a co do wody z fasolek... nie wypilabym swinstwa ;) zreszta ja na takich dietach lubie sie wzorowac, nie od a do z ;)
Wersja do druku
a co do wody z fasolek... nie wypilabym swinstwa ;) zreszta ja na takich dietach lubie sie wzorowac, nie od a do z ;)
Dziubusiu, ja tez z rana jem zazwyczaj otreby z jogurtem naturalnym i faktycznie jestem przez dluzszy czas zatkana, tak bardzo,ze w pracy jem tylko jablka. A poza tym te otreby fantastycznie dzialaja na prace moich jelit :wink: . Wlasciwie kazdego poranka po ich zjedzeniu biegne do toalety. Naprawde polecam, zawsze mialam problemy z tymi sprawami :wink:
Nie Dziubusiu, niestety ja nie potrafie robic takich wypieków :? Ten torcik tak mi wpadł w oko, jak siedzialam w necie :P
Aniu, wiec jednak to prawda, ze rozstalas sie z Patrykiem... :cry: Ale nie przejmuj sie, głowa do gory, teraz jestes wolna i mozesz sobie balowac do bialego rana 8)
Również dużo słyszałam dobrego o otrębach :) Daję je sobie czasami do jogurtu, ale czuję się jakbym jadła trociny :? Wolę płatki owsiane albo musli :)
II śniadanie:
- banan - 100 kcal
- jogurt naturalny 150g - 104 kcal
- 2 łyzki musli z owocami - 64 kcal
453 kcal (do tej pory, nie tylko na II śniadanie :) )
czesc dziewcyznki :)
ze skzolki wrocilam jz co prawda jakies 2 godzinki temu ale mialam jeszcze zaltwiania wiec teraz sie odzywam :)
dziubusiu a ja podobnie jak olifka obiad musze zjesc porzdaniejszy co nie znaczy cieply ale zaczynam sie przkonywac bo dzis zjadlam pol bryzola z bulka ziarnist ai ketchpem i pomidorkami a jutro mam zmaiar zjesc peirogi ruskie , a po obiadku zawsze musi byc cos slodkiego , inaczej poprosru nie odejde od stolu jesli w buzi mi nie bedzie slodko , ale tylko po obiedzie i czasem jem pol drozdzowki , czasem kawalek makowca , jakies 2 ptasie mleczka , 2 wafelki zalezy od tego na co mam ochote i na tym si ekonczy :)
w sumie to juz dawno nie mialam wpady takiej ok 2000 ze pozarlabym wszystko slodkie i wogole , mysle juz sie naucyzlam panowac nad soba i jedzeniem i mysle dziubusiu ze ty naprawde jesz za malo , prawie same warzywka i owoce :roll:
moze sprubuj jesc tak jak ja 1200-1500 to napewno dluzej wytrwasz a i schudneisz przyjemniej , ja wlasnie na to postawilam bo zawsze jak prubowalam jesc ok. 1000 kcal to to sie koncyzlo po 3 dniach mega napadem a teraz jak sobie tak jem to ladnie napadow nie mam slodkiego troszke zjem i wszystko gra :)
otreby hm wiem ze sa dobre ale dla mnie tez jak trociny smakuja wiec ja zdecydowanie wole moje ukochane musli tradycyjne z nestle z platkami pszennymi , owsianymi , orzeszkami ziemnych , i rodzyneczkami , cudo poprosru :) i tez zatyka bo od 7 rano do 14 glodna nie jestem , a po chlebie to juz o 910 mnie ssie :)
no a ja dzis zjadlam tak :
S; musli z mleckziem
O: bulka pelnoziarnista 75g , pol bryzola drobiowego , ketchup , pol drozdzowki z serkeim
K ; pol deseru z korana , kromka chleba orkiszowego z serem zoltym , szynka i ogrkami
i 1 ptasie mleczko
razme ok. 1200-1300 kcal :) czyli bardzo ladnie :D
betsabe kochana a ty koniecznie juz jedz wiecej , przeciez taka chudzina jestes , a jeszcze jak na wadze pokazalo 49 kg to juz wogole , prosze mi wyjsc juz z dietki :D
hmmm moze faktycznie jem za malo "na diecie" stad potem napady byly... no nie wiem, narazie jem tyle ile chce,nie ograniczam sie jak kiedys... jem po prostu kiedy jestem glodna, ale zwykle jest to tych 5 posilkow ;) popracuje jednak nad wiekszym obiadem ;)
a co do slodyczy...
robie sobie teraz odwyk.
narazie ich nie jem od poniedzialku i nie czuje potrzeby, tak mam zawsze jak sie odzwyczaje od slodkiego smaku
zastepuje je teraz jogurtem albo owocem
poki co sie trzymam
a potem...chcialabym wlasnie jesc tak z umiarem, 1 drozdzowka na dzien albo 2 wafelki albo baton i tyle. stop koniec nic wiecej. nie miec wyrzutow sumienia i poczucia ze to niedietetyczne a jestem na diecie :roll: narazie ich nie jem i unikam jak ognia,cwiczac przy okazji silna wole 8) jak troszke schudne - i sie odzwyczaje od pozerania slodyczy - sprobuje wyrobic sobie nawyki nowe - jesc slodycze z umiarem... poki co jednak wszystkie sily wkladam jednak w schudniecie czyli nie jedzenie slodkiego... bo boje sie ze przez wafelka bym znowu zaczela jesc i tyc... mysle ze jak uplynie troche czasu bez slodyczy i schudne zaczne sobie wyrabiac nowy zwyczaj slodyczowy ;) :lol: ale wtedy bedza mi potrzebne kciuki przez was trzymane ;)
u mnie spodnie ciut luzniejsze czyli dieta dziala ufffff :)
wazenie w poniedzialek ;)
Aagii widzisz jak Ci pieknie idzie, jesz tak super... i chyba przez to nie masz juz napadow :) ja tez je mialam kiedy sobie wiele zabranialam i ustalalam jakies chore zasady typu sb, sama ta presja mnie zniechecala... teraz jak jemy co chcemy jest ok :)
Ja też już nie mam napadów jedzonkowych od dawien dawna :) Witamy w klubie beznapadowym :lol:
Przeczytałam artykuł z naszego seriwsu - mialam naprawdę zapędy na bulimię bo w przypływie apatytu (bo głodna tak naprawdę nie byłam)wyjadałam już produkty nie będące w stanie takim do jedzenia - kakao łyżeczką, albo kisiel (tfu, prawie sama mąka)... a zdarzayło się parę razy, że w przypływie wyrzutów wymiotowałam. Ale to było dawno :)
Za to mam kumpelkę z ortoreksją ... iść z nią na zakupy do marketu... skaranie boskie :? Zachce jej się pić, postanawia kupić sok typu Kubuś i jest pól godziny śleczenia przed regałem i analizowane składu każdego soku!!!
Ostatanio też była na weselu, i nie zjadła kompletnie nic (gruszkę jedną), bo niedawno przeszła na wegetarianizm,a niestety nie serwowano potraw bezmiesnych. Nawet galaretka na cieście jest przecież z żelatyną :shock:
Obiad:
- kiełbasa biała gotowana 203 kcal
- sałatka z pomidora i ogórka ze śmietaną 2 łyzki - 85 kcal
- 1 cienka kromka bułki wrocławskiej - 50 kcal
Podwieczorek:
- mandaynka - 25 kcal
816 kcal
http://photobucket.com/albums/b222/k...h_8ea8f855.jpg
Na podwieczorek 8)
PS Chyba sie nauczyłam wstawiac zdjecia. :D
Czesc =) JA tez sie przyłącze od dzis =) Moja dietka 1000-1200 kcal. Dzis juz sladlam 1ooo a na wieczor jeszcze nie mam planow:D ale cos tam w reke wpadnie! Ja do szkoly biore jablko czasem jem pol obwazanka i zabieram tez 2 rzodkiewki ale mam teraz taki plan ze wczoraj to obiad jadlam o 20 nooo porazka...
Zycze wszystkim powodzenia =)
i mam pytanie jak zrobic te paski wagi pod wiadomosciami. z gory dzienx za odpowiedz.
a ja pojezdzilam na rowerku 20 minut i czuje ze zyje, tzn energia mnie rozpiera :D i dziwne - rece mi troche drza, jak po kawie, bardzo mocnej... dziwne...
sluchajcie, jak juz wpadam w wir diety, idzie mi dobrze, widze sladowe narazie efekty ale w sumie stworza calkiem niezla calosc, wierze w to ;) to wtedy snuje wizje na przyszlosc... ech ja w mini, kozaczkach i krotkim plaszczyku... ja w bluzeczce z dna szafy... ja w biodrowach z super brzuchem (moje ulubione, choc troche jednak ciezko sobie wyobrazic ze naprawde kiedys bede miala wymarzony brzuch...)... ale przeciez to mozliwe... jak schudne... moze kiedys naprawde ubiore bluzke bez brzucha... chyba moja wyobraznia nie siega tak daleko, ale mam nadzieje ze do tego dojdzie w realu... ;)
Witaj nowa kolezanko :D
jak juz tu przybylas musisz napisac cos o sobie ;) co lubisz, co studiujesz lub gdzie pracujesz, jak ci idzie dietka, jak dlugo sie odchudzasz, jak sobie radzisz ze slodyczami (hihi to pytanie ode mnie, zbieram porady i wypytuje wszystkich zeby potem wprowadzic w zycie 8) :lol: ) i takie tam.... zebysmy sie lepiej poznaly :D
a tickera robisz tak: klikach np na moj wtedy ci wejdzie stronka z tickerami i tam klikasz na napis weight loss i postepujesz wgo opisow, a potem kopiujesz kod og img do img.
buzki cmok cmok cmooooooooook
betsabe, dawno cie u nas nei było...
