-
Dzisiaj przeszłam samą siebie. Sama nie wiem, czy to przez nękającą mnie od kilku dni depresję, czy też przez wczorajszą, zupełnie nieudaną randkę, miałam taką wielką ochotę na słodycze... I nie odmówiłam ich sobie, z czym bardzo źle się czuję . I to nie tylko psychicznie . Jest mi po prostu niedobrze. Zasłodziłam się na dobre i nie dość, że bardzo mi wstyd przed samą sobą i Wami na forum to jeszcze na prawdę czuję się fatalnie. Chyba wypiję jakąś herbatkę na trawienie, bo aż mnie głowa rozbolała od tego żołądka.
Na szczęście tak bardzo się zasłodziłam, że przez najbliższe kika tygodni nie tknę słodyczy, a to dobrze dla mojej "figury".
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej.
-
Uzależnienie od jedzenie
Dzisiaj u Drzyzgi rozmawiali o uzależnieniach. Była tam gościem kobieta, która jest uzależniona od jedzenia. Jak jej słuchałam, to miałam wrażenie jakbym tam sama siedziała, na tym krześle. Uświadomiłam sobie, że ja również mam problem z jedzeniem. Nie jem dlatego, że jestem głodna, ale dlatego, że jedzenie sprawia mi przyjemność. Wypełnia pustkę w moim życiu. Poza tym jest tym, co mogę robić bez konieczności zmagania się z problemami.
W związku z powyższym, czy ktoś ma może adresy lub telefony do grup wsparcia z terenu Katowic, Tychów, Mikołowa, ogólnie z Górnego Śląska? Takich grup wsparcia dla osób uzależnionych od jedzenia. Będę wdzięczna za każdy kontakt.
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej.
-
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Mija właśnie czwarty tydzień mojej diety, w którym niestety nic nie schudłam. Ale nie mam się czemu dziwić. Przy takiej ilości odestępstw od diety 1000 kcal, aż dziw, że nie przytyłam. Ale depresja odeszła już w niepamięć, czuję się znacznie lepiej (psychicznie), dlatego od jutrzejszego poranka mogę powrócić do mojego dietetycznego planu.
W ciągu tych czterech tygodni schudłam 5 kilogramów. Nie jest to wynik zły, ale wiem, że gdybym się postarała, mogłoby być lepiej. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko wziąć się w garść i wracać na właściwą drogę.
Czego i wam z całego serca życzę
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej.
-
Niestety w tym tygodniu nie ćwiczyłam i raczej nie poćwiczę Przeziębiłam się i leżę całymi dniami jak skóra z byka Muszę się porządnie wykurować, a to musi potrwać.
Ale jest też dobra strona: ponieważ jestem chora prawie wcale nie jem, bo nie mam apetytu Nawet na słodycze przeszła mi zupełnie ochota. Także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Pogoda się zesuła, dzisiaj cały dzień padał deszcz. Dobrze, że nie muszę wychodzić .
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej
-
WONEY siłownia - super!!!
Ale ćwiczenia bez diety nie sprawiają, że się chudnie tak, jakby się chciało. Zresztą sama wiesz. Tak ładnie Ci szło. Dawaj dalej, zakreślaj w kalendarzu każdy w 100% dietowo udany dzień i oby takich dni było jak najwięcej!
-
Dieta niestety poszła w lekkie zapomnienie. Może to przez to przeziębienie? Nadal nie chodzę na siłownię, bo jeszcze nie doszłam całkiem do siebie, poza tym mam trochę zajęć i nie za bardzo czas na siłownię. Ale od przyszłego tygodnia mam zamiar wrócić na odpowiednią drogę zarówno diety jak i ćwiczeń. A jak nie będę miała czasu, to będę ćwiczyła w domu. Niestety zeszło tygodniowe obżarstwo i brak ćwiczeń objawił się w postaci dodatkowego kilograma sadełka. Ale to już koniec. Skoro nie mogę chodzić na siłownię, to chociaż będę się trzymała restrykcyjnej diety 1000 kcal.
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej.
-
Klęska, porażka i znowu podły nastrój :(
No dobra, czas przyznać przed samą sobą, że tym razem znowu dieta legła w gruzach. Dlaczego ja nie potrafię wytrzymać w postanowieniu? We wszystkich innych dziedzinach życia, jak sobie coś postanowię, to tak musi być i już, a na tym jednym jedynym polu zawsze ponoszę porażkę. Czy wynika to tylko z tego, że jestem kompulsywnym żarłokiem? Dlaczego we wszystkich innych miejscach i dziedzinach mam silną wolę, zawsze zdobywam to, czego pragnę i na czym mi zależy, ale diety nie umiem utrzymać? Czy to jest aż tak trudne?
Czasami myślę, że wcale mi nie przeszkadza kilkudziesięcio-kilogramowa nadwaga, że czuję się dobrze w swoim ciele, mogę jeść co chcę i nie odmawiać sobie ukochanych słodyczy i kanapek z majonezem. Ale nadchodzi taka chwila kiedy chciałoby się być szczupłym i powabnym. Po prostu kobietą, która może ubrać co chce i nie martwić się o zwisające fałdki tłuszczu czy za małe ubranie.
To chyba znowu depresja
No i jak to przezwyciężyć??
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki