-
No to ja sobie dalej troszkę popiszę :D
Na obiadek zjadłam oczywiście kawałeczek ugotowanej piersi kurczaka (jakieś 70 g), do tego żółta fasolka szparagowa (200 g) i kilka brukselek, a i jeszcze 1/2 małej żółtej papryczki :D
Zamówiłam kolejne batony dC - 10 sztuk - naprawdę mi smakują :P Zwłaszcza czekoladowy i bananowy, ale generalnie to wszystkie są dobre :D
W nazwie mają "Meal replacement bar", więc zastępują całkowicie jeden posiłek, dostarczając organizmowi wszystkich niezbędnych witamin, minerałów, pierwiastków śladowych, błonnika itp.
Można je jeść nie tylko będąc na dC - są świetne w kontrolowaniu zjedzonych kalorii i w utrzymaniu wagi :P Mniam, mniam :!:
Jedyny ich minus to wysoka cena - jeden kosztuje aż 7 zł :evil: ale trudno, raz się żyje :!:
Kompletnie mi odbiło - kupiłam dzisiaj 10 zakładów dużego lotka, bo jutro przecież wygram te 18 mln, hahahaha :P :D :) :lol: Zagrałam w swoim życiu może z 5-6 razy i tylko jeden raz trafiłam "4"...... Ech, życie :?
-
Dobrze Kasiu ,że mi przypomniałaś o tym totolotku ,też wyślę !!!
U mnie w domu szpital ,teraz Jurek jest chory ,dzieci zarażają się od siebie i choroba będzie u mnie przez trzy tygodnie,nienawidzę tego!!!!Serdecznie ię pozdrawiam !! Dzisiaj krócej bo mam kierat w domu.PA!
-
Kaczorynko, SZCZERZE CI WSPÓŁCZUJĘ!!! Też nienawidzę choróbsk w domu! :evil: :twisted:
Życz dzieciaczkom zdrówka :P Tobie też życzę zdrowia i siły, i pędź do totolotka... O kurcze, albo nie - to przecież ja wygram, hahahahaha :P :D :) :o
Trzymaj się moja kochana kaczorynko, ach my mamusie, całe życie musimy się martwić o te nasze pociechy, czy dzieci małe czy duże :roll:
Buziaczki, głowa do góry, będzie dobrze :D :P :) :lol:
-
:D DZIEŃ DWUDZIESTY SIÓDMY :D
Stanęłam na wagę w ten cudny niedzielny dzionek, a ona pokazała: 57,9 kg :!:
Hip hip hurra :!: :!: :!:
Znowu coś odrobinkę drgnęło, oczywiście zdaję sobie sprawę, że teraz, gdy jestem praktycznie na finiszu dC, będę chudła bardzo bardzo powoli, ale i tak się cieszę, że już udało mi się schudnąć 5 kg :D :P :)
Czuję się cudownie, lżejsza, zgrabniejsza, mieszczę się na luzie w rozmiar 38 :wink:
Kupiłam kilka "malutkich" bluzeczek, w których jeszcze miesiąc temu wyglądałabym jak baleronik :? a teraz nic mnie nie opina, zniknęły fałdki nad bioderkami, brzuszek się spłaszczył, huurraaa :!: :!: :!:
To tylko (a może aż) 5 kg, a jaka zmiana w wyglądzie i samopoczuciu, niesamowite :D
Chciałabym schudnąć do 55 kg, mam nadzieję, że mi się uda, choć wiem, że będzie mi o wiele trudniej nie będąc już na dC a na 1000 kcal, a to dlatego, że na dC NIE MOGŁAM jeść nic oprócz koktajli, zupek i batonów dC, a na "zwykłej" diecie zdarzają się czasami niestety nam wszystkim wpadki :?
Mam nadzieję, że jednak mi się uda... :P Latka lecą i nie mogę sobie pozwolić na tycie i chudnięcie, taka huśtawka już nie dla mnie, moja 35-letnia skóra może już tego następnym razem nie wytrzymać :roll:
-
Kasiuniu jestem chora i wogóle wszystkie dzeci chore,koszmar,wszystko mnie boli,najbardziej gardło,na szczęście nie chce mi się jeść! Gratuluję 57 kg!!!