wiem, ze cięzko sie wrócic o jakies 20 stron do tyłu...
wkleje ci pare moich poscików....:
hej kochane moje!
no to sie odzywam zebyscie nie myslały ze cos mi sie stało...
mam ochote krzyczec i wyc!
płakać skowyczeć jeczeć ujadać...
wszystko.
patryk wyjeżdza.
a ja mam lózko tak wielkie... Rolling Eyes
pewnie bedę go szukac przez sen rekoma... Crying or Very sad
wyjezdza w sobote lub w niedzilę.
jeszcze maja dzwonic i dac znac.
jestem załamana.
w polsce bedzie czekał na robote w anglii
przy okazji zrobi prawko na przyczepe ciezarowa.
mowi, ze jak bedzie juz w anglii to poszuka pracy dla mnie i sciągnie mnie do siebie.
ale...zaczynam watpic w niego. i w nas.
on nie wyglada na chłopaka ktory z ciezkim sercem rozstaje sie z dziewczyną.
on chce jechac.
ale nie musi.
zerwal umowe z firma mojego "taty" z powodu kolan.
prosiłam zeby został, poszukal inna prace. nikt go nie wygania.
rodzina go lubi, daja mu jesc, pozyczaja auto...
ale gna go w swiat. do anglii, do pieniędzy...
załuje zesmy pojechali na urlop do polski.
w polsce cos sie musiało stac za moimi plecami.
i mam powody tak sądzić.
zbyt szybko i z dnia na dzień zmienił plany na zycie.
wczesniej chciał byc ze mna, mieszkac we wloszech, kupic auto, wynajac mieszkanie, zyc dobrze i powoli odkładac pieniazki
koledzy mu naopowiadali jak ato anglia jest cudowna, ile tam kasy sie zarabia, jakie fajne jest życie, bary i dziewczyny... bracia muszyńscy. mucha mnie nie lubi. slawka tez nastawiał przeciwko mnie. był zazdrosny, bo przeze mnie stracił kumpla i kompana do granai w pilke i picia piwa. a potem "zabrałam mu" drugiego przyjaciela.
nic dziwnego ze za mna nei przepada i namawial patryka na wyjazd do anglii....
do tego jeszcze jego rodzice. niby mnie lubia, zartuja ze mna, przytula...
ale nie traktuja mnie powaznie. nie traktuja powaznie mnie i naszego nazeczeństwa.
z nimi nie rozmawia sie o przyszlosci , o naszych planach, jako o parze...
jakby to nie istniało...
nie zapytali mnie nigdy co sadze o wyjezdzie patryka do anglii, czy pojade z nim, albo co na to moi rodzice....nic. i to chyba nie jest normalne.
normalnie na tym etapie znajomosci rozmawia sie o wspólnych planach i przyszlości.
jestesmy razem długo, jestesmy zaręczeni, mieszkamy razem do cholery...
ale oni sie boja. ja to wiem.
nie mowie ze jego rodzice sa źli.
ale domyslam sie tekstów typu:
"synu, cos ty głupi? slub chcesz juz bra c?
taki młody jestes?
po co sie wiazac tak szybko!?
jeszcze nie jedna poznasz, moze fajniejsza?
po co od razy zaręczyny i sluby..."
tylko tak moge wytłumaczyc tak raptowna zmiane patryka.
tylko tak.
wpływ rodzicow i kolegow.
wcześniej wiedział czego chce.
chciał mnie.
chciał sobie juz ułozyc zycie.
a teraz wyjezdza,\
tak jakby chcial troche uciec ode mnie...
moze dyskretnie i delikatnie wycofac się z tego wszystkiego?
kto wie?
bardzo się boję.[/b]
figuś...nie otrzaśnie sie z amoku...nie otrzaśnie się... pamietaj, ze jego matka ma go teraz tam pod ręka i pewnie kładzie mu do głowy bez przerwy...
"jeszce poznasz nie jedna, jeszce za młody, jeszce powienienes szalec..."
jego matka jest dziwna....lubi ządzic i miec to co chce.
wszystkie dziwne urządzenia z tv- marketu ma...ale nei uzywa...to nie ważne. ważne ze ma.
zimą żyje na kredyt, bo robota kręci sie tylko latem.
ale musi jechac do egiptu koniecznie- bo kolezanka juz była.
dulszczyzna...
patryk nie raz przjezdzał do mnie z płaczem, bo mama zła i niedobra cos na niego nawrzeszczała...
ciekawe do kogo pobiegnie tym razem...
betsabe...musisz wrócic do strony 93. :-)
polecam!
wiel cie ominie jak nie poczytasz :wink:
A tak w skrócie?
nie ma go, rzadko sie odzywa, chyba sie wycofuje ze wszystkiego.
wnnia jest jego mamusia. i koledzy i chce zarobienia "kokosów"
ja jak widac nie jestem najwazniejsza.
nasze "narzeczeństwo" jest w tej chwili raczej teoretyczne....
:cry: