Hej Wkro!
powiem tak:
olej rodziców, to wasz ślub i Wasze życie
róbie wszystko po swojemu
i nie zwracajcie uwagi na ich dąsy.
tymczasem pozdrawiam i miłego dzionka życze :D
Wersja do druku
Hej Wkro!
powiem tak:
olej rodziców, to wasz ślub i Wasze życie
róbie wszystko po swojemu
i nie zwracajcie uwagi na ich dąsy.
tymczasem pozdrawiam i miłego dzionka życze :D
Milasku, masz oczywiście rację i staramy się tak właśnie robić. Niestety mimo wszystko te pretensje, żale i oskarżenia słyszymy. Musielibyśmy przestać z nimi w ogóle rozmawiać, żeby tego uniknąć, a to skończyłoby się wielką wojną i nie przyjściem rodziców na nasz ślub. A tego jednak nie chcemy. Robimy nadal wedłóg naszego planu. Ale momentami mamy ohoty rzucić wszystko w diabły. I tyle.
A wracając do głównego tematu tego miejsca. Na drugie śniadanie zjadłam pół jabłka, na obiad jogobellę light i talerz zupy ogórkowej. Przed wyjściem z pracy zjem sobie jeszcze kanapkę, bo w domu będę po 20. Wtedy w planach mam tylko kawałek tiramisu i herbatkę :)
jak tak to trzymam kciuki i wytrwałości życzę!
A dietowo tylko pozazdrościć :wink:
http://imagecache2.allposters.com/im...EN/AB11463.jpg
Witaj Zosieńko,
Czytam sobie Twoje ostatnie wpisy i muszę Ci powiedziec, że jestem pod wrażeniem. Jesteś świetnym przykładem osoby, która powoli, skutecznie i bez wpadek dietkuje. Waga spada systematycznie, zostało Ci tak niewiele - gratuluję i podziwiam! Widać, że odchudzanie weszło Ci już w krew i przyzwyczaiłaś się do nowych zasad żywieniowych - a o to przecież chodzi. Co tu dużo mówić, jesteś dla mnie wzorem do naśladowania :D
Widzę, że przygotowania do ślubu idą pełną parą. Ja już nie moge doczekać sie tego całego załatawiania - ustalania szczegółow z domem weselnym, zespołem itp. Ciekawa jestem bardzo Twojej krawcowej - gdzie ją znalazłaś, skąd jest, co o niej wiesz? Bo z tego, co piszesz, wnioskuję, ze spoza Wawy. Jak wiesz, pewnie będe chciała szyć suknię i chciałabym usłyszeć opinie o krawcowych z pierwszej ręki. Trzymam kciuki za Wasze pzygotowania.
A co do rodziców... ehhh, rozumiem. Przy okazji ślubu zawsze wychodzą jakieś dziwne nieporozumienia. I zamiast frajdy jest udręka. Niestety, często zapomina się, że ślub to - jakby nie patrzeć - połączenie dwóch rodzin, więc całe przygotowania powinny być radosne i pozytywne. Oby u nas tak było. A za Ciebie i Mężczyznę trzymam kciuki, nie dajcie się!
Buziaki!
Zosiu! Widze, ze twoja waga nadal z toba ladnie kooperuje. No tak, ty z nia tez. Chyba zaczne sobie brac ciebie za przyklad. Bo miotam sie jak potluczona i nic z tego nie wychodzi. Moja SB okazala sie juz w pierwszym dniu porazka. Bo znudzilo mnie studiowanie etykietek. no coz...niby proste, a nie...
Zosiu, buziaczki sle i sciskam
http://www.gifart.de/gif234/affen/00000097.gif
Aniffko, aż mi głupio i nie wiem co powiedzieć. Rezcywiście mimo codziennych stresów, lepszych i gorszych dni, waga spada. Niemal cały czas, w sensownym tempie. Nie mogę na nią narzekać tak na prawdę i pewnie ma to spory związek z tym, jak dietuję. Ale szczerze mówiąc nie uważam się za jakiś 'autorytet' w tym temacie. Szczególnie ze względu na niemal brak ćwiczeń, szczególnie ostatnio. Tak czy siak, jest mi bardzo miło.
U nasz przygotowania idą coraz szybciej i konkretniej i staramy się, by to co wyprawiają nasze rodziny działo się jakby osobno i nie zakłucało toru jaki obraliśmy. Mam nadzieję, że uda się to utrzymać i życzę ci, by u was było normalniej i spokojniej w tym temacie :)
Co do krawcowej, to znam ją przez mamę. Widziałam jej męża w szytych przez nią garniturach i nic więcej. Zaufałam intuicji :) A jest ona z Białej Podlaski, więc kawałek (prawie 200km). Ale o ile pamiętam suknie, które ci się podobają to ja bym sprawdziła tę sławetną Panią z Rembertowa, tyle peanów o niej było w różnych miejscach.
A propos minionego już niemal dnia. W pracy zjadłam zgodnie z planem kanapkę, choć wcześniej niż chciałam, bo już o 15:30. Później nie miałabym jak. Tak czy siak, wypadłam z pracy jak burza, by utknąć na trzy kwadranse w korkach. Dojechałam do jednego sklepu z materiałami, nic w nim nie znalazłam, po czym zrobiłam niemal w tył zwrot i pojechałam do fryzjera. Obok zajrzałam do jeszcze jednego sklepu, gdzie był i owszem surowy jedwab. Za, bagatela, 179zł za metr. To ja dziękuję.
Fryzjerka kazała mi być cicho, powiedziała, że nie skróci mi grzywki, bo ma wizję i w ogóle. Stworzyłam potwora, bo z początku bała się decydować za mnie o nowych fryzurach. Teraz wie, że jestem zwierzakiem eksperymentalnym i można mi robić na głowie różne rzeczy. Jak do tej pory bez pudła. I dziś również, choć tak spokojnej fryzury nie miałam chyba od lat. Ale czuję się w niej dobrze, wyglądam chyba też. I mamy wstępny pomysł co mi zrobić na głowie do ślubu. :)
A po powrocie zjadłam zgodnie z planem kawałek tiramisu. Poza nim zrobiłam sobie jeszcze dwie kanapki na wiórowym chlebku (19 kcal sztuka), z czego jedną wywaliłam na podłogę. I dobrze, bo dzięki temu zmieściłam się idealnie w limicie :)
Lecę spać, bo Mężczyzna już się irytuję, że najpierw mu mówię, że lubię jak zasypiamy razem, a potem przed kompem siedzę!
Magdalenko, musiałyśmy pisać jednocześnie. Co do twojej SB to poczytam jutro jak najwcześniej ale myślę, że ty się do niej po prostu nie przygotowałaś wystarczająco. Przestudiuj tę książkę, przepisy z forum i zacznij jeszcze raz. Napewno się uda!
No i nastał kolejny poranek. Chmurny, bury i chłodny, a jednak jak na listopad to i tak ładnie. Ponoć nawet po południu ma być cieplej.
Śniadanie zjadłam zwyczajne. W lodówce niestety nadal stoi pół tiramisu, gdyż ponieważ ostatnimi dniami nie mamy czasu na gości. Musimy je więc zjeść sami. Ja mam na koncie 2 kawałki i postanowiłam, że dziś nie zjem już trzeciego. Postanowiłam, że będzie to 1/3 trzeciego co i tak jest wielkim postępem, bo ja uwielbiam ten smak :) Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Pychota, ale nie zapchałam się. Waga natomiast gromi mnie wzrokiem codziennie pokazując 0,1 - 0,2 więcej. Jutro już tak nie będzie, postaram się o to. :)
A teraz, póki nie ma wiele pracy, biegnę poczytać co u Was!
hej!
Własnie obejrzałam zdjęcia:
cudnie wyglądasz i w nowych włosach i w fiolecie i wogóle chudzinko :D
Milasku, dziękuję bardzo *powiedziała wkra rumieniąc się*.
Właśnie pożarłam jabłko i popijam czarną herbatę bez cukru. W sumie niedługo będę szła na szybki lunch. Szybki, bo przypomniałam sobie o istnieniu sklepu z materiałami rzut beretem od mojej pracy. Więc wyskoczę tam i zobaczę, czy coś ciekawego się znajdzie. Czuję coraz mocniejszą presję czasu. Wypadałoby bowiem najdalej do soboty dostarczyć materiały krawcowej. Bo w przyszły weekend ma być pierwsza przymiarka.
Zaczyna się przez chmury przebijać słońce i jakoś tak lepiej mi na duchu. Trochę też przez komplementy jakie ostatnio tutaj zbieram.