-
Dzień Kobiet to doskonały dzień na rozpoczęcie planowanych zmian - tak dość optymistycznie rozpoczęłam mój dzionek. Niestety wraz z upływem godzin nie było już tak kolorowo. Co prawda wyrobiłam się w czarodziejskich 1000 kcal, za chwilke idę ćwiczyć, jednak dręczy mnie coś innego. Już wyjaśniam...
Zazwyczaj mam tak, że na śnaidanko wypijam herbatkę zieloną lub czerwoną i nic nie jem - po prostu nie mam ochoty, rano jedzenie wręcz mnie odpycha. Po powrocie ze szkoły mniej więcej około 14 zabieram się do obiadu. I tu niestety zaczynają sięschody
Mianowicie - nawet gdy sobie zaplanuję ile mogę zjeść, bywa, że skuszę się na więcej tak, że za jednym razem potrafie zjeść stanowczo za dużo ilość kalorii.
Uprzedzam zdania - nie, tu nie pomoże to, że zjem jakieś śniadanie (w końcu to najważniejszy posiłek w ciągu dnia i powinna go jeść, wiem to wszystko, ale cóż poradzić na to jak się nie da) - nawet wtedy będzie podobnie. I tak dzisiaj wszystko co zjadłam (czyli pół wędzonej makreli, drożdżówka, talerz makaronu - albo troszku więcej, bo w międzyczasie podjadałam, troszkę serka białego) 'wchłonęłam' w zaledwie 5 godzin! Blisko 1000 kcal w 5 godzin! Nie zawsze tak mam, ale są właśnie takie tragiczne dni - niby nie zjadłam dużo kalorycznie, ale ilościowo na raz to o niebo za dużo! Co więc robić drogie moje? Znacie może jakieś drastyczne nawet sposoby? Do wieczora nic nie zjem - to pewne, jednak ta jednoposiłkowa (no prawie jednoposiłkowa) bomba kaloryczna potrafi zabić
Proszę o rady!
Dobita, ale wciaż z nadzieją (naiwna?)
gosm
P.S. Mój wzrost to 170 cm.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki