Wątek: Nie tylko dietą człowiek żyje;)

powiedziałam byłemu że nie dam rady się z nim spotkać i obraził się na mnie... no cóż, z dwojga złego lepiej on niż obecny

znalazłam w necie taką ciekawostkę, tzn dla mnie to było ciekawe, ale weteranki odchudzania pewnie już co nieco wiedzą o tym mimo wszystko wklejam, bo może kogoś to zainteresuje:


Etapy zrzucania wagi:
Często po pierwszych dnia odchudzania jesteśmy zachwyceni efektami, nie zdając sobie sprawy, że pozbywamy się zapasów wody, a nie tłuszczu. O spalaniu tłuszczu możemy mówić dopiero po 11 dniach diety. A tak wygląda rozkład spalania:

Etap 1: Przez pierwsze 3 dni diety tracimy 70% wody, 5% białka, 25% tłuszczu
Etap 2: Do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12% białka, 69% tłuszczu
Etap 3: Między 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białka, 85% tłuszczu
Etap 4: Od 24 dnia diety tracimy 25% białka, 75% tłuszczu

Do zrzucenia wagi potrzeba więc wytrwałości i konsekwencji.


ja dziś zaczynam ten 3.etap, a więc najintensywniejsze straty tłuszczyku. i bardzo ładnie niech znika, tęsknić nie będę

Zamieszczone przez agnes1983

i pomyśleć że dawniej słowo "dieta" kojarzyło mi się z głodówką i wiecznie pustym żołądkiem...

No proszę Cieszę się że tak dobrze Ci idzie

A o tych ciekawostkach tez nie wiedziałam.Tak wytrwałość jest najważniejsza

Buziaki

już po obiadku. zjadłam:
4 kotleciki sojowe
porcję brokułów (dużą)
garstkę oliwek

łącznie ze śniadaniem, nie ma nawet jeszcze 400 kcal! hmm to zachęca do wyskoczenia na jakieś piwko dziś wieczorem

Dorotko dzięki za odwiedzinki i jabłuszka- kuszące bardzo

Witaj agnes. Dziękuję że mnie odwiedziłaś, ja również bedę cie wspierać i czesto tu zaglądać.

Ja tydzień temu skonczyłam juz edukację, obronbiłam tytuł magistra.......a teraz już wchodze w kolejny etap życie........i czas poszukać pracy

Agnes , moge wiedzieć co studiujesz. Ja jestem po Ochronie Środowiska.

Pozdrawiam cie i trzymam kciuki.

Buziaczki

ateczko, fajnie że wpadłaś ja studiuję filologię angielską. teraz mam wakacje i też szukam pracy, ale takiej tylko na lato... no chyba że uda mi się pogodzić ze studiami przede mną ostatni rok licencjatu, a później magisterka :P

Witaj agnes!
Dzięki za odwiedziny u mnie - to takie fajne, że ktoś znany mi tylko z netu o mnie pomyślał :P :P

Życzę Ci miłej niedzieli, chociaż dzisiaj za oknem szaro jakoś. U ciebie pewno też, bo to tak blisko mnie

Kiedyś bardzo chciałam studiować to co ty - w końcu świadomie zrezygnowałam z angielskiego na rzecz matematyki. Ale uczenie się angielskiego nadal sprawia mi radość.

Pozdrawiam cieplutko

meteorku, rzeczywiście u mnie też pochmurno naprawdę wybrałaś matematykę?? podziwiam! przecież to całkiem inna dziedzina, przedmiot ścisły zamiast humanistycznego tylko pogratulować wszechstronności

zła jestem na siebie za wczorajszy wieczór.... miałam zjedzonych 720 kcal i planowałam kolację, ale w międzyczasie strasznie się pokłóciliśmy z miśkiem, ja się obraziłam i..poszłam spać. z tymi 720-ma kaloriami na liczniku!! takiego niedoboru to jeszcze nie miałam, ehhh... taka się obudziłam głodna dzisiaj rano (nie dziwię się), że na śniadanie wchłonęłam 6 (sześć!!) kromek chrupkiego z polędwicą.... nieźle się musiał mój brzuszek pogniewać na mnie ale obiecuję być dzisiaj grzeczna

Witaj agnes, dobrze że było to 6 kromek chrupkiego pieczywa, a nie białego

Może to i dobrze że poszłaś spać i nie pochłonełas wiecej kalorii, bo ja np. w przeciwieństwie do ciebie jak mam problemy z Moim Kochaniem to najczesciej rzucam sie na jedzenie.Wiem ze to okropne........na ale na szczęscie nie ma aż tak wiele kłótni.

Trzymasz się i tak bardzo dzielnie.Oby tak dalej

Zyczę udanej niedzieli

Eee, Agnes nie było tak źle. Obawiałam się zastać tu spustoszenie. Zdecydowanie lepiej, że poszłaś spać z niedoborem, niż gdybyś miała przegiąć. Dzisiejsze śniadanie niezbyt szczęśliwe, ale ważne, żebyś teraz się już pilnowała. Spokojnie dobij do tysiąca, zjedz sporo owoców, zjedz otręby i będzie dobrze.

Mam nadzieję, że już się pogodziliście?

REWELACJA!!!

WESZŁAM WŁAŚNIE W SPODNIE SPRZED ROKU!!!

jak dla mnie- szok i w ogóle.... no, to mi poprawiło humor na caluki dzień już się nie moge doczekać ważenia...

a ze spraw przyziemniejszych, dziś zjadłam:
rano te nieszczęsne 6 kromek chrupkiego
kawkę z mlekiem x2 (rano i po południu)
na obiad:
-- kilka ziemniaczków
--pieczona szynka 80g
--fasolka szparagowa 100g
--mizeria z ogórków z jogurtem
herbatka z miodem którą właśnie piję

razem: 620 kcal. na kolację pewnie będą kanapki, ale żeby dobić do tysiąca, to chyba je zjem na normalnym pieczywie. inna opcja to szpinak z jajkiem- jeszcze zobaczę. (wiem że to późna pora jak na kolację, ale dziś i tak późno pójdę spać )