-
czesc Paula...
poczytalam Twoje wpisy u roznych dziewczyn i pomyslalam "jaka fajna dziewczyna, wpadne do nie" no i jestem:D
widze, ze bardzo ladnie Ci idzie chudniecie:D
jak bede miec wiecej czasu to poczytam wiecej u Ciebie...
uprawiasz jakis sport?
ile masz lat?
pozdrawiam
-
Gratulacje kochanie , snow kilogramek ... kilogramek do kilogramka ... pomyslmy za rok juz Ciebie nie bedzie :wink: mam nadzije ze szybciej przestaniesz :)
http://www.gimnazjum16.wroclaw.pl/img/gazetka/serce.gif
-
julcysiu, wielke dzięki za odwiedziny :-) bo ja bardzo lubie gości, zresztą pewniakiem tak jak każdy :-) i zwłaszcza takich przemiłych gości jak Ty :-) lat mam 31, czyli jestem już w grupie u której odkładanie tłuszczu przychodzi znacznie łatwiej niz jego gubienie :-) u mężczyzn to by się pewnie nazywało "strefa cienia":-) sportu uprawiam ostatnio dość dużo, korzystam z każdej nadarzającej się okazji, żeby poćwiczyc. Nie dlatego, że jestem fanatyczką sportu, o co to, to nie.. niestety :-( siłownia 1 h +basen 1 h*2 tygodniowo, brzuszki (15 min) + rowerek 1 h wychodzi ok. * 4 tygodniowo i dużo łażenia na piechotę. Z niecierpliwościa czekam na wiosnę jak juz nie będę musiała łazic ośnieżona jak eskimos po ulicach. I widze julcyku, że mamy podobną wage wyjściową- pewnie będziemy szły łeb w łeb i razem dotrzemy do upragnionej mety- trzymam kciuki :-)
Boojeczko- zdecydowanie przestane jak już dojdę do 55 kg, chociaż wątpie aby w moim przypadku byłoby to możliwe :-) Byłam dośc przykościstym dzieckiem, a jakże :-) W podstawówce i w liceum uprawiałam jednak bardzo dużo sportu i mimo, że wagę miałam dość wysoka (+- 65 kg co mi się zawsze wydawało potwornie dużo) to nie miało to jakiegokolwiek wpływu na moje samopoczucie i co więcej poczucie własnej wartości :-)) Wręcz przeciwnie :-) Teraz jednak w drapieznym świecie kapitalizmu, komercji, konsumpcji, konkurencji i innych świństw na "K" przyszło mi spojrzec prawdzie w oczy i powiedziec sobie: bierz się za siebie, bo odpadniesz szybko z gry :-))
No więc reasumując: lasencje dwudziesto i mniejwięcej letnie- dbajcie o siebie od najmłodszych lat! :-) Jak to ktoś napisał, nie pamiętam kto niestety: dobra sylwetka nie jest gwarancją powodzenia w zyciu, ale jej brak niestety sprawia, że tracimy zbyt wiele dobrych okazji :-)) Ale mi sie to spodobało :-)
A co u mnie:
Śniadanie: płatki, maślanka, owoce
Obiad: Ryba pieczona z sosem (130 kcal), ryż z orzechami, kiełkami, czosnkiem i miodem, mieszanina sałat z sosem musztardowo-cytrynowo-oliwkowym. Obiad był mniam mniam :-)
PodwieczoreK; niestety wciągnęłam 2 batoniki corny, bo zestresowałam sie zgubieniem kluczy, które jak się okazało były w kieszeni :-)
Aktywność: 0
Woda: 1 litr
Samopoczucie: może być :-)
Teraz zabieram się za pisanie casusa, bo jeszcze robię jakies tam dodatkowe studia, a jutro mamy deadline... jak mi się nie chce:-( Chyba jeszcze wpierwej pójdę zapalić :-)
Trzymajcie się :-) Głowa do góry, waga w dół !
-
Paula !!!
normlanie...bije od ciebie tak pozytywne nastawienie ..ppodobnego do mnie hihih:P
nie no ten sam...:P
widze ze z Ciebie konkretna kobietka..studiuje i pracuje no no ...ja tez mam takie plany co do mojej przyszłosci...hihi :P
aktywnosc jeszcze nadrobisz ...hihih noca hehe :P ..no wiesz głodnemu chleb na mysli hiih:P
tak jak julcyk pociagneło mnie za toba jak zobaczyłam twoje posty u Sweet:P
wieciej takich kobietek jak My hihih:P
z pozytywnym nastawieniem ..usmeichem i niech beda same takie dobre chwile i najleppiej zeby wogole nie znikaja:P
a co do oczyszczynia polecam...pierwszy rza je robie i poprostu samopoczucie piekne:D!!!!!
