-
Dziś nie napiszę co jadłam na śniadanie, e-e nie ma mowy. Chyba byście się przekręciły jakbyście to przeczytały, więc to dla waszego dobra. W każdym razie po zjedzeniu jabłka mam na koncie 400 kcal, a za godzinę idę na lunch. Chyba muszę pooszczędzać się na nim i zjeść coś małego tylko :)
-
Udało się. Jestem już po lunchu. Ze zjedzeniem mało nie miałam żadnego problemu gdyż ponieważ... nie było nic smacznego. Wzięłam ryż i kalafiora i nie zjadłam nawet połowy bo i jedno i drugie tragicznie rozgotowane. Pospacerowałam więc do sklepu i kupiłam sobie na podwieczorem jogobellę light, z głodu więc nie umrę, na koncie mam niespełna 600 kcal, czyli jest dobrze.
Tylko nie wiem czemu od rana mam jakiś dziwny ból w piersi. Jakby mi ktoś porządnie w mostek przywalił. Cały czas, a przy głębszym wdechu szczególnie, czuję nieprzyjemny ucisk, ból. Ponoć to może być coś z oskrzelami, bo przecież dopiero miałam zapalenie. Cóż, jutro MUSZĘ być zdrowa więc zobaczę jak będzie w niedzielę - poniedziałek. A co tam :)
-
Haha, waga dziś się do mnie uśmiechnęła! Chyba wiedziała, że o 9 planujemy wyjazd i prosto do krawcowej jedziemy! :) Powiedziała, że 64,7 i mi to pasuje :)
Tak więc optymizmu na ten wypad mi dodała.Cieszę się bo to oznacza, że niespełna trzy kilo do końca, potem utrzymywanie i sport i liczę na efekty, szczególnie jeśli chodzi o nogi.
Za chwilkę zjem płatki z mlekiem na śniadanie, na trasę kupiłam sobie małą paczuszkę petitków Go! czy jakoś tak, pysznych ciastek zbożowych. I wyruszamy!
-
No to tylko Cię chwalić i trochę pozazdrościć :oops:
udanego wypadu życzę, cudnej pogody i wogóle fajowego weekendu
pozdrawiam
http://imagecache2.allposters.com/im...D01/101605.jpg
-
-
Wróciliśmy przed chwilą. Jestem zachwycona! Dziewczyna jest fantastyczna, gdyby nie odległość już byśmy jej nie dali spokoju bo od razu sobie przypadliśmy do gustu i jakaś nić porozumienia momentalnie się pojawiła. Świetnie nam się rozmawiało, poznaliśmy jej córeczki i bardzo nam się spodobało jak z nimi postępuje.
Jako krawcowa również sprawia profesjonalne wrażenie, obgadaliśmy wszystkie pomysły, poradziła nam co i jak. Materiał i w ogóle wszystko (poza guzikami) na Mężczyzny garnitur został zakupiony. Ja niestety materiału ani na sukienkę ani na płaszcz nie kupiłam. Mam polować w warszawie i przesłać jej przez męża, który tu bywa co weekend. Za dwa tygodnie spotykamy się na pierwszą przymiarkę. Jejku, jak się cieszę! :)
Jutro z kolei spotykamy się z managerką restauracji w której będzie obiad poślubny, omawiamy szczegóły i wpłacamy zaliczkę. Dzieje się! :)
Dietowo było nieźle. Zostaliśmy poczęstowani makaronem z mięsem (zjadłam ze smakiem, małą porcję) i ciastem (zjadłam pół kawałka), a w drodze zjadłam 2/3 jednego petitka go! Tak więc nawet jakieś kalorie na kolacje zostały :)
Milasku, dziękuję bardzo! Pogoda była wcale niezła, dopiero jak wróciliśmy, złapał mnie lekki deszczyk. Miłego weekendu tobie również!
Gaygo, mam rozumieć, że będziesz dopiero we wtorek? W takim razie miłego wypoczywania!
-
hej!
rzeczywiście takie przygotowania jak już coś widocznie rusza do przodu to fajna sprawa :D
Mam nadzieję, że na bieżąco bedziesz nam relacjonować sprawy organizacyjno zakupowe, może i zdjęć się doczekamy
pozdrawiam i miłego wieczoru
http://imagecache2.allposters.com/im...m/421999_p.jpg
-
Tia, z relacji, to właśnie się pożarłam z Mężczyzną. O kota. Na pół godziny przed spotkaniem w restauracji w sprawie rezerwacji, menu i takich tam. 'Uroczo'.
Z frontu dietowego, dziś waga powiedziała 64,8.
Za chwilę, nie ma wyjścia, się zbierzemy załatwiać. Potem mam się spotkać ze znajomą, która haftuje i chcę żeby mi pomogła ozdobić płaszcz, który szyć będę na Okazję. A jutro do fryzjera.
-
Hej Zosiu :)
wiesz, zazdroszczę Ci tych przygotowań! niby to trudny czas, ale fajny..
no i na pewno z Mężczyzna już ok!! bo jak tu się boczyc na siebie, gdy omawia sie weselne menu! :)
Zosiu gratuluję spadku wagi.. nie no kurcze jestem pod wrażeniem ogromnym... jesteś konsekwentna i to jak.. :shock: :D super, malutko Ci już zostało i na pewno już niedługo 62 kg zobaczysz, czego Ci bardzo zyczę :)
pozdrawiam gorąco :) miłego wieczorku :)
-
W sobotę były imieniny Mężczyzny. Dostał prezenty, z których się ucieszył, a ja zrobiłam tiramisu, już dawno obiecane. Po czym z przerażeniem policzyłam, że jeden kawałek ma jakieś 280 kcal, mały kawałek :) I to jeśli nie zaniżyłam kaloryczności mascarpone, bo nigdzie jej nie znalazłam. Ale co tam. Jeden kawałek wczoraj koło 21 i już waga dziś nieco wyższa. Ale nie będe się przejmować. Dziś też będzie kawałek :)
Anikasku, dziękuję ci bardzo za miłe słowa. Nie do końca wiem, jak powinnam na nie reagować, więc po prostu się uśmiechnę. Z Mężczyzną się pogodziliśmy i do wieczora było ok, ale potem zadzwoniła jego matka. Ja nie wiem co z tymi matkami jest. Jak nie jednej, to drugiej się nic nie podoba. Szczerze mówiąc to te przygotowania na prawde nie są zbyt przyjemne. Nie wiem jak u Ciebie było, nam w każdym razie, wyadawałoby się normalne rodziny, uprzykrzają życie jak mogą. Tyle awantur ile w trakcie tych przygotowań, to przez 6 lat naszego związku się nie uzbierało. Na prawdę momentami mamy ochotę pójść tylko ze swiadkami, podpisać dokumenty i na tym skończyć. Ale nicto. Przez najbliższe trzy dni będę szukała materiału na płaszcz i sukienkę. W środę, nie ma innego wyjscia, musi już być. Dziś wieczorem idę poza tym do fryzjera, a jutro na koncert! O.