-
jestem po okresie... już mi trochę przeszło :) kupiłam japonki (jednak były!!!) i bluzę też... echh i koniec z pseudoprzyjaciółkami, mam już ich dosyć wszystkich, w sumie same takie :( chcą tylko, żeby je pocieszać i zero od siebie, nigdy nie słuchają dobrych rad... dobrze, że koniec szkoły i można będzie wreszcie przestać się z nimi spotykać :P nie, przesadzam, jedna jest najlepsza, ale w ogóle z racji tego, że się prezprowadziliśmy jakoś ze wszystkimi rozluźniły mi się kontakty, na imprezy tak często nie wychodzę, bo i tak potem nie mam jak wrócić... a chłopaka za każdym razem wykorzystywać nie będę :/
musiałam trochę się pożalić... a propos humorków, właśnie mój młodszy brat dostał ostrą zjebkę :P
idę coś zjeść i kąpać się, bo dopiero co z miasta wróciłam... :D
wpadnę wieczorkiem :D
-
a zal sie!nawet wskazane,my chetnie przeczytamy i uspokoimy,jesli bedziemy w stanie :wink:
dobrze,ze wokol mnie tacy ludzie sie nie kreca,moze dlatego,ze od takich uciekam?kumpele w klasie mam zajebiste,ale to kumpele..do przyjaciol nie mam szczescia,zawsze okazyje sie to niewypalem albo kontakty sie rozluzniaja..przez zmiane szkoly lub zmiane wewnetrzna ktores z osob,dlatego tez obecnie nie mam kgos takiego,do kogo moglabym sie swobodbnie zwrocic z czyms,wplakac,spotkac i gadac o wszystkim...ee tam,jeszcze tyle zycia przede mna,wierze,ze jeszcze ktos taki sie napatoczy :wink: ostatnia osoba,ktora "sluzyla" mi za przyjaciela,to zarazem byla dziewczyna mojego chlopaczka,hehe,w ogole dziwna historia 8)
troszke sie tu uciszylo,weekend nadszedl to imprezki sie szykuja,tak? :twisted: mi sie wczoraj nigdzie isc nie cialo..pojszlam do wypozyczalni i ogladalismy sobie komedie romantyczne,hihi :P
z dietka dobrze u wszystkich?
buziole,trzymajcie sie
-
z dietką dobrze :D aż się sama sobie dziwię, że tak długo to trwa... bo wcześniej różnie było, cały tydzień diety, a w weekend jadłam tyle, że z zgubionych 2 kg wracało 3 i tak w kółko, sama nie umiałam sobie z tym poradzić... i to zachaczało już chyba o jakiś problem psychiczny... jadłam, więcej jadłam, i jeszcze jadłam... w brzuszku nic już się nie mieściło, ale jeszcze coś (tylko dzisiaj, jak już zawaliłam dietę, to co tam, mogę sobie poszaleć, od jutra zacznę znowu..) ale jutro znów zawaliłam... czasem te napady trwały dwa tygodnie... płakałam, tak mnie brzuch bolał, próbowałam rzygać, ale nie umiałam... ochhh... może to już za mną? chciałabym bardzo, chociaż już nie potrafię jeść normalnie bez liczenia kalorii, nie zjem czegoś, co nie wiem ile ma, ile waży... i wiecie, w momencie kiedy jest dobrze (tzn. mieszczę się w ustalonym przez siebie limicie), jest okej, gdy tylko go przekroczę, zaczyna się robić gorzej, po pierwsze jem dalej, po drugie nie mogę patrzeć na siebie, nienawidzę siebie... w sumie dawno już tak nie było... z jakiś miesiąc, ale chyba nie wierzę, że to już za mną :/ chciałabym bardzo... okej, wyżaliłam się znowu :)
