-
:D No tak pisałyśmy w tym samym czasie :)
Zosiu, ja mam zapas Cla jeszcze na jakiś miesiąc, ale nie żałuję, że go biorę: w końcu cellulit się zmniejszył, więc kto wie, czy to właśnie nie taki zmasowany atak (rower+cla) przyniósł wreszcie efekty?
Miłego dnia!
-
Ja tez sie tak zainspirowalam Toba Kasia, ze ten CLA przed paroma tygodniami kupilam :lol: No to teraz jak cos nie tak, to bede u ciebie rekalmowac :lol: :lol: :lol:
A tak na serio - to cialo sie jednak zmienia od codziennych cwiczen, masazy i balsamowan, wiec moge polowe sukcesu (jakby co) przypisac CLA :wink: :wink:
-
Ja się balsamuję dwa razy dziennie od bardzo dawna. A masować za bardzo tego celulitu nie mogę bo mam płytko unaczynioną skórę i naczynka łatwo pękające. Z resztą całe uda mam w pajączkach ;/
CLA będę łykać i oglądać zmiany (bo mam nadzieję, że takie będą!). A dziś wieczorem postaram się pomierzyć bo dawno tego nie robiłam. Coby porównanie było.
No dobra, dość tego dobrego! Znikam z forum, trzeba popracować!
-
zOSIU MAM podobny problem ze skórą...CLA chyba spróbuję...bo cellulit mam okropniasty....
Miłej pracy :-)
-
Ja też odkąd regularnie ćwiczę ( aerobik dwa razy w tygodniu + inne ćwiczenia ) i balsamuję ciało , to widzę dużą różnicę ...........Może CLA też sobie kupię, chociaż mam przekonanie, że to właśnie ćwiczenia najwięcej dają.
Zosieńko życzę miłego popołudnia
-
Asieńko ćwiczenia napewno dużo dają :-) Zgadzam się w 100%!
-
Absolutnie się zgadzam, że na celulit najlepsze są ćwiczenia i mam nadzieję, na samej sobie tego dowieść :) Jak na razie to tylko kilka dni ale już zaczynam się przyzwyczajać. Póki co też żaden urlop się nie szykuje ani wyjazd związany z trudnościami dietowymi więc powinno mi to wejść w krew :)
Asiu, ja CLA kupiłam już jakiś czas temu ale leżało i czekało, aż zacznę ćwiczyć. Teraz przypuszczam zmasowany atak ;)
Maluszku, chyba by mi się nie udało więcej schudnąć bez porządnych ćwiczeń więc nie ma bata :)
Czasami się zastanawiam, czy jeśli uda mi się w końcu schudnąć, jeszcze tych 8-10 kg, to czy będę wyglądała tak jakbym chciała? Czy będę w końcu zadowolona ze swojego ciała? Czy zmienią mi się proporcje? Czy uda mi się wyszczuplić uda tak by kupować bez problemu spodnie (zawsze miałam około rozmiaru różnicy między udami, a biodrami)? Czy będę miała płasku brzuch, a celulitis zniknie? W końcu nikt mi nie zagwarantuje, że nie będę szczupłą osobą z odstającym brzuchem i brzydkimi udami. Oczywiście wiem, że wszystko muszę sobie sama wypracować, wyćwiczyć, wysmarować itd. ale chciałabym mieć pewność, że to wszystko wystarczy by zmienić mą psychikę. W końcu od nastoletnich wczesnych lat byłam pulchna, potem byłam grubaskiem, a potem to już w ogóle gigantem.
I tak naprawdę, choć wiem, że ważę teraz 30 kilo mniej niż kiedyś, nadal widzę swoje ciało jako mało atrakcyjne. Szczuplejsze niż kiedyś, o wiele, ale nadal nie ładne.
Ech, rozpisałam się.
-
Mnie też czasem nachodzą takie przemyślenia...gdy schudłam do 56 a nawet 55 to właściwie osiągnęłam swój cel...ale niestety wcale nie oznaczało to że byłam zadowolona...cieszyłam się i owszem ale nadal widziałam sporo mankamentów..
Zosiu to ja widzimy siebie tkwi w naszej psychice i warto starać się jednak akceptować siebie...być dla siebie mniej krytycznym :-)
-
Maluszku, ja wiem, że jestem w stosunku do siebie krytyczna i że chciałabym spełnić wymagania jakie sobie stawiam. A jednocześnie wiem, że poprzeczka stawiam nieraz za wysoko i lepiej byłoby wyluzować.
Tak czy siak - walczę. Na lunch była sałata z mozarellą, którą najadłam się i jest mi dobrze. Wypiję zaraz zieloną herbatę na lepsze poukładanie się w żołądku i będzie ok. Na podwieczorek serek wiejski albo może jogurt naturalny z ziarnami?
-
Bycie trochę krytycznym wobec siebie jest chyba OK byleby nie przesadzać...:-)
Sałatka z mozarellą mniam mniam :-)