-
Cześć Oskubana...nos do góry :!: :!: :!:
Ja już wiem, że przekroczę wyznaczone 700 kcal w pracy, dobiję do jakiś 1000 kcal :twisted:
Ale trudno...czuję, że powrócę do prawdziwego odchudzania dopiero jutro...będę miała czas na rowerek i nic nie będzie mnie kusiło w pracy...bo już nic takiego nie kupię :twisted:
Ten tydzień niestety poszedł na zmarnowanie, ale na pocieszenie waga oscyluje około 64 kg, czyli 1,9 kg mniej niż na początku odchudzania...już tylko 2 kg mniej a potem już tylko trzymać 8)
Pozdrówki...Celebrianno co u Ciebie, lepiej niż wczoraj?
-
Graziu-dziś już ciut lepszy humorek, a Ty masz mało do zgubienia. Ja widzę że te 7kg to ładnie mi poszło ale teraz jakoś mozolnie idzie. Ale wiem,że cwiczenia przerwałam i tu jest duża wina. Ale postaram się dodać choć troszkę ruchu!
Pozdrawiam
-
A ja jestem na siebie zła z powodu pożeranych w ogromnych ilosciach owoców!
A to sliweczka, a to mandarynka, a to jabluszko i wlasnie czuje, jak moj brzuch bulgocze od nadmiaru wody i kalorii. Ech....
A do tego pochmurno dzis i troche pada, nawet na spacer po poludniu z maluszkiem moim pewnie nie pojde :( :( :(
-
Graziab,
własnie myslalam o tym, czym mozna zastapic popoludnową ochote na coś slodkiego i pomyslalam o kakao, ktore ty dzis pilas na sniadanie. Ale zerknelam do katalogu i okazuje sie, ze 100 g kakao ma 453 kcal :shock: :shock: :shock: :shock: Czy to mozliwe, aby kubek gorącego, pysznego kakao w sam raz na jesienne wieczory mial prawie 500 kcal??? A moze oni tam podali kalorycznosc normalnego kakao ( w proszku), a nie tego z mlekiem.
Jak myslisz???
-
Ja do ćwiczeń nie muszę się zmuszać...byle tylko czas na nie był, szczególnie, że teraz treningi i wyjazdy na zawody mi sie zaczną, a sport który uprawiam - bowling raczej nie spala dużej ilości kalorii...ale kondycję muszę trzymać. Najgorzej jest z jedzeniem na wyjazdach, gdyż najczęściej grupą idziemy do knajpki...za 2 tygodznie do Wrocławia, gdzie mam "obcykaną" super knajpkę meksykańską niedaleko rynku...uwielbiam takie jedzonko, a W-wie takie restauracje są b. drogie nisetety, a może stety, bo bym za często tam chodziła :wink:
A plus ćwiczeń w moim przypadku jest zasadniczy - po nich nie mam ochoty na żadne słodycze, czasami na jabłuszko albo nektarynke...
Betsabe - ochotą na owoce się nie przejmuj, wszystko w umiarze i będzie ok...
Oskubana - dobrze, że dzisiaj już lepiej, a co do wagi, to jak czytanm na forum większość ma ten problem, w pewnym momencie skubana staje i koniec...nic, trzeba nakręcać metabolizm ćwiczeniami :!:
Ja mam w pracy teoretycznie godzinną przerwę, która dopiero teraz, jak moja firma kończy działalność mam możliwość wykorzystywać i tak od początku tygodnia wymykam się na 45 min spacerek...to też ruch...nim sobie rozgrzeszam wpadki jedzeniowe :wink:
-
Betsabe - co do kakao, to niemożliwe, żeby chodziło o płynne kakao, raczej w proszku, ja dzisiaj wypiłam pyszne, które przywiozłam sobie jeszcze z Anglii, porcja - kubek ma 135 kcal...jeszcze z takimi śmiesznymi piankami...
mniam :!:
-
Graziab,
tez mysle, ze te 435 kcal dotyczy 100 gram kakao w proszku; tak wiec lyzeczka kakao to chyba 10 gram czyli ok 43 kcal i do tego szklanka mleka cos pewnie ok 150 kcal czyli kubek kakao to ok 200 :?: :?: Chyba dobrze licze?
-
Betsabe - ja w domu kakao sobie robię na chudym mleku - szklanka 200 ml - 70 kcal, ze słodzikiem i łyżeczką kakao, czyli jakieś 120-130 kcal max :!:
A ile przyjemności, szczególnie jak nadejdą zimne dni.
Jak jest zimno i buro często w weekendy robię sobie takie sniadanko - na takim mleczku gotuję sobie 3 łyżki płatków owsianych, po ugotowaniu dosypuję jeszcze z łyzki kukurydzianych...mniam :!: :!: :!:
Pyszne i zapychające na długo :P
-
Ja robię kakao prawie zupełnie jak Betsabe - 200 ml mleka 0% + pół łyżeczki kakao + słodziku ile zechcę - wychodzi ok 90 kcal. A przy tym baaardzo syci i powoduje uczucie błogości.
A propos - znalazłam kolejne niskokaloryczne hity -
Sos śmietanowo - grzybowy Knorr (ok 5 zł) 100g = 87 kcal!
Chleb razowy Machmaster (czy jakoś tak) 100g = 197 kcal!
-
O Celebrannka!Ty masz chyba dużo pracy dziś?
-
Co do sosu Knorra - pyszny! kupowałam jeszcze musztardowy, też dobry, a kalorii mało...do piersi kurczaka lub ryżu jak znalazł :!:
-
Witajcie w kolejny dzień, ale W-wie zimno brrrr...
Wczoraj nie miałam czasu na rowerek, na obiad zjadłam trochę polędwiczki w kurkach i dużo warzywek - buraczjki, fasolkę, ogórki małosolne oraz kostkę gorzkiej czekolady.
Po powrocie do domu - 300 brzuszków i ćwiczenie na tylną część ciała 8)
Dzisiejsze plany:
śniadanie - jogurt z otrębami i musli plus 1 herbatnik - 347 kcal
przegryzka - słodka chwila - kaszka manna - 120 kcal (chyba...)
lunch - serek wiejski + jabłko - 203 kcal
obiad - pierogi ruskie + buraczki - 500 kcal
deser - serniczek z truskawkami Turka - 153 kcal
razem: 1323 kcal...dobrze by było :wink:
plany spalania:
2 h na rowerku - 1200 kcal
200 brzuszków - pewnie tyle kalorii co nic...
I teraz żeby obliczyć bilans, to rozumiem, że mam wziąć pod uwagę normalne spalanie dla mojej wagi i pracy, czyli jakieś 1800 kcal do tego oddać aktywność dodatkową 1200 kcal (rowerek), co daje 3000 kcal i odjąć to co zjem, czyli te 1323 kcal.
To daje bilans -1677 kcal.
Celebrianno, Oskubane - czy tak to się powinno liczyć ?
Zatem plany mam obiecujące...zobaczymy, co z nich wyniknie :wink:
-
Nikt się nie odzywa, to ja napiszę :?
Włąsnie u mnie wpracy, pod moim noskiem została wchłonięta pyszna, pachnąca pizza...powinno być to zakazane w obecności osób odchudzających się...
Namówiłam mojego narzeczonego, na zrobienie sobie jutro swięta lasu :twisted: :twisted: :twisted:
Tzn - jutro mamy zamiar kupić dvd, wypozyczyć dobry film i zamiast obiadu zamówić pizzę...małą oczywiście :lol:
-
A mój kochany mąż na sobotni wieczór zaprosil kumpla z jego nową dziewczyną ( na marginese: on co kwartał ma nowa dziewczynę! :shock: ) i muszę cos upitrasić, na pewno wysokokalorycznego. Zrobie chyba na gorąco makaron z tuńczykiem w sosie pomidorowym. Oczywiscie nie zamierzam z nimi tego jesc w nocy! Taka kaloryczna bomba to "zabójstwo" :wink:
-
Dziewczyny-strasznie macie!
Mój mąż w nagrodę po moich mordęgach zaprasza mnie na dyskotekę w sobotę aby spalić kaloriee bo nie ćwiczę -to zamiast gimnastyki!
W pracy każdy mówi,że super wyglądam i że dużo schudłam i pracownicy oraz szef nie jedzą przy mnie!Wiedzą że na diecie jestem i mi nie przeszkadzają!
Są kochani!!!!
A z dietką OK!
Pozdrawiam
-
A ja wczoraj wypełniłam plan i wyjeździłam na rowerku 1350 kcal :lol:
oprócz tego 200 brzuszków...
Dzisiaj będzie gorzej:
śniadanie - serek biały z ogórkiem i dwa kawałki pieczywka ze sliwką i zjadłam batonika :oops: :oops: :oops: - to razem już wychodzi 580 kcal :!: :!: :!: jestem beznadziejna :x
zatem mam zamiar dalej w pracy pić już tylko herbatkę czerwoną i zjeść jabłuszko...
Zamknę się zatem w 700 kcal...
Potem obiadek - na mieście, więc dietetyczny niestety nie będzie...
na rowerek też nie mam co dzisiaj liczyć :cry:
Tylko na brzuszki mam szansę :!:
Jutro natomiast najpierw trochę fizycznej pracy pry sprzątaniu, na 13-tą idę na proszony obiad do knajpki...wieczorkiem do kina
Zatem znowu dietetycznie nie będzie...
Niedziela - squash, a potem rowerek, więc trochę grzeszków odrobię, mam nadzieję :!: :!: :!:
-
Witam!
A ja coś wymyśliłam :lol: !
Od dziś noszę do pracy wąskie marynarki, spodnie niedopinające się-a to tylko po to aby ćwiczyć!!!To skutkuje.Dziś przed ubraniem się 15min rowerek +20brzuszków.Musiałam coś zrobić z moim leniem to go tak wyrzucam!A niech se idzie precz!
Może wyglądam jak w marynarce po mniejszej siostrze ale to jest jedyna metoda aby do ćwiczeń się zmusić i jest skuteczna!!!
Pozdrawiam Was i niepoddawajcie się!
-
:lol: Nie poddajemy sie!!! Po takiej dawce energii od ciebie Oskubana to sie nie mozemy poddac!!!!!! :D :D :D :D
-
Buu, a ja właśnie mam w domu same namioty... :( Niestety zawsze takie nosiłam i teraz większość po prostu wygląda okropnie. Uszyłam sobie tuż przed odchudzaniem śliczny żakiecik zapinany na 1 guzik i był za ciasny, a teraz wisi jak na strachu na wróble! Wrr, a wiesz, oskubanko jak reaguje mój mąż na wydawanie kasy :evil:
-
Cieszę się że mój dobry humorek i moja energia do walki z kilogramami na kogoś dobrze wpływa!!!
Nie poddawajcie się!
Wierzę w Was!
-
Z tymi ubraniami to niezły pomysł, z tym że ja od 1.10 zaczynam pracę w nowym miejscu i nie wiem jakby szef na to patrzył :wink: Będę musiała się przeprosić z garniturami i kostiumami i troszkę uzupełnić garderobę o bardziej oficjalne rzeczy...a miałam oszczędzać na rower 9 normalny nie stacjonarny) i sukienkę ślubną :roll:
Ale ja mam inny sposób - czasami wyciągam z szafy rzeczy, które nosiłam, bądź kupiałam gdy wazyłam najmniej i sprawdzam czy się w nie mieszczę :D
Ja co jest niebezpiecznie napięte biorę się za siebie...
W związku z porannymi grzeszkami siedzę i wlewam w siebie drugą zcerwona herbatę. O 12-tej postaram się wymknąć na spacerek, a potem zjem to jabłuszko co mi zostało i dwa kawałki pieczywka chrupkiego...a i muszę do apteki lecieć, bo apptrim mi się skończył, pewnie bardziej działa na moją psychikę niż figurę, ale trudno przeboleję te 40 pln...
