Jestem od kilku dni strasznie rozbita.
Wiecie co? Właściwie przestałam się starać. Robię to bo wiem, że chcę wyglądać lepiej, ale brak mi motywacji.
Zrozumiałam, że jeśli schudnę to nic się wielkiego nie zmieni, ja będę tą samą Karoliną. Miłość nie widzi wad, niedociągnięć. Jak schudnę, to ten, którego kocham nagle mnie nie zechce. Zrozumiałąm to i mam doła. Kiedyś myślałam inaczej.
Jestem samotna. Wyglądam lepiej, ale nikt mnie nie zauważa.
Dość mam bycia samej, kiedy jest lato, cieplutko, miło, a ja jak zwykle bez pary.
A w ogóle odchudzanie jest ważne, bo jak nie schudnę to nie pojadę nad żadną wodę, nie będę ze znajomymi smażyć się na słoneczku. I wogóle lato będzie do bani.
dlatego odchudzam się, muszę, chcę.
Ciężko mi w ogóle. Ostatni miesiąc był fatalny, kolejny jest nadal.
Wiem, że nie jest miło słuchać lamentów. ale muszę komuś powiedzieć....
Moje przyjaciólki mają facetów, są w pełni szczęścia i nie zrozumieją mnie. Jeżdzą nad wodę, opalają sie na słoneczku w kostiumikach i mnie nie zabierają.
Zresztą jak tu się rozebrać!!!!
Idęznowu na solarkę, poprawić sobie humor. Sztuczna opalenizna też ładnie wygląda. Prawda?
Mam nadzieję, że to minie...
Zakładki