-
hej wkra :D
uhh, Ty się skarżysz na sajgon w pracy a ja bym dużo dała żeby jakąkolwiek pracę mieć :twisted: ale szukam, szukam dzielnie :)
kalorycznie to ja dziś podobnie, jak zwykle w poniedziałki ganiałam po mieście jak głupia i nic prawie nie wrzuciłam do tego żołądka. jeszcze nie podliczałam hehe
-
-
Już szybciutko piszę, jak robię chłodnik.
A więc, najpierw bardzo porządnie myję botwinkę. Jeśli jest już z burakami rozwiniętymi, to odkrajam je, obieram i kroję w kostkę. Jeśli nie, to tylko oskrobuję, oddzielam łodygi i od nich i od liści. Łodygę kroję na 2 cm kawałki, po czym razem z buraczkami wrzucam do garnka i gotuję w osolonej wodzie razem z wyciśniętym 1-2 ząbkami czosnku.
Liście kroję w paski, tak, żeby było ich tyle samo co pozostałej zieleniny. Czyli koperku i szczypiorku. Ogórka kroję w kostkę. Gotuję dwa jajka i po wystudzeniu też kroję je w kostkę. Jak mam rzodkiewkę to kroję ją w półplasterki, albo na paseczki.
Po przestudzeniu barszczu dolewam kefir (maślanka też będzie dobra) i dodaję trochę soku z cytryny. Solę, pieprzę, dorzucam pozostałe składniki i wkładam na godzinę do lodówki. W tym czasie się przegryzie, więc potem tylko trzeba zamieszać i ew. doprawić, jeśli czegoś w smaku brakuję.
Na średniej wielkości garnek (5 litrów bodaj) biorę 1 botwinę, po jednym koperku i szczypiorku (albo po pół jeśli duże), 1-2 ogórki zielone, pęczek rzodkiewki, 2-3 jajka i 500-700ml kefiru.
Mam nadzieję, że opis jest w miarę jasny. W razie czego dopytujcie, bo siły już mnie opuszczają, logika ucieka i umiejętność zapisywania myśli.
Powodzenia w chłodnikowaniu. Aha, taki gar wystarcza na jakieś 7-8 talerzy głębokich pełnych.
-
Dzień dobry! Już wtorek, jutro środa i już połowa tygodnia. Tak to sobie tłumaczę, a czy podziała, to się okaże. ;-)
Wczoraj poćwiczyłam wieczorem. 45 minut w tym 15 hula hopa. Może byłoby i więcej gdybym nie zaczęła prawie o 23. Ale ćwiczyłam dzielnie, spociłam się strasznie, czułam wszystkie mięśnie. A spałam potem jak zabita! :)
Na śniadanie zwyczajowo mieszanka płatków. Zastanawiam się czy by nie zacząć jeść wieczorami otrębów z jakimś jogurtem i truskawkami np. Bo to mi dobrze robi.
Wczoraj wyszło mi 904 kcal, w tym lód z mcdonalda (140 kcal z wafelkiem, a ja wzięłam w plastikowym kubku, ciekawe o ile to mniej?). Dziś postaram się znaleźć czas na porządniejsze jedzenie, ale w sumie, nie ode mnie to zależy.
Miłego dnia!
-
No ładnie ładnie...nie dokonca wiem cvo zjadlas po rzucilam tylko pobieznie okiem za co z gory przeprasza. Ale wynik ekstra. Ja jestem od rana na SB a juz mnie wszystko kusi...na dodatek tat chce truskwki kupic...ehhhhhhh
-
ciężko dietować w wakacje :)
-
Jakie tam wakacje! Siedzę w pracy dłużej niż na wiosnę, urlopu żadnego dłuższego nie będzie, co najwyżej wydłużone weekendy.
Ale nie marudzę. Dziś przynajmniej spokojniej. :)
-
Wkra, to tak samo jak ja :D Jakie wakacje... :shock:
Najszybciej za miesiac. Z drugiej strony, jak sie siedzi w pracy, to nie mysli sie za duzo o jedzeniu :wink: .
Kupilam sobie nowa czerwona herbate - Keratynina (chyba) o smaku bodajze ananasa :lol: , jeszcze nie probowalam. Az 200 gram - chyba starczy mi do konca lata 8)
-
Hej Kochane :!:
Ja też w pracy :evil:
Trzymajmy się jakoś Słonka moje :!:
-
Ehh...dziewuszki ,niektórzy to zaczną siedzieć w pracy od lipca i bardzo się cieszą z tegoi powodu hihi :)
a chlodniczek super!!już mam przepis poniżej:)) ja to sobie tez robię taki z kefiru i jogurtu ,trę ogórka na grubej tarce ,dodaję czosnek i wkrajam jajko i koperek.ale gdzież tam mój chlodnik do Twojego!!niebo a ziemia!!będę dziś na kleparzu to kupię botwinkę!!ale to musi być pyszne!:)
a hula hop to ja znam ,znam...jak bylam mala to byla jedna z moich ulubionych zabawek:) hehe ,mojewspółlokatorsto wyjechalo na wakacje ,więc mam całe 3 pokojowe nmieszkanie tylko dla siebie to sobie będę ćwiczyć bo mam dużo miejsca:))
a z tym siedzeniem w pracy to taka zaleta ,że rzeczywiście człowiek myśli mniej o jedzeniu:))
wytrwałości i trzymaj się biedaczko w tej pracy:))
buźka!!