Uuuuu... wczoraj wieczorem już było ciężko. Poczułam wieczorem głód, nie przeraźliwy, ale taki dosyć ssący ssssss...
Już się zbliżałam do lodówki z myślą "a! dwie kanapeczki to nic takiego", ale byłam dzielna!!!
Wypiłam herbatkę i poszłam spać. Dałam radę...
Grunt, to nie myśleć wciąż o jedzeniu, mieć jakieś zajęcie. Wychodzę zaraz z domu na spacerek, trawy chyba nie zeżrę...
Buziak. Do "zobaczenia"!