-
Celebrannko-jak strach na wróble wyglądasz - dobre sobie!!!
Może na mężu to zrobi wrażenie: ubierz za luźne ubrania jutro masz nalot rodzinki i usiądź przy ukochanym i tak grzecznie go pogłaskaj-powinno poskutkować.
Chyba chce mieć atrakcyjną żonę i żeby miała ca ubrać na pupę!
A tak wogóle to pisałaś,że już masz większy dostęp do kasy to czym Ty się przejmujesz.
Ja się mojego nie pytam i jak mi zostaje w portfelu albo coś mi się spodoba kupuję sobie i noszę, a jak mąż zauważy że mam coś nowego to mówię,że kupiłam w lumpeksie albo,że to stare bo nie pamięta wszystkich moich ciuchów bo jest ich aż tyle.
Pozdrawiam
Graziab-suknię ślubną mogę Ci wysłać moją :lol: ! Nr 36/38 na 170 cm! W stylu Skarlet Ohara! Taka mi się podobała i ją mam!Nawet ją ubrałam w 1-rocznicę ślubu.Szkoda jest mi jej się pozbyć ale jak chcesz?
Pozdrawiam
-
OSkubana, jestes bezbłędna! :lol: :lol: Dziś po pracy zakładam największe spodnie! :lol:
Pisz mi więcej takich sztuczek : "jak radzić sobie ze skąpym mężem"
Ja czasem pozyczałam ciuchy od siostry, ale teraz byłyby na mnie dużo za duże, więc ten wariant mówienia mężowi odpada - nie uwierzy, że te nowe spodnie sa po siostrze! Ale ten lumpeks - świetny pomysł! Wykorzystam, dzięki!
Graziu - też mam suknię w szafie (roz. 38) - sama ją zaprojektowałam! 8) Może zrobimy sobie aukcję! Chociaż, mi tez byłoby szkoda się jej pozbyć. Narazie wisi u rodziców w szafie. Jak ich wizytuję to przymierzam. Oczywiście jest za duża :wink: :lol:
Buźka!
-
Na skąpego męża nie ma rady!
Rób byle jakie jedzenie bo dobre i konkretne kosztuje.
A ciuchy można jeszcze na rynku kupić albo z przeceny lub drugi gatunek.To skutkuje.
Mój mąż już się nie pyta skąd mam tylko kiedy ja je będę nosiła.Ale już widzi że pomału wchodzę, więc szafę moją przeproszę, po roku nieobecności!
Dość tych oliwkowych bojówek i dżinsów w rozmiarze 31-były obcisłe.W domu są tylko 28-27 i muszę w nie wejść.Wchodzę ale są opięte i boję,że pękną w szwach!!!!
Pozdrawiam
-
Oskubana, Celebrianna, dzięki za propozycje :D
Sukienkę mam już upatrzoną - kombinacja kilku modeli, krawcową mam znalezioną i będę szyć...pochwalę się efektami, ale to jeszcze szmat czasu, jednak mam nadzieję, że nawet po zrzuceniu kilogramków pozostaniemy wierne temu forum :!:
Właśnie piję trzecią już dzisiaj czerwoną herbatkę, tym razem o smaku wiśniowym...zimno u mnie wpracy jak diabli :evil:
Ale hura, hura piąteczek dzisiaj mamy :lol: :lol: :lol:
-
Jasne że na forum zostaniemy!!!
Mamy tu miejsca na stałe zaklepane!!!
A kiedyś się spotkamy w neutralnym miejscu ise pogadamy!!!
Pozdrawiam
-
TAk sobie myślę, że nieźle byłoby się kiedyś spotkać. Ciekawe, jakie byłyby reakcje?
-
No to, jak zamierzyłam rano, tak zrobiłam, po porannej wpadce zjadłam tylko jabłko i dwa kawałki pieczywa chrupkiego oraz wypiłam hektolitry czerwonej herbaty :lol:
Teraz latam do łazienki jak opętana :D
-
Cześc Graziab ,co tam u Ciebie słychac ,popchnę twój pościk do przodu ,bo sie zaraz zawieruszy .Pozdrawiam cię serdecznie !!!!!
