Jeszcze nic nie dostałam :(
Wersja do druku
Jeszcze nic nie dostałam :(
Nie na priva...
O nie :lol: :roll:
Dziewczyny, poczytajcie to:
http://zyciegwiazd.onet.pl/1354953,1...y,artykul.html
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Świat zwariował, Boże za głupie baby: rozmiar 0 i nawet podwójne zero jest :shock: :shock: :shock:
Kasieńko dostałam, ale przepraszam Cię, że na razie nic nie napiszę, bo mam pilną pracę :? :x
weszłam na tego linka, ale przeczytam za chwilę...ale uwaga na już...chyba wolę być przesadnie chuda niż tak gruba...bolesna prawda :roll:
Kasieńko nie ma problemu to jutro mi odpiszesz na spokojnie.
Ja weszłam na tego linka i powiem szczerze, ze my kobiety odchudzamy się dla:
1 - faceta
2 - siebie
3 - zdrowia
4 - aby lepiej się czuć
5 - aby koleżanka nam zazdrościła
a faktycznie to faceci wolą okrąglejsze kobiety i jak ja byłam "klekotem"to mi wiecznie mówiono : jedz dziecko jak Ty wyglądasz ( nawet tak mój obecny mówił :) )
pozdrawiam
Przeczytałam ten artykuł i jestem przerażona. Doprowadźmy się wszyscy do takiego stanu, wszyscy staną się bezpłodni i ludzkość wymrze.
Kasiu, ty zaraz z pracy wychodzisz! Miłego popołudnia!
Ależ miałam wyczerpującą końcówkę dnia w pracy, załatwiłam jednak dość trudną sprawę - przekonałam mojego szefa do pewnego posunięcia z korzyścią dla naszego polskiego kontrahenta :D (wszak Polką jestem) i sprawiło mi to nie lada satysfakcję, bo mojego szefa naprawdę jest ciężko przekonać!
Sama w tej chwili jestem w domu, bo chłopcy pojechali do teściowej na obiad, ja za chwilkę wskakuję na rower, a po rowerku zjem ten szaszłyk drobiowy, co go rano zakupiłam, zagryzając sałatką z pora :D Już się doczekać nie mogę, bo pachnie to i wygląda smakowicie :wink:
Jakbym się teraz najadła, to nie bardzo chciałoby mi się jeździć.
I postanowiłam jedną rzecz: 2 października rozpocznę Weidera, nie wiem jeszcze, jak go pogodzę z pedałowaniem, z którego absolutnie nie zamierzam rezygnować, coś wymyślę :D
A dlaczego taka data? bo wrócę wtedy z tego krótkiego pobytu w Holandii, a gdybym teraz zaczęła spotkania z panem W., to musiałabym je robić w trakcie tego wyjazdu a nie chcę tym sobie wtedy zaprzątać głowy.
Tak więc postanowione: 2 października pierwsza randka z Weiderem :D
Wskakuję na rower!
Zważyłam się przed chwilą (wiem, wiem, bez sensu ważyć się tak często, ale nie mogę się oprzeć): 58,9 kg :P
przeczytałam i przerażona jestem!
Już jestem po rowerku, ale jeszcze przed szaszłykiem :lol:
:arrow: 36,22 km
:arrow: 825 kcal
:arrow: 63 min. 17 sek. :D
Troszkę odsapnę i pędzę grzać to cudo, bo zgłodniałam!
Bardzo smaczny był ten szaszłyk, zostawiłam jedynie połowę cebuli, bo za dużo jej było.
Porowa sałatka też była dobra, choć wiem, że odbijać mi się będzie niemiłosiernie :lol:
O, już się zaczęło :lol:
Kasia, super decyzja :lol: wykończ pana W. :lol: :lol: :lol: :lol:
Dorcia, decyzja podjęta i nie ma już od niej odwołania :D :!:
Ale mi niedobrze! Odbija mi się por, mdli mnie chyba od tej szaszłykowej cebuli :? :?
Wypiłam już zioła na trawienie, teraz idę sobie zrobić zieloną herbatę z miętą, może pomoże :roll:
Jednak własnoręcznie przyrządzone potrawy są najbezpieczniejsze :wink:
Kasiu,
i Ty też zaczynasz Weidera. Podziwiam szczerze.
Na żołądek herbatki powinny Ci pomóc, połóż się na lewym boku bo to tez pomaga na trawienie. Ja niestety tez mam taką właściwość, ze często jak coś zjem kupowanego, ew. z restauracji to męczę się później okrutnie. Wniosek z tego jeden: my gotujemy najlepiej. :D
Kasieńko mam nadzieję że lepiej si e czujesz....
Oj, zdecydowanie własnoręcznie przyrządzone jest smaczniejsze, a napewno zdrowsze! Kasiu, mam nadzieję, że dawno już ci przeszło. A ja biegnę ćwiczyć!
Kasiu
qrka
z tym Panem W. to moglysmy sie jakos razem umówic.......Byłoby łatwiej :D
jak Ty go zaczniesz to ja juz konczyc bede /jak ktos by ne wiedzial o co chodzi to piekne stwierdzenie mi wyszlo :wink: :wink: = Pan W....umówic....., razem......., we trójke...... :wink: :lol: :lol: :lol: /
Dzis 11 dzien. Jak dla mnie druga seria powtórzen jest ciezka - bo juz po pierwszej a jeszcze trzecia :?
No i tak jak Tagotta pisała - dobrze ze licze, bo "idzie" się zaziewac :wink: :wink: . A we snie to raczej trudno ćwiczyc.
Miłej środy - pomimo zapowiadanych chmur na niebie i deszczu.........
Buźka
Kasia, to ja moze do 2 pazdziernika juz zapomne jak to bylo i razem sie z nim umowimy...to juz jestesmy trzy chetne, czyli CZWOROKAT :lol: :lol: :lol: :lol: Czysta orgia gimnastyczna :wink:
Trzymaj sie cieplo (doslownie cieplo, bo paskudnie zimno jest :? )
Dzien dobry Kasieńko :D
Słyszałam, że sernika w nocy piekłaś.... :wink:
to ja dolączę się do Was :lol: :lol: :lol: w październiku mogę sobie już zrobić powtórkę z rozrywki
A tak w ogóle, to gdzie jesteś :?: Kawka stoi, stygnie, a Ty nie przychodzisz...
http://thumb.shutterstock.com/photos...36281883,9.jpg
:D POZDRAWIAM CIEPLUTKO :!:
ZOBACZCIE JAKI MA TERAZ BRZUCHOLEK FORMA PO 6W :!:
http://www.richard41.com/galeria/cpg...001/023-dz.gif
Dzień dobry!
Serniczek upieczony (kilka rodzajów :D ) u trzydziestek wrzucony, smacznego! :lol:
Oj, ciężko mi wczoraj było, ale doszłam do wniosku, że to po tej sałatce z pora.
Teraz jeszcze ją czuję :(
Dobrze, że dzisiaj nie mam żadnego wyjścia do ludzi i jestem sama w pracy, bo normalnie wydaje mi się, że cała tym porem cuchnę :wink: :roll: :lol:
Okropność!!!! Ble.... Pora nie tknę przez najbliższy rok!
Pogoda straszna, leje, zimno, podgrzewam się w pracy, od razu przyjemniej się zobiło.
Herbatkę jabłkowo-cynamonową właśnie zaparzam na dalszą poprawę nastroju a na śniadanko zjem ciepłą owsiankę :D
Ubrałam się jak na wojnę :lol: :lol: tzn. mamy wciąż sierpień a ja dzisiaj mam na sobie płaszczyk skórzany, który nota bene luźny jakiś taki wisi na mnie smętnie :lol: :lol:
Co do Weidera, to rzeczywiście orgia się szykuje :lol:
Ja zdania już nie zmienię, początek 2.10.2006 :!:
Hawk!
Witaj Kasieńko!
