-
w końcu robię coś dla siebie
dziś podjęłam decyzję której podjęcie okupione jest wieloma przepłakanymi wieczorami i gdozinami przed lustrem;
każde wejście na wage wywołuje u mnie panikę i stres- na dodatek wiem że sama jestem sobie winna- bo wiele rzeczy wmawiam sobie, wyolbrzymiam.. w takim razie zaczyna to być problem mojej psychiki, a to mnie martwi jeszcze bardziej niż dodatkowe kilogramy
uważam się za dosyć mądrą i rozsądną- na dodatek trochę wiem o działaniu wszytskiego tego co sprzedaja jako wspaniałe środki na schudnięcie, ze względu na kierunek moich studiów (farmacja) a jednak kilka razy dałam się naciąć na wspaniałe tabletki i cudowne kremy... ot co może z człowiekiem zrobić bezradność!
ale dziś mówię dosyć, nie będzie to łatwe- uciec od psychozy w którą sama się wpędziłam ale spróbuję- a ten dziennik ma mi pomóc, ciekawi jesteście jak? otóż żeby przestac myśleć tylko i wyłacznie o jedzeniu i odchudzaniu musze najpierw schudnąć- a to jest część najtrudniejsza- schudnąć chociaż do mojej wagi sprzed odchudzania!
będę tu pisac jak mi idzie bo wydaje mi się że dzięki temu wytrwam przy swoim postanowieniu, poza tym może uda mi się znaleźć kogoś kto będzie rozumiał co czuję- bo w domu mnie krytkują za moje marudzenie wmawiając że jestem piękna- a przecież nie jest moim problemem jaka jestem ale jak o sobie myślę!!?
to tyle tytułem wstępu.. pojawię się tu jutro i zdam pierwszą relację z walki o dawną siebie- siebie bez kompleksów!
trzymajcie się i ja jestem z Wami!
-
Witaj,pewnie ze to najwazniejsze czuć się ze soba dobrze i nie miec kompleksów-powodzenia i trzymam kciuki
-
hej hej !!
bedę wspierać i 3mać kciuki!
pozdrowionka!
Czas wszystko zmienia. Tak mówią, ale to nieprawda. Konieczne są czyny. Gdy nic się nie robi, wszystko zostaje takie jak było.
I just can't wait until tomorrow... because I get better-looking every day!
Mój pamiętnik:Ogarniam jamę chłonącą i przełączam odkurzacz na niższe obroty!
-
no dobra, stan wyjściowy 66kg (a dokładniej 66,1kg - w przeciągu 1 roku odchudzania wydałam tyle pieniędzy na to odchudzanie, że az strach się bać- kupowałam wszystko co niby miało pomóc kontrolowac dietę- łącznie z super ekstra precyzyjna wagą.. ech)
dziś zjadłam niewiele, ale zazwyczaj tak jest do południa- pewnie jak u Was... nie będe pisac co zjadłam i ile spaliłam bo to bez sensu- wolę skupić się na wymiarze samopoczuciowym- a więc jest ok
-
Kochana, znam to myslenie doskonale. Swoją walkę rozpoczełam dawno,około 3,5 roku temu.
Było trudno: Wyrzuty sumienia po zjedzeniu zupełnie nie dużych ilości, wyrzuty kończące się zachowaniami z pogranicza bulimii (tabletki przeczyszczające) płacze, depresje, znowu jedzenie i tak obracałam się w zamknietym kręgu niewiary w siebie, zwątpienia, depresji i to wszystko nakręcało się wzajemnie.
Masz podobną sytuację: Twoja waga to żaden dramat, tylko nadwaga której da się pozbyć. Wcale nie taka znów duża '
Przede wszystkim uspokój się, wycisz (może joga??) odstaw wszystkie środki chemiczne, bo to jak sama wiesz oszustwo,zaoszczędzone pieniądze zainwestuj w siebie inaczej: może jakiś aerobik, siłownia, basen?? co lubisz?? Aktywność fizyczna poprawia humor
co do diety co ja cię będę uczyć sama Pani farmaceutka wie co powinna jeść, i biolog nie musi jej pouczać. a poważnie trzymaj się dziewczyno i nie załamuj, ja jestem dowodem że się da
-
Waszko mądre słowa Agatko jesli mogę tak się zwracać pisz jak się czujesz ,dasz radę zmienić swoje życie i to wcale nie bez sensu pisać co zjadłaś,duzo jest tu osób które potrafią pomóc w diecie-trzymaj się ,wierzę w ciebie
-
wcale nie jest bez sensu pisać ile i co zjadłaś - po pierwsze pomagamy sobie ustalać dietę, a pozatym.... mnie pomaga sama myśl : co ja powiem dziewczynom? znowy będę musiała się przyznać eeee batonik nie jest tego wart"
-
opowiem Wam co mnie dziś spotkało...
wyszłam sobie rano, jakby niby nic, normalnie na zajęcia, nie zdając sobie sprawy jaki los czeka mnie tuż za drzwiami wejścia do metra.. sięgałam już po swój bilet by przejść przez barmkę gdy nagle powietrze przeszył gwizd i sznur komplementów skierowany w moją stronę- zignorowałam to molestowanie, a gdy moja reakcja nie spodobała się atakującemu wykrzyknął do mnie że jestem gruba- powiedział duża ale interpretuję po swojemu- ale to mu nie przeszkadza... ścięło mnie z nóg.. 8 rano drugi dzień walki o to by przestać myśleć o swojej wadze i tuszy a tu cos takiego.. fakt, że facet to jakiś cham był i chyba na dodatek niemyty (tak ma w zwyczaju mawiać mój tatuś) ale popsuł mi skutacznie cały dzień...
pozbierałam sie dopiero po drugiej przerwie, dochądząc do wniosku, że nie należy się przejmować- wszystko ma swoje plusy, takie rzeczy tylko nas umacniają w naszych postanowieniach.. jak to się mówi: "co nie zabije dwa razy wzmocni mnie"
teraz jest ok, zaraz będę sobie gadać z moim chłopakiem i cieszyć się tym i w nosie ze wszystkimi miemytymi pasażerami metra!!!!!
-
Hej Agatko!
Rozumiem Cie, ja tez mam stres jak wchodze na wage a jak mi pokaze nie to co chce zobaczyc to potem dolinka W domu tez mnie opieprzaja ze marudze i przesadzam z ty odchudzaniem. Moze i nie mam wielkiej nadwagi 58kg- 163wzrsotu ale zle sie czuje z ta waga i chcialabym troche schudnac. Wiec juz nie gadam z rodzinka tylko tutaj sobie pisze
A tym niemytym swirem to naprawde nie warto sie przejmowac!!!!!!!!!
Trzymaj sie.pa
-
ok, dziś chyba opowiem jak wzięłam się za siebie.. otóż pierwsze i co najważniejsze (zgodzicie się ze mna zapewne ) to sport: a więc postanowiłam zacząc od tego i wymieniam co następuje (chwila to uroczysta bo, z resztą sami wiecie...), plan ułożony jest w/g dni tygodnia: pon- trening siatkówki; wtorek, czwartek i sobota- troche ćwiczeń w domu w rytm muzyki; środa, piatek i niedziela- trening na świeżym powietrzu- mówiąc prościej biegi... no i jakby teraz nie patrzeć dziś jest 4 dzień kiedy to się wywiązuję z tego planu
nie potrafię zaplanować sobie diety co zjem bo nigdy się nie wywiązuję, ani liczyć kalorii nie umiem ( nota bene może ktoś mnie nauczy lub chociaż doradzi jak się do tego wziąć skutecznie) dlatego postanowiłam, na początek, wyeliminować pewne składniki mojej diety: nie jeść słodyczy ani pieczywa (jedynie takie chrupkie typu wasa a także kasze i ryż) no i teraz zaczekam 2 tygodnie zanim popadne w marazm że znowu to nic nie dało żartuję!!
miłego dnia! buziaczki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki