wink:
Mam nadzieje, ze w weekend uda mi sie "nie zgrzeszyc" :wink: . Oczywiscie musze zrobic male sprzatanko w domu, no i moze uda mi sie wyskoczyc do fryzjera..
W koncu czapki z głów! :D
-
Wracam z weekendu 0,5 kg cięższa...waga pokazała bezlitośnie dzisiaj 66,5 kg...
Czyli zaczynam od nowa...
Przede wszytskim muszę skończyć z jakimkolwiek jedzeniem po 18-tej :twisted:
dzisiaj w pracy:
kanapka i jogurt z otrębami...
obiad:
warzywa z patelni + parówki fitness
deser:
chudy twarożek z łyżką dżemu
kolacja:
jabłko
no i godzinka na steperze!
-
Hej Graziab 8)
u mnie weekend minal raczej wzorowo. Mialam troszke zamieszania, wiec nie bylo zbyt duzo czasu na łasuchowanie :wink:
W sobote sprzatalam w mieszkanku, tak jak zaplanowalam - bylam u fyzjera i zafundowalam sobie wiosenna fryzurke.
W niedziele zas bylam u mojej mamy, ale (hehe) ona ostatnio tez nie ma weny tworczej w pichceniu i obylo sie bez obżerania 8)
Poza tym w domu panuje grypa. Moj maluszek kaszle, mąz sie tez skarzy, ze go przeziebienie chwyta :?
Ech..... jednie ja jakos sie trzymam, chyba dlatego, ze jem tyle jablek :wink:
Na sniadanie zjadlam jogurt naturlany z musli i ok poludnia schrupie jablka - Jonagoret (moje ulubione), co bedzie na obiad na razie nie wiem :?