pozdrawiam i buziaki sle:****
-
PAuluŚ:)
Ech, z tymi śniadaniami to u mnie bywa różnie, jak wstaję 20 minut przed autobusem (lenistwo0 to ledwo zdążę coś na grzbiet wrzucić, maznąć się szmink ą po ryjku i w nogi, żeby zdążyć, klnąc pod nosem swoją opieszałość i niezorganizowanie. Potem parę godzin siedzę na zajęciachz burczącym brzuchem i jedzenie zaczyna się od obiadu. alE!!! Ostatnio wstaję wcześniej, jem wyważone sniadanko... Chyba zrezygnuję z obiadów- najbardziej kaloryczne a potrzebne mi jak dziura w moście:)
Oczyszczacz świetny:) ostrzegam- kapusta kiszona połączona z kiszonym ogórkiem działa jak wymiatacz z organizmu, nic mi w jelitach nie zostało, moze nawet jelit też już nie mam :wink:
Trochę mizernie się czuję, brzuchol boli:/ Ale dalej twardo dietkuję. Razem z Tobą:)
-
Malinnko, a tak, tak, pozytywnie to nastawiona jestem :-) do pierwszego doła :-) przypuszczam, że większość z nas tak ma, inaczej przecież nie szukałybyśmy tutaj wsparcia :-) a jak się spotkamy wszystkie (bo tak już gadałyśmy na innych postach) to się razem wszystkie ponakręcamy :-) fajnie jest mieć takich ludzi pozytywnie zakręconych i nastawionych wokół siebie :-)
Prawda VIENNUŚ- bo widzę,że Twój rytm dnia też jest zakręcony :-) prawie jak mój, z tą róznicą, że ja się budze zazwyczaj nie 20 min. przed autobusem, ale 20 min. po godzine, na którą powinnam być w pracy :-) Czytałam Polityke i tam był taki artykuł o szczurach warszawskich. nazwali ten syndrom kojego postepowania: marginesem nonszalancji :-) czyli zlewka :-) moze sobie czlowiek na to pozwolic, bo w koncu wiemy co jestesmy warte, nie?? kobitko sukcesu :-))) pamiętam, pamiętam :-) na wysokich obcasach!! :-) A z obiadu nie rezygnuj. zapakuj sobie jakąś kanapkę pełnoziarnistą do pracy. 2 kromki to 100 kcal + serek + chudy indyczek i do tego kilka kawałków ogóreczka świeżego. Przynajmniej nie rzucisz się wieczorem na jedzenie :-) a jeżeli chodzi o kiszona kapustę to pycha, dodaję ja do wszystkiego, no chyba oprócz herbaty, ale to pewnie tylko dlatego, że herbaty ostatnio nie piję :-) Boże, ja w końcu musze pójść na tego fajka, bo pisze tu i piszę... która z Was jeszcze pali?? bo może będziemy razem rzucać, hehe :-)
-
Aaa.. i jeszcze jedno. Zrobiłam postanowienie, że będę się ważyła WYŁĄCZNIE w piątek rano! Koniec z tym nieustannym wchodzeniem na wagę.. :-) Mimo, że działa to jak stepper :-)
-
-
hejeczka, ja właśnie po odwiedzinkach u rodziców, było rewelacyjnie, no i wreszcie chyba mój tato zrozumiał że dieta mnie nie zabije :D, nie było gderania spróbuj tego lub tamtego, albo ty nic nie jesz... więc nikt nie dręczył abym jadła tylko tato biegał to po kiszoną kapustę to po świeżą marchewkę i selerka rewelacja :D Także w sumie weekend przeżyty bez sensacji, ja wywiozłam wagę z domu do rodziców- mobilizacja abym była tam raz w tygodniu i koniec z obsesją ważenia, bo oczywiście podczas tych dwóch dni zważyłam sie przynajmniej z 10 razy :oops: , no i oczywiście ciągle inny wynik, najważniejsze nie przytyłam a na wadze było nieco powyżej 64 ale jeszcze nic nie zmieniam :D :D :D
Pauluś palenie szybko rzucaj może uda się zrobić dwie dobre rzeczy dla siebie naraz :?: Ja paliłam jakieś 5-6 lat a od 5 lat nie palę, stąd też niestety moje kilogramy bo zamiast papierosa brałam cukierka (a mogłam marchewkę lub seler :!: ) no cóż człowiek uczy sie na własnych błędach najlepiej :D Miłego wieczorka niedzielnego papatki
-
blondynko- ja za Ciebie też trzymam kciuki ! :-)
Agnes- no to nieźle, urobic rodziców to wileki wyczyn :-) Ja z moimi mam to samo, ale ostatnio zadzwoniła mama i zapytała się co mi przygotowac na święta skoro jestem na tej diecie :-)) Nie ma to jak najbliźsi, którzy wspieraja Cie w osiąganiu Twoich celów :-) Cieszy podwójnie :-) Z tym wywiezieniem wagi to tez niezły pomysł. Jakos nie przychodzi do głowy żadne miejsce, w którym bywałabym raz na tydzień. NO chyba, że wyniose wage do piwnicy :-) Ale pewnie i tak bym się ważyła w drodze do garażu :-) Przynajmniej troche walkingu by było... A palenie musze rzucić. Fakt. No, ale może po dietce... :-) Bo teraz pewnie nie wytrzymałabym tego psychicznie :-)