Widzę że obie dziś mamy płaszczyki ubrane ;) !
Ja dziś ubrałam klapki na obcasie ale i podkolanówki rajstopowe , dżinsy,bluzka koszulowa czarna , czarny płaszczyk. Płaszczyk to taka cieniutka skórka.
A w pracy farelka włączona i polar z domu zabrałam.
A co mi tam - marznąć nie będę!!!
Pozdrawiam
Kasiu, widzę, że Ty też się podgrzewasz :D
Z przerażeniem myślę o sobocie, jedziemy przecież na działkę do męża kolegi na grilla wakacje żegnać :lol:
Jak będzie taka pogoda, jak dzisiaj, to sama sobie nie zazdroszczę :lol:
Kasieńko a ja Ci zazdroszczę!!!
Ubierz się na cebulkę i im więcej piwka tym więcej ciuszków zdejmiesz ;) !!!
Nie lubię priva :x
Napisałam dużo i co...poszło w diabły!
To już któryś raz :twisted: .
Napiszęjeszcze raz na maila....
Kasiu, OK, czekam na mailu :lol:
To widać będzie sobota pokus :wink:
Ja tez mam spotkanie ze znajomymi, tyle że przy ognisku :P Kiełbasie z patyka oprę się bez problemów, bo nie przepadam, zawsze jabłko sobie piekę 8) Ale jak będzie kaszanka, to nie wiem, czy dam radę się powstrzymać :? :wink:
Aga, pokusy czyhają wszędzie :lol: :lol: Wredne takie :lol:
U mnie jest o tyle dziwnie, że zawsze jak robię poważny wyłom w diecie (ciasta, karkóweczka z grilla, te sprawy :wink: ), to potem waga zaczyna spadać.
Jeszcze ani razu nie urosła na dłużej niż kilkanaście godzin po nadprogramowym jedzonku, potem jak już jedzonko wychodzi na światło dzienne (ojej, tfu, co ja piszę :lol: :lol: ), to waga spada.
Taki ze mnie dziwoląg :shock: :lol:
Owsiankę jabłkową zjadłam jakieś 45 minut temu, rozgrzała mnie na trochę i znowu mi zimno w dłonie i w stopy a ogrzewanie cały czas włączone :?
Oj Kasieńko ale z Ciebie poetka....
Mail poszedł - moje biedne wypocinki ;) !
a moja farelka grzeje plecki ;)
To tekst z przedwojennej piosenki, podobają mi się jej słowa, więc zamieściłam w sygnaturce jej fragment :wink:
Wczoraj usłyszałam ją w TV w wykonaniu Hani Śleszyńskiej, no i stąd moja nowa sygnaturka :D
zimno, qrka......
a Weider dobry jest, jak nawet na mnie zaczyna działać, to znaczy, że jest super :D
Monika, a co to za słowa? Jak to jak nawet na Ciebie zaczyna działać? przecież tyś taka sama kobitka, jak i inne, co go robiły, więc pewnie, że działa!!! :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Beverly
cześć kasiu ;)
ale mnie rozbawiłaś u mnie :wink: chciałam ci powiedzieć że mam nogi naomi cambell jakbyś chciała wątpić :lol: :lol: :lol:
co do pora, to wczoraj mama zjadła kanapkę z pomidorem i cebulą i kazałam jej ust nie otwierać, hehehehe...okropne te warzywska :wink: :lol: :lol: :lol:
ja to jakoś po porze i cebuli czuję jakby mi ktoś do żołądka przywiązał cegłówkę...więc unikam...chyba że duszone lub gotowane :D
a co do reakcji wagi na wyżerki, to masz super!!! ja to niestety, jest czas kiedy się obżeram a waga stoi, innym razem jem a waga w górę...odchudzam się waga w górę, odchudzam się waga stoi, odchudzam się waga w dół...a potem w górę...totala wolnaamerykanka :twisted: no cóż TE Stefany tak mają :wink:
miłego :D
Korni, pora to ja już na pewno nie tknę, fuj... aż mi się słabo robi na samo wspomnienie...
Dziwi mnie ta moja reakcja troszkę, bo wcześniej jadałam pora i aż tak ciężko nie reagowałam a ten był jakiś taki strasznie ostry :shock:
A to że masz nogi pani Campbell to wiem od dawna, a ja mam nogi jak Marlena Dietrich :lol: :lol: na swoje czasy miała najpiękniejsze :lol:
Zadzwoniłam do moich grzybiarzy na Mazury, trochę u nich pada, ale jest dość ciepło.
Mają 2 wiadra 20 litrowe świeżych, 1 już ususzonych i 1 takich do zamrożenia i zamarynowania :D
Ale najlepszy numer, że dwa razy (!) psuł im się samochód, pierwszy raz w sobotę, gdy byli w lesie (pierwszy dzień pobytu) i nie mieli, jak wrócić, obcych ludzi prosili, bo przecież są z 6-letnim Kubą a drugi raz wczoraj :shock: :shock: Sprzęgło nawaliło!
Wzywali lawetę.
Co za pech!
Mama śmieje się, że jak się zepsuje po raz trzeci, to będę musiała po nich jutro przyjechać :lol: :lol:
Zadowoleni są bardzo z wyników grzybobrania a to przecież jeszcze nie koniec, bo dzisiaj też zbierają i jeszcze jutro :D
Mały Kubuś chodzi po lesie z atlasem grzybów w rączkach i sprawdza, czy babcia, dziadek i pradziadek (bo mój dziadek też pojechał, jako największy znawca grzybów w rodzinie :wink: ) zbierają odpowiednie grzybki :lol:
Kasieńko to Kubuś 6 letni zapobiegawczy i pilnuje zbiorów dziadków ;) !
No i być może szykuje się wycieczka dla Ciebie....
Ale wyslij mi do Gdańska troche tych grzybków ;) - jadalnych oczywiście!
A u nas leje i zimno.
Leje i wieje na dokładkę, wieje silny wiatr :?
Normalnie listopad za oknem, szarobury i zimny :(
Smutna dzisiaj ta pogoda....
ojezki, nawet mnie nie strasz sprzęgłem...bo u mnie też jadna z podejrzanych rzeczy to sprzęgło :shock: :cry: :cry: :cry:
właśnie miałam ci napisać że u mnie chmurki, ale nie pada...a właśnie sie rozlało i to jeszcze jaaakkk...leje że nic nie widać...wrrr...faktycznie listopad...
...a jak się objawia zepsute sprzęgło?? może je wykluczę?
Kasiu,
pogoda rzeczywiście fatalna i płaczliwa , ale Ty opowieściami o Mazurach, grzybach i słońcy trochę mi moją wewnętrzną poprawiłąś.
Ale pracować dalej mi się nie chce okrutnie. Cóż pospało by się snem zimowym.
Korni, ja nie wiem, bo to w samochodzie mojego taty na szczęście, nie w moim :D (okropna jestem :oops: ).
U niego się jakaś linka od sprzęgła urwała, jak dzwoniłam do mamy, to taty nie było, bo pojechał do tego warsztatu, gdzie go wczoraj odholowali (a wszysto to w czasie urlopu na Mazurach, fajnie mają, nie ma co :( ), nie miałam go więc, jak o to zapytać, a mama moja nie zna się kompletnie na sprzęgłach.
Aż jeść mi się zachciało z tego wszystkiego :wink: już prawie 14.00 a ja mam tylko owsiankę na koncie: 279 kcal, trochę mało, jak na tę porę dnia.
Idę do lodówki nadrobić kaloryczność dnia dzisiejszego :lol: :lol:
No dobrze, jogurt wiśniowy zjadłam dobijając tym samym do jakichś 550 kcal, wliczając 2 kawki z mleczkiem :D
Pogoda nadal pod psem, jadę od razu po pracy po syna do teściowej i razem na jakieś małe zakupy do Championa.
Uff, jeszcze tylko 10 minut :D