-
Najmaluszku, u nas też się nieczęsto zdarza takie popołudnie ale nie martw się i wam się uda ;-) Co zaś do wczoraj to raczej nie do opowiadania na forum po prostu. Nic co by nas dotyczyło bezpośrednio ale wystarczyło.
Dziś jednak piękny wiosenny dzień się zapowiada, chmur niewiele, słońce świeci, chodniki uprzątnięte po zimie i psach więc już nie śmierdzi. Staram się więc mieć dobry humor, popijam herbatkę z dzikiej róży, a na śniadanie zjadłam otręby + cheeriosy + mleko, strasznie mi podpasował ten zestaw ;-) Waga spada codziennie 0,1. Kilogram tygodniowo z tego nie wyjdzie ale oby tylko utrzymało się to tempo, a będę zadowolona.
Miłego dnia dziewczynki i idę poczytać co u was!
-
Zosiu,
mam nadzieję, że dziś będzie lepiej niż wczoraj. U mnie jeszcze hmuro, ale mam nazdsieję, że szybko rozwieje chmury.
Trzymaj się i dbaj o siebie.
O soczewkach napisałam u siebie.
A jeczsze jedno a propos soczewek mi się przpomniało:
w pracy zajmuję się owiewkami, a że oba słowa są podobne, to ja często te owiewki na oczy zakładam. Szkoda, ze to nie przetłumaczalne jest na inne języki świata :)
-
Hej, Zosieńko, za oknem znowu słońce dziarsko świeci, aż chce się żyć :P
Miłego dnia życzę bardzo wiosennie :D
-
No i figa ze słońca. Chmurzyska na całego. Choć na szczęście jest dość jasno. Piję kolejną herbatkę i zjadłam danio z muesli (bardzo mi smakuje) czyli na koncie 380 kcal. I dobrze.
Milasku, zaraz pobiegnę przeczytać co napisałaś, a apropos owiewek to rzeczywiście, aż szkoda, że nie przetłumaczalne.
Humor mam dobry bo staram się o wczoraj nie myśleć. Najgorsze jednak jest to, że powinnam usiąść, sytuację rozrysować i zapisać co pamiętam bo będziemy jako świadkowie zeznawać pewnie, a z doświadczenia wiem, że po trzech miesiącach niewiele się pamięta.
Kasiu, humor mam dobry ale słońce chyba całe poszło w twoją stronę bo u mnie same chmury w okolicy. A miłego dnia wzajemnie ;-)
-
Zosiu,
ja też lubie to Danio, bo sycące jest i samczne, ale dość kaloryczne. Zresztą ja wogóle fanką wszelkich serków i jogurtów z dodatkami jestem a mnie to gubi.
Co do wczoraj, to może rzeczywiście, siądz rozrysuja jak najszybciej. Będziesz mogła wtedy zapomnieć. Wiesz takie napisanie, albo wygadanie pomaga czasami. Trzymaj się dzielnie.
O a u mnie właśnie słońce zaczeło wyglądać. Mam nadzieję, że i u Ciebie.
papa
-
Zosiu to słoneczko, to chyba do mnie przyszło, bo zrobiło się jasno i wiosennie. Obiecuję ( specjalnie dla Ciebie ) pić co najmniej 2 litry. I nawet , jak wieczorem będę już pełna, to pomyślę sobie , że Zosia mnie pilnuje i od razu ręka sięgnie po butelkę.
Zosiu wiesz co mnie zawsze uderza w Twoim menu ? Że Ty nigdy nie jesz niepotrzebnych rzeczy, czyt. przekąsek. Ja jak byłam na 1000, to zawsze po głównym daniu , musiałam jeszcze zjeść choćby parę sztulk moreli lub suszonego ananasa. Nawet teraz na SB po obiedzie biorę sobie do kawy cukierka bezcukrowego,chyba tak bardziej z przyzwyczajenia. A Ty wszystko zgodnie z planem.
Czyli główne zaplanowane posiłki i zero podjadania...............
Buziaczki
-
Dzisiejsza pogoda nie może się zdecydować ale to dobrze bo przynajmniej co jakiś czas wychodzi słońce. Jak fajnie, że jasto na dworze, tak bardzo mi tego brakowało! Trochę zaczęła mnie boleć głowa ale chyba po jedzeniu pójdę się przejść, może minie. A teraz popijam sobie wodę z cytryną. Dziś już nie wchodzą mi napoje tak jak wczoraj, dopiero litr mam w sobie ale to i tak dość.
Milasku, kiedyś się nie brałam za tak kaloryczne jogurt czy serki ale teraz wolę zjeść coś takiego na drugie śniadanie, a na obiad w pracy jakąś kaszę tylko czy coś. Bo ostatnio żeby bilans się zgadzał jadałam naleśniki czy kluski. Fakt, małe porcje ale smażone i tak. No i zrobię jak mówisz ale wieczorem w domu, na spokojnie. Poproszę męża żeby zrobił to samo, zobaczymy co nam wyjdzie i schowamy do czasu aż coś w sprawie będzie się działo. Brr. Dobrze, że byliśmy razem.
Asiu, super, bardzo mi się twoja obietnica podoba i mam nadzieję, że nie będę się musiała przypominać pod tym względem ;-)
Jeśli chodzi o przekąski to ja po prostu wiem, że zawsze mnie one gubiły. Jak już czuję się głodna to staram się zjeść coś co może udawać posiłek. Jabłko, mandarynkę czy coś, a nie jakiś drobiazg. Teraz za waszą radą skubię pestki, dziś już tak mniej więcej płaską łyżeczkę zjadłam. Ale staram się nic poza tym. No i znalazłam patent na oszukanie organizmu. Kiedy mam ochotę coś skubnąć, np gartkę płatków czy coś to robię to w trakcie przygotowywania posiłku. Siup do buzi, a 20 minut później kolacja i organizm chyba nie zauważa, że cos skubnęłam nieplanowanego ;-)
Cukierki mnie nie ciągną, noszę za to ze sobą tictaci i czasami po posiłku sobie wezmę dwa albo gumę, żeby odświeżyć oddech.
Jutro już piątek. Sobotę mam już zaplanowaną a na niedzielę żadnych pomysłów poza rozpisaniem diety mężowi w końcu ;-)
No i jeszcze muszę się wam pochwalić. Zawsze miałam straszny celulitis na udach, pośladkach, a nawet trochę na łydkach i ramionach. Na początku tej diety, w maju zeszłego roku było chyba najgorzej w historii. A dziś rano tak sobie popatrzyłam w lustro i stwierdziłam, że chyba nigdy moja skóra nie była tak gładka. Oczywiście są jeszcze obszary (głównie u góry ud i dole pośladków) którym daleko do gładkości ale jest nieporównanie lepiej. Czas powoli się brać za walkę z kolejnym problemem w tej okolicy. Pajączki. A mam ich całe mnóstwo. Stosowałam różne kremy z kasztanowca, łykam ciągle (a od 4 miesięcy nieprzerwanie) preparaty z rutyną na wzmocnienie ścian ale co zrobić z tymi co już powstały? Macie może jakieś pozytywne doświadczenia z walką z żyłkami? Grażynko, jak ten krem z Avonu, który kupiłaś?
Oczywiście słyszałam o laserowym usuwaniu ale słyszałam też, że kiedy robi się to na twarzy to szybciej powstają nowe na miejsce tych usuniętych tudzież zamkniętych. Robiłyście kiedyś taki zabieg? Ile to może kosztować? Będę wdzięczna za wszystkie informacje jakimi możecie się w tym temacie podzielić. Uff, ale mi post-gigant wyszedł ;-)
-
Zosiu to aż tak się podziało, ze musicie cos świadkować:-( Mam nadzieje, że juz się otrząsnełaś :-)
A słoneczko i u mnie jest :D
Ale jutro znów ma lać.... :(
Spadek wagi 1 kg tygodniowo to naprawde bardzo w porządku...
Buźka.
-
Najmaluszku, no, podejrzewam, że bez świadkowania się nie obędzie. Otrząsnęłam się i humor mi dopisuje. Dopóki nie myślę o wczorajszych wydarzeniach. Ja prognozy na nadchodzące dni nie widziałam. Mam tylko nadzieję, że weekend będzie ładny.
A spadek 1kg tygodniowo rzeczywiście jest rewelacyjny, ale obawiam się, że raczej wyjdzie mi 2kg/miesięcznie jak tak dalej pójdzie. No, narzekać nie zamierzam, byleby spadało. 24 czerwca będzie ślub przyjaciółki i chciałabym już móc się zaliczyć do osób 'w normie' albo może nawet do 'szczupłych'? Praktycznie trzy miesiące więc powinno się udać.
-
Hi hi hi fajny zbieg okoliczności :-) 24 czerwca obydwie będziemy się bawic na weselu z tym że ja na swoim własnym :-)
A Ty do tego czasu będzie laseczka :-)