buu, nikogo nie było, ale chyba nie o to chodzi, w końcu też piszę go dla siebie, ajk miło będzie spojrzeć jak waga będzie 60, a gdyby coś miało wrócić to poczytac od początku i zobaczyć całą walkę abym już nie musiałą powtarzać.
Wczorajszy wieczór był bardzo ciężki, od 23 straszliwie ssało mnie w żołądku, a zanim wszystko zrobiłam w domku minęła 1 w nocy, ale dotrwałam na kilku herbatkach owocowych, poczytałam sobie na pokrzepienie kilka pamiętniczków, kilka słów otuchy i wytrzymałam
dziś jak na razie zaczynam dzień od kawki, tak na spokojnie, ale z mleczkiem 0,5 jak zwykle, mam chwilkę czasu dla siebie póki nie wstanie moja miłość- a przynajmniej jeszcze godzinka minie . Potem śniadanko i fru z domku, dziś cały dzionek już zaplanowany, a jak pójdzie z basenem i całą resztą napiszę wieczorem

Agata Christie
Stare grzechy mają długie cienie

no właśnie moim jest jedzonko...