a teraz coś o pseudoprzyjaciółkach
1) z nią było niby fajnie przez ostatnie 6 lat (jest starsza o 3), ale ja znalazłam sobie faceta, potem ona i jakoś rzadziej mamy dla siebie czas, poza tym ona mojego nie lubi... w sumie spotykamy się, ale już raczej jak dobre koleżanki
2) kiedy mieszkałyśmy obok siebie, widziałyśmy się codziennie, ba, każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem...a teraz nieby ja sie uczę, ona się uczy... kolejna dobra koleżanka, chociaż jak już się spotkamy, jest super (rok młodsza)
3) 3 lata młodsza, ta jest cool, wie wszystko i w ogóle super jest, ale też widzimy się raz na miesiąc jak dobrze pójdzie, zostało gg i telefon
4) i ta czwarta, która przyjaciółką nigdy nie była, ale chciała nią być... tylko to jest osoba, która ma tysiące znajomych, ale w gruncie rzeczy wszyscy mają ja w głębokim poszanowaniu, poza tym jej jedyny cel to przelecieć wszystkich chłopaków jakich zna :P
i to by było na tyle... znajomi też są, fajni nawet, ale jedna przyjaciółka jest ważniejsza od 1oo znajomych, serio :)
ufff... ale się rozpisałam, możecie to ominąć, ja po prostu musiałam pewne rzeczy z siebie wyrzucić :)
miłego dnia Wam życzę (mnie dzisiaj czeka imprezka imieninowa u dziadka :twisted: ) :D :D :D
-
Witam, jestem tu od wczoraj. Dzis zaczelam diete 1000.kcal. Czy ktos moze mi powiedziec w jakim tepie traci sie wage stosujac te diete ???
Dzieki
-
Witaj majlis!!!!!!!!Niestety ja nie moge ci odpowiedziec na te pytanie bo u mnie dieta zacznie sie dopiero po maturach pisemnych:):):)Ale ja pisze laski w innej sprawie. Zastanawiam sie z moim chlopakiem nad tabletkami. Wczesniej uwazalismy, ze to zbyt duzy wydatek ale kumpela mowi ze brala takie za 9 zl i nie narzekala. Ja sie boje ze strasznie przytyje i w ogole. Zastanawiam sie czy to, ze tak sie stanie bedzie zalezec bezposrednio od tego czy nad soba zapanuje, czy przytyje ot tak, czy w ogole przytyje. Jesli macie za soba jakies doswiadczenia- piszczie, blagam. Jestem z moim kiciem dwa i pol roku i przestaly mnie bawic inne formy bezpieczenstwa, mam dosyc tego stresu. Pozdrowionka dla wszystkich, kochaniutkich lasek:*:*:*:*
-
cześć nicoletia :D ja biorę, co prawda takie za 3o zeta, ale w ogóle po nich nie przytyłam :) wydatek niby jest, ale ja nie miałam żadnych skutków ubocznych... tylko ja i tak mam stresa nawet z tabsami, więc zawsze coś dodatkowo musi być ;)
ale jak już może być tak, że będziesz miała większy apetyt trochę albo może trochę więcej wody będzie sięzatrzymywało w organizmie, od samych tabletek raczej nie przytyjesz :) tym się nie martw, to jest raczej takie usprawiedliwianie się dziewczyn, które zaczęły jeść więcej po nich i przytyły siłą rzeczy :)
majlis: teoretycznie ok. 1 kg na tydzień, chociaż ja jem 15oo i też tak mniej więcej schodzi, kiedyś jadłam 12oo i też tak było. na pewno na początku będzie szło szybciej, później troche wolniej. będziesz z nami???
-
czesc dziewczyny :)
jesli chodzi o tabletki to moja starsza o 2 lata kumpela uzywa jakis za 20 zlotych i nie przytyla ani grama , wiec mysle ze to w sumie zalezy jak dany organizm co przyjmuje , jesli przytyjesz od tych tabletek ( choc watpie ) to mozna zmienic i powinno bnyc chyba ok :)
ja mam juz dzis na koncie 500 kcal , wiem sporo no ale jakos to bedzie :)
2 kromki razowca
1/3 serka wiejskiego 3%
troche pomodorka
cukierek
1/2 drozdzowy
dzem
jabluszko
ale mysle ze sie zmieszcze w 1000 bo na obiad bedzie jeden nalesnik z serem jakies 200 kcal a potem jabluszko i moze jogurt z platkami fitness ?
a i wiecie co ?
przed chwila sie zwarzylam i mimo tego ze mam okres i mam na koncie juz 500 kcal waze o 1 kg mniej :)
i zostaly mi juz tylko 2 kiloski (no chyba ze jeszcze gdzies cos bedzie sie wylewac ale mysle ze juz bedzie ok :)
-
Ja w porównaniu z wami dzieckami :D jestem już baaaaaaardzo stara :) i co do pigułek, to nie można się sugerować ceną, lekarz dobiera rodzaj pigułek, dla młodych są najlepsze tzw. mini pigułki ( trzeba wtedy pilkować dodzin łykania) , nie są tanie, ja jakoże jestem weteranką brałam już kilka rodzajów pigułek, w sumie 7 lat , wtedy nie przytyłam, zaczęłąm tyć ( paradoksalnie) jak odstawiłam pigułki , czyli 3 lata temu, teraz ponownie się odchudzam i zaczynam brać pigułki ( znów prochy- ale to jednak najpewniejszy sposób antykoncepcyjny, przynajmniej dla mnie), moje piguły kosztują 28 zł - 3 fazowe. :)
-
nicoletia,zalecam isc do lekarza,on cie przebada,popyta i przypisze odpowiednie tabletki
popros go,zeby nie byly zbyt drogie,moje np kosztuja 40 zl, chyba drozszych juz nie ma
dobrze,ze mama mi kupuje w Czechach :twisted: sa troszke tansze
zreszta jakby nie patrzec,taniej wyjdzie korzystanie z tabletek niz z prezerwatyw,oczywiscie w zaleznosci jak czesto sie kochacie :wink: przelicz sobie,kupujesz jedna paczke i uzywasz sobie do woli,podobnie zaplacisz za paczke tych lepszych"gumek" i masz ich tam 10 czy ile
to czy przytyjesz nawet lekarz nie moze stwierdzic,ale od nich bezposrednio sie nie tyje,mozesz miec np wiekszy apetyt,co moze sie przyczynic do tycia przez to,ze bedziesz jadla wiecej,mi lekarz powiedzial,ze moge przytyc kilogram,najwyzej dwa na poczatki,ale po 2-3 miesiacach waga sie ustabilizuje
zastanow sie,pogadaj z chlopakiem i zrob to,co bedzie dla was(dla ciebie) najlepsze
-
mama kupuje? wow :shock:
u mnie by to w życiu nie przeszło... chociaż sama nie wiem, bo czasem mnie zaskakują, w każdym razie oficjalnie nic nie ma :P
a teraz się pochwalę, byłam u dziadka, tam jak zwykle mnóstwo dobrego jedzonka, a ja wyszłam z tego wszystkiego z podniesioną głową. co prawda pewnie trochę limit przekroczyłam, ale może nie tak dużo, placka zjadłam tylko pół kawałka, babki też... i jak już wiedziałam, że trochę za dużo, to po prostu skończyłam jeść :D nie rzuciłam się na jedzenie, tak jak to robiłam wcześniej, może jest dla mnie jeszcze jakaś nadzieja :P
jestem z siebie naprawdę zadowolona... pierwszy raz jadłam normalnie od wielu dni, spróbowałam wielu rzeczy, ale po kawałku, byłam najedzona (ale nie przeżarta), usatysfakcjonowana, ale jednocześnie nie panikowałam i nie liczyłam obsesyjnie tego co mam na talerzu :) więc... dzień mimo wszystko należy zaliczyć do udanych pod względem diety :D
zaraz zaczyna się "piękny umysł", idę oglądać, bo jeszcze nie widziałam :)