No to lecę: bilet zabukowany na ten sam rejs, co reszta.
Hmm, a to Ci niespodzianka :lol: 8) :D
Wersja do druku
No to lecę: bilet zabukowany na ten sam rejs, co reszta.
Hmm, a to Ci niespodzianka :lol: 8) :D
to szykuje Ci się mini urlopi. Gratuluję :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: Należy Ci się :lol: :lol: :lol:
Kasieńko - gratuluję i się cieszę że tak Ci się udało!!!
Do domu dotarłam dopiero o 16.00.
Byłam w supermarkecie, zakupy zrobione, składniki na grecką sałatkę kupione, melony też - po powrocie zjadłam pół żółtego, ale jeszcze z poprzednich zakupów.
Kupiłam znowu Galię, bo jednak jest najsłodsza i na jeden raz :D
Zdążyłam przed deszczem, bo wypakowywanie siat z bagażnika w trakcie ulewy, to nic przyjemnego.
W trakcie zakupów zjadłam 3 kulki lodów, zważyłam się po powrocie (wiem, wiem - obsesja) a ta moga cholerka pokazała 58,9 kg.
Nie pierwszy to raz, gdy ważę więcej popołudniu niż rano i kompletnie tego nie rozumiem :shock:
Teraz wskakuję na rower :P
Ale dałam czadu :lol:
:arrow: przejechane 40,38 km
:arrow: spalonych 919 kcal
:arrow: jeździłam 71 min. 30 sek. :D
Czuję to, tak fajnie drgają mi mięśnie kilka minut po zejściu z rowerka, wiem, że jeszcze pracują.
Odczekam z 1/2 godzinki i zjem paróweczki Fitness z pomidorkami, czerwoną papryką i cebulką.
Potem zrobię grecką sałatkę dla męża i dla siebie też rzecz jasna, z tym, że ja będę ją jadła jutro :)
A na jutrzejszą obiadokolację planuję schab ze śliwkami, ale nie taki klasyczny, pieczony, ale duszony ze śliwkami, jeszcze jabłuszko się dodaje, cebulę, goździki, cynamon i trochę miodu.
Można zaciągnąć jogurtem lub śmietaną i posypać na koniec siekanymi migdałami.
Błaaaaaaa Kasia...ale ten schab brzmiiii (aż sobie polskie litery włączyłam na klawiaturze, żeby Ci "błłłła" napisać ) :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ja wlasnie zjadlam na kolacje to samo co Ty :lol: czyli paroweczki fitnesowe z pomidorem (wyslalam wreszcie chlopa do tego sklepu co jest nie po drodze, zeby kupil te chude parowki - jedna ma 70 kcal). Zjadlam dwie, bo wiecej rady nie dalam...i mnie zoladek boli :shock: :shock: :shock: :shock: To chyba dlatego, ze od 2 miesiecy ich ni jadlam :? :? :?
Tagotko, jestem naprawdę szczerze wzruszona, że włączyłaś polskie literki, dla mnie :lol: :lol: :lol:
A ja zrobiłaś te paróweczki, z wody czy z patelni?
Hmm, ja te moje wcinam i nic mi nie jest :)
Co Ty Kasia :lol: Patelnia to u mnie juz dawno zakopana gdzies na dnie kuchni :lol: :lol: :lol: Z wody :? .....ta skorka byla troche taka "twardawa", ale tez mi ja bylo tak ciezko zdjac, ze ja tez spalaszowalam :? :lol: No i kto wie czy nie dlatego :?
Tagotta, Ty jesteś niesamowita: no kto to słyszał wcinać parówki ze skórką??? :lol: :lol:
No nie wytrzymam :lol: :lol:
Hmmm, tzn. nie myśl, że się cieszę, że Cię brzuch boli, ale ... mnie rozbawiłaś :lol:
TO Z GLODU :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Wiesz co Kasia, ale ta skorka jest na serio cholernie ciezka do sciagniecia :lol: :lol: :lol: :lol:
Dobra dobra - nastepnym razem sie pomecze :lol: :lol: :lol: