Wątek: Kawiarenka

Witajcie!
Oj wczoraj podpadłam! Publicznie oświadczam, że nie wyleczyłam się jeszcze z słodyczowego nałogu. Wczoraj mąż przyniósł do domu ciastka i oczywiście wszamałam połowę . CZułam się jak nie do końca wyleczony nałogowiec. nie mam już tej silnej woli co na początku odchudzania - jesli leży jakiś słodycz koło mnie to nie ma mocnych, musi być wchłonięty. Na domiar złego, zjadam do rozpuku. Brzuch mi pęka, a dalej ładuję. Przemyślałam sobie to wczoraj wieczorem na spokojnie i ogłaszam kolejny maraton bez słodyczy! Do 15.10 włącznie żadnych słodyczy, dieta 1200 kcal i codziennie rower i brzuszki. Jeśli do tego czasu będę ważyć więcej niż 53 kg obniżam kalorie. Tak jak Kaczorynka rozpoczynam odnowę! Basta! Koniec z objadaniem, bo stracę do siebie szacunek!
No! tyle silnych postanowień. Dziś w kawiarence same pyszności light bez cukru!
Oskubana - jak się czujesz? Jestem z tobą myślami! Na pewno przyjadę, choćby się waliło i paliło. Możecie mi rezerwowac miejsce!
Willow - pracuj dzielnie! Życzę samych sukcesów!
Nan - szkoda, że nie przyjedziesz, ale w końcu możemy też zrobić jakiś mały zlocik we Wrocławiu - tyle, że w tym miesiącu nie dam rady.
Kochane - miłego dzionka!

Celebrianko - jak ja Cię rozumiem, mój mąż przyniósł mi wczoraj od teściowej czekoladę z orzechami i bakaliami domowej roboty i ....
A tak dobrze mi dziń szedł
Dziś jest nowy dzień - będzie lepiej

A ja poproszę może kawkę i nic słodkiego, bo jakoś nie mam ochoty żeby tak zawsze było
Buziaki
Ula

U mnie OK!
Cieszę się że niedługo się zobaczymy!!!!
Pozdrawiam
PS-kulka dzielna jesteś/ja bym nic nie zjadła od mojej teściowej bo mogloby być zatrute

Ja dziś pięknie dietkuje!!!! Aż dziw bierze , dziś się zważyłam: 67kg...czyli tak jest, bo w nocy nie mogłam spać, bo biegunka mnie dopadła...ale taka, że nawet największemu wrogowi jej nie życze

Hej kochane!
Ja wczoraj miałam wzorowy dzień. Zawzięłam się! Kalorie nie przekroczone. 0 słodyczy i cukru. 30 min na rowerku i 200 brzuszków. Masaże, zimna woda! No cacy! Na dodatek wyrobiłam się z pracą mimo nieprzewidzianych problemów. Zaliczam dzień do udanych!
Mamm do was pytanie z innej beczki: ile wydajecie na jedzenie w miesiącu? Pytam z ciekawości, bo w gazetech proponuja diety, których koszt waha się w okolicy 80 zł na tydzień na osobę. Ja wydaję 600 zł na 2 osoby na miesiąc ( w tym mąż, który je za trzech!). A mąż i tak uważa, że za dużo. No powiedzcie, czy to jest dużo, bo zgłupiałam?

Dziś specjalnośc kawiarenki - domowe pączki z dżemem różanym! Nie skusicie się ?

Celebrianna!!! Brawo!! Super dziewczyna!! Trzymaj sie tak dalej a osiągniesz swój cel.
Na jedzenie wydajemy 1500 zł w miesiącu na 5 osób,to jest maksymalnie ,najmniej 1000,jak się uda zaoszczędzić.Wydaje mi się ,że dużo...

Zamieszczone przez Celebrianna

Hej kochane!


Dziś specjalnośc kawiarenki - domowe pączki z dżemem różanym! Nie skusicie się ?

na takie pączki ???????? zawsze, a jak jeszcze będzie kawka z mleczkiem.......to



nigdy nie liczyłam ile przejadamy..... ale jedzonko drożeje bardzo szybko

Jak małżonek uważa że za dużo wydajesz, to może zaproponuj mu niech sam zajmnie się zaopatrzeniem i przygotowaniem posiłków...

rehehehe... już go widzę jak lepi pierogi.... albo robi mięsko na sposób chiński... oj bo padnę... ale wiesz, z tym zaopatrzeniam to chyba coś wykombinuję: zrobie mu listę na stronę i dam 50 zł. Niech mu wystarczy!

Hej kochane!Wpadam tylko na sekundke bo mam taki mlyn w pracy, ze juz ledwo na oczy widze. Przyszly tydzien tez nie zapowiada sie rozowo . Ale efekt jest taki, ze waga pokazuje 64 czyli wielki sukces !! Cwiczenia tez chyba robia swoje, chociaz wczoraj to juz nie mialam sily cwiczyc.
Stesknilam sie juz za normalna pogawedka z wami.
Lece papa!!!

Siba - gratuluję!!!
Celebranko - ja mojego męża nauczyłam dawania mi pieniędzy w ten sposób: 1dzień wytrzymał bo:
zrobiłam mu listę zakupów, rachunki do zapłacenia. Oczywiście zdębiał, bo na zakupy w sobotę wydał 200zł + rachunki 1000zł-odrazu mi oddał resztę wypłaty i powiedział ,żę woli jak ja kasą dysponuję. I tak było. Cała wypłata dla mnie, a on ani mru mru!
Pozdrawiam