-
Kasiu, masz rację, nic tak nie dodaje lat w naszym wieku jak zbędne fałdki :wink: Dlatego ja też postanowiłam coś z tym zrobić, zanim okaże się, że drzwi trzeba będzie poszerzać :wink: :D
Z macierzyństwem też przyznaję Ci rację, już chyba nie umiałabym zrezygnować z wygód "odchowanego" dziecka, pracy itd :? Mój synek też już nie pisze listów do mikołaja z prośbą o siostrzyczkę :wink:
Gratuluję osiągnięć w walce z tłuszczykiem :D
Pozdrawiam :)
-
:D DZIEŃ DWUDZIESTY ÓSMY :)
Witajcie moje kochane Dziewczyny 8)
Kaczorynko, kurcze nie obroniłaś się przed choróbskiem, strasznie Ci współczuję, nie cierpię chorować :evil: Jedyny plusik to to, że w trakcie choroby nie chce się jeść :( ale, co z tego, kiedy człowiek czuje się, jakby go wyżęli przez wyżymaczkę :cry:
DUŻO ZDRÓWKA CI ŻYCZĘ, WRACAJ JAK NAJSZYBCIEJ DO DOBREJ FORMY!!!!!!
BUZIACZKI DLA KACZORYNKI - na odległość mnie nie zarazisz, hahaha :D
Trzymaj się cieplutko i zdrowiej :!: :!: :!:
Romino, nie możemy się dać temu obrzydliwemu tłuszczowi, musimy go z całych sił zwalczać :!: :!: :!: W naszym wieku :D :P to po prostu przymus :D
U mnie wszystko OK, dzisiaj do diety (do tego momentu, czyli 18.35) wprowadziłam następujące "normalne" pokarmy:
:arrow: jogurcik naturalny 150 g - wartość kaloryczna całego 100 kcal
:arrow: kiwi - ok. 20 kcal
:arrow: 2 chlebki chrupkie Wasa - każdy 28 kcal, czyli razem 56 kcal
Wypiłam na śniadanie normalnie zupkę dC (grzybową - ok. 140 kcal), tak więc do tej chwili mój bilans kaloryczny dzisiejszego dnia to ok. 316 kcal :P
Za chwilkę ugotuję sobie (jak zwykle) kawalątek piersi kurczakowej i zjem do tego małą czerwoną papryczkę i kawałeczek zielonego ogóreczka :P , co zamknie się w jakichś 150 kcal :P
Na kolację koktajl dC o wartości 137 kcal, tak więc myślę, że pierwszy mój dzień z "normalnym" jedzonkiem zamknie się w granicach 650 kcal, bo muszę jeszcze dodać mleczko 0 %, ktore dolałam dzisiaj do 3 kaw :D
Tak więc stopniowo będę zwiększać co dzień kaloryczność dietki :P
Najfajniejsze jest to, że NIE CHCE MI SIĘ JEŚĆ!
-
:D OD DZISIAJ PRZESTAJĘ NUMEROWAĆ KOLEJNE DNI...
O, Boże, co za paskudna pogoda dzisiaj była :( lało, wiało, zimno, fuj :!: :!: :!:
Moja waga wciąż bez zmian, chyba przechodzę fazę niechudnięcia, zastoju, trudno, to normalna sprawa, nie martwię się tym wcale i już :? No, może troszkę mnie to denerwuje, bo ostatnie tygodnie przyzwyczaiły mnie do gubienia kilosków...
A oto, co dzisiaj w siebie wciągnęłam:
:arrow: w pracy 2 chrupkie chlebki Wasa żytnie - 58 kcal cienko posmarowane pasztetem sojowym z lubczykiem + mały kawałek zielonego ogórka i i kilka rzodkiewek, myślę, że wszystko to miało jakieś 100-120 kcal :wink:
:arrow: w domciu jogurcik naturalny 180 g - 112 kcal
:arrow: małe kiwi - ok. 20 kcal
:arrow: (niestety) 6 śliwek, które nie są zbyt mile widziane po dC, nie wiem, ile ważyły - 100 g, 150 g, 200 g - nie zważyłam ich, kurde... :cry:
:arrow: baton dC owocowy z chrupkami - 188 kcal - zamiast obiadku, bo jakoś nie miałam ochoty na kurczaczka i warzywka...
:arrow: trzeba do tego wszystkiego dodać jeszcze mleczko 0% dodawane do kaw - jakieś 50 kcal
Ponieważ bardzo późno się kładę spać, to jeszcze coś zjem - będzie to albo jabłko albo koktajl dC, może schrupię małą papryczkę, jeszcze nie wiem :(
Na pewno jednak zmieszczę się w 800 kcal.....
To był kolejny udany dzień :P Jestem z siebie bardzo dumna :!: :!: :!:
-
Dietetycznie trzymam się dobrze, dietka 800 kcal w pełni :D natomiast ogólnie beznadziejnie :cry: Mam okropne problemy z zębem (górna siódemka), pobolewał mnie przez ostatnie dni, ale wczoraj i dziś, myślałam, że oszaleję z bólu :( :oops: :cry: :evil: :twisted:
Poszłam więc oczywiście do dentystki, okazało się, że mam "zapalenie tkanek okołowierzchołkowych na tle zgorzelinowym", brzmi tragicznie i okrutnie cierpię :cry:
Ząb był bardzo dawno zaplombowany, plomba zrobiła się nieszczelna, dostały się do środka bakterie i totalna katastrofa :!: Dentystka otworzyła ten ząb (był kiedyś leczony kanałowo), przeczyściła te kanały stwierdzając po raz kolejny zresztą, że mam bardzo -na moje nieszczęście oczywiście - nietypowo zbudowane kanały i nie są one absolutnie książkowe :( Bolało mnie jak cholera, a to dopiero początek.... Włożyła lekarstwo i jeśli by się coś działo, to mam jutro przyjść, a jak nie, to w poniedziałek na dalsze leczenie :(
Przepisała mi antybiotyk, który będę musiała przyjmować przez 5 dni.
O matko, pulsuje mi w tym zębie tak mocno, że płakać mi się chce :cry: :cry: :cry: Biorę oczywiście tabletki przeciwbólowe, ale one jedynie trochę tłumią ból :(
Najgorsze jest to, że przy korzeniach zrobiły się jakieś zmiany i jak ból nie minie, to trzeba będzie ratować ten ząb poprzez częściową resekcję korzeni - jest to zabieg chirurgiczny w narkozie i dostaje się po nim zwolnienie :oops:
HORROR!!! Jak o tym pomyślę, to naprawdę chce mi się wyć :evil: :twisted:
Wiem, że na zdrowiu nie można oszczędzać, ale to wszystko kosztuje kupę kasy :!:
Dzisiaj zapłaciłam 120 zł za otawrcie tych kanałów i ich przeczyszczenie, a to dopiero początek, trzeba będzie je przeleczyć, potem wypełnić.....
A jak to się nie uda (mimo że płacę, to leczenie jest warunkowe i może się nie powieść, a przecież kosztów mi nikt nie zwróci), to czeka mnie ten zabieg, który kosztuje fortunę :evil: :twisted:
Musiałam to się z siebie wyrzucić, wyżalić się, cichutko popłakać :cry: NIENAWIDZĘ BÓLU ZĘBA :!: :evil: :!: :twisted: :!: :twisted:
Jest mi źle..............
-
Ból zęba trochę dzisiaj ustąpił, ale wzięłam już 5 tabletek antybiotyku... Mimo wszystko jednak jeszcze trochę mnie pobolewa :(
Dzisiaj troszkę podskubywałam żarełko, niestety :(
Oprócz standardu, czyli tekturki Wasa + jabłko + biały chudy ser + baton malinowy dC + jogurt naturalny, zjadłam 1 pyzę z mięsem (70 kcal aż), wypiłam cafe latte z McDonaldsa, o zgrozo z cukrem, bo cholerka zapomniałam słodzika wziąć ze sobą, a gorzkiej kawy nie daję rady przełknąć, podskubałam troszkę bagietki z makiem (kawaląteczek, ale zawsze) i NAJGORSZE WYZNANIE NASTĄPI TERAZ: ZJADŁAM 1 DELICJĘ Z NADZIENIEM RUMOWYM (TĘ Z ALKOHOLEM) :( :oops: :cry:
Czuję się potwornie winna, jest mi z tym okropnie źle, mam gigantyczne wyrzuty sumienia :evil: :twisted: :( :cry: :oops:
Teraz są nowe delicje: z nadzieniem alkoholowym - wiśniowym, rumowym i advokatowym. Mój mąż kupił i mnie poczęstował, a ja głupia idiotka dałam się skusić - miałam ugryźć tylko kawalątek, żeby poczuć smaczek, ale w końcu zeżarłam całą :evil: :twisted:
Jestem na siebie potwornie wściekła - taki żenujący incydent nie może się już nigdy powtórzyć :!: :!: :!:
No, ale jestem tylko człowiekiem.......
Od wczoraj z powrotem piję colę light, którą po prostu bardzo lubię - dzięki niej jest mi lepiej, nic na to nie poradzę... wiem, że jest niezdrowa, ale to moja jedyna niezdrowa słabość :D