-
Łaaa, wpadka żywieniowa na całej linii...
Weekend obfitował niestety w żarcie (tak, tak żarcie - wielkie) Musiałam jednak ulżyć swemu sumieniu i wyjeździłam wszystko na rowerze. Bez przystanków na maksa 1,5h w sobotę i niedzielę. Do tego tradycyjny niedzielny callanetics, bieganie z pieskami po lesie... uff... może spaliłam wszystko! A tak na marginesie to stwierdziłam, ze jak się jest bardziej puszystym to łatwiej się odchudza. Gdy ważę teraz 50 kg to spalam ok 1500 kcal dziennie. więc muszę zjadać jeszcze mniej, żeby spalić 7000 kcal w tydzień. Do tego ważąc mniej mniej też spalam podczas ruchu, muszę więc jeździć szybciej i dłużej - no qurna - niesprawiedliwe! Ale odkryłam sekret : dlaczego łatwiej jest zrzucić kilogramy na początku i trudniej, gdy się już schudło! Buuu.... niesprawiedliwe!
-
Niestety taka jest prawda Celebrianno! Przeliczyłam ostatnio swoje srednie spalnie kalorii i przy mojej wadze wygląda to nieżle ,ale jak będę ważyć 50 kg to będe musiała ćwiczyć cały dzień!(hehehe)
-
Hmm... może zmienisz zawód? Na zawodowego odchudzacza! Błagam! jak tu normalnie żyć i nie tyć!!!
-
No właśnie!!!!!Załamka!!!!
-
Dzieki za popchnięcie pościka...wchodzę dzisiaj na forum, szukam, szukam i znaleźć nie mogę, bo szukałam za głęboko :lol:
U mnie weekend wbrew obawom bardzo dobrze:
W sobotę zjedzone 1400 kcal
a po strnie spalania mogę wpisać - koszenie trawy, sprzątanie i spacerek w Łazienkach :P
Niedziela - zjedzone 1800 kcal
Spalanie - 1h squasha, 1,5 h prasowania, 300 brzuszków :P
Bilans - waga stoi - 63,8 kg :D , czyli plan wykonany
Kupiłam w piątek książkę z przepisami na różne odtłuszczone potrawy. Korzystając z przepisów przygotowałam oba weekendowe obiadki - pyszne, a mało kalorii :P
Dzisiejsze plany:
śniadanie - grahamka z pasztetem podlaskim i pomidorkiem - już po
przegryzka - kawa z chudym mlekiem i dwa herbatniki petitki
lunch - jak śniadanie, tylko z chrupkim pieczywem
obiad - kurczak ala strogonov
ruch: pewnie tylko brzuszki, chyba, że znajdę czas na rowerek :P
pozdrówki
-
No i znowu z założeń nici...
kolega zrobił pożegnanie w pracy i tak pochłonęłam już 950 kcal :oops: :oops: :oops:
Postaram się mało na obiadek zjeść...
A potem idę na trening, na mój ukochany bowling, w domu brzuszki i tak troszkę ruchu zaliczę :)
Teraz, jak mi zostało 1-2 maksymalnie do zrzucenia, jak nie udaje mi się trzymać dietki staram się przynajmniej przekraczać granicy 1800 kcal, która przy moim wieku, wadze , pracy wystarcza na normalne spalanie...to mi się akurat udaje, raz tylko przekroczyłam, jak byliśmy u znajomych i było pyszne ciasto korzenne :oops:
Dla mnie teraz najważniejsze jest, to nie wrócić do tych 65,9 kg...
I tak trzymać i przestać o tym obsesyjnie myśleć :twisted: :twisted: :twisted:
-
Och :oops: :oops: :oops: ostatnie 3 dni byly tragiczne, obzeralam sie, w skrocie mowiac i przytylam 1 kg.
A tak mi zalezy, aby utrzymac wage :(
Nie daje rady, jesli chodzi o slodycze. Musze je jesc. Uwielbiam takie wafelki z firmy TAGO, 415 g kosztuje 4,5 zł i są przepyszne. Moglabym je cale zjesc od razu. Ograniczam sie, jak moge, ale i tak jak zjem 5 wafelkow to juz prawie 500 kcal, a w sumie te 5 wafelkow to zjem i nie czuje, ze zjadlam, moglabym dalej jesc.
Dzis wprowadzilam moj rezim uwzgledniajacy slodycze, bo bez nich wszystkie moje obietnice psu na bude.
sniadanie 300 kcal
obiad 500 kcal
i wlasnie deser czyli cos slodkeigo tez musi byc 500 kcal inaczej sobie nie poradze; jestem uzalezniona od wafelkow. Po obiedzie zawsze pije mala kawe i musze zjesc wtedy cos slodkiego :cry: Moge zjesc mniej na obiad, ale musze przynajmniej 5 wafelkow!!!! :shock:
Czy uwazacie, ze ze mna jest cos nie tak??? Moj maz tak mysli, jak widzi puste opakowanie po wafelkach.
-
Graziab ,nie przejmuj się ,jutro będzie lepiej!!!
Betsabe! Ja nie przepadam za słodyczami ,ale wczoraj kupiłam chałwę ,jak wiesz to jest bomba kaloryczna i oczywiscie ponieważ jestem przed okresem i mam zachcianki zjadłam kawałek ,niby nieduży ,ale 100 g chałwy ma aż 600 kcal ,dobrze ,ze nie wiem ile ważył ten kawałek ,bo chyba bym się załamała,przez ten mały kawałek chałwy poszłam głodna spać ,bo musiałam odmówic sobie kolacji. POZDRÓWKI!!!
-
Betsabe- w ten weekend coś musiało byc w powietrzu, bo prawie każda z nas się obżerała. Ja też wpylałam ile wlazło. Ale mam nowy pomysł. Jak już mam kupić coś słodkiego to małe opakowanie. Jakby nie patrzeć będzie tego mniej. Może się uda, choć ja też mam ostatnio włączone ssanie na słodycze i parę ciastek nie wystarcza - to musi być całe opakowanie.
-
Dokładnie tak - jak już kupuję coś "niedozwolonego" to w małym opakowaniu, mimo iz często cena większego jest bardziej atrakcyjna...ale trudno!
Słodycze to tak samo moja słabość...weekend u mnie był ok, wczorajszym dniem troszkę zawaliłam, bo dobiłam do 1900 kcal (obiad u przyszłej teściowej, która robi miny i mówi "kto by pomyślał" jak czegoś nie jem...ściemnaiłam jak mogłam, ale było już nałożone na talerz...). W zamian za to pojeździłam na rowerku - 1250 kcal :P , do tego 300 brzuszków...więc mam nadzieje, że zasłużyłam na "rozgrzeszenie" :wink:
Dzisiaj:
śniadanie - mleko z musli
przegryzka - kisiel
lunch - dwie malutkie parówki odtłuszczone z Sokołowa, pomidorek i trzy kromki schulstada ze śliwką
obiad - potrawka z kurczaka z pieczarkami
obawiam się troszkę czwartku i piątku, bo biorę sobie dwa dni urlopu...a wtedy będzie mnie ciągnąć do lodówki...ale trudno, zacznę oba te dni od intensywnego treningu na rowerku...
-
Kurka, czy wam też jest ciągle zimno? siedzę w pracy i się trzęsę, a przecież ciepło i ładna pogoda. W przerwie na lunch pójdę na spacer, to może mi się lepiej zrobi...
Tylko po cwiczeniach jest ok, nawet stopy i dłonie mam ciepłe :)
Pojawiły się nowe czekolady Lindta bez cukru - gorzka i mleczna 460-480 kcal/100 g.
Ale to już nie ten sam smak :cry:
Za dobrą czekoladę dałabym się pokroić żywcem...mój narzeczony mówi, ze będę gruba jak beka, a jak na razie, to on ma nadwage a nie ja...może to przez jego miłość do kanapek i żółtego sera :roll: