-
Czym się różni poniedziałek od weekendu? No, rozpisywać się nie będę, bo chyba wszyscy wiemy! Dodam tylko, że poza wszystkim, to jeszcze pogodą! Wstałam, a za oknem chmurzyska, jak przez cały pracujący zeszły tydzień!
Ja się jednak nie dam! Właśnie pałaszuję śniadanie otręby + płatki + siemie + mleko. Mniam, a jak mało toto ma kalorii! ;) I zastanawiam się jak zapakować sobię do pracy zupę, żeby jej nie wylać. To nie takie proste, gdyż we wszystkich do niedawna pustych słoikach, mam leczo. Ale coś wymyślę :)
Waga dziś powiedziała, że małymi kroczkami też się da dojść do celu. Ale trzeba okazać cierpliwość. 0,2 do pojawienia się tickerka tickerka. ;)
Zmykam się szykować!
-
Zosiu, wpadam tylko na chwilkę, bo mało mi czasu zostało do pojawienia się mojej szefowej pierwszy dzień po urlopie :wink:
Widzę, że miałaś fantastyczny weekend!
Ja sie byczyłam, ale rower oczywiście był obowiązkowo! :D
Pogoda już się poprawia, u mnie teraz świeci słońce 8)
Gratuluję spadku wagi, jeszcze chwilka i zainstalujesz tickerek :D
Miłego dnia życzę! (ja dzisiaj tylko do 13.00 - hurra!!!)
-
Kasiu, widzę, że nie tylko ja mam niezrozumiale dobry humor, jak na poniedziałek :) I dobrze! Słońce rzeczywiście piękne wyszło. Ja co prawda normalnie, do 17:30 ale co tam! A na tickerek baaardzo liczę!
Dziewczyny, dopiero dziś policzyłam kaloryczność i odkryłam, że wczoraj ugotowałam najchudszą zupę świata! :) W sumie wyszło mi jakieś półtora litra, a całość ma ... 241 kcal!! :) Wzięłam w półlitrowy pojemnik po lodach (opłaca się jeść lody!) ale musiałam dać spróbować koleżankom i w sumie wychodzi mi, że zjadłam jej za, uwaga, 20 kcal! :) Normalnie padłam ze śmiechu :)
Muszę coś jeszcze zjeść, bo razem z bananem nie dobiłam nawet do 300 kcal po drugim śniadaniu ;)
Humor mam dziś przedni, dawno nie naładowałam tak swoich wewnętrznych bateri, jak w ten weekend! Uśmiecham się, mam mnóstwo energii i tylko się męczę, siedząc w pracy :)
No i jeszcze niezleżnie, od dwóch osób w pracy usłyszałam, że schudłam! I rzeczywiście, jak się sobie przyglądam ostatnio to wydaje mi się, że szczególnie brzuch, wygląda lepiej, jest bardziej płaski i widać, że pod tłuszczem mam jakieś zalążki mięśni! :) O.
To idę poczytać, co u was!
-
Zosiu,
tylko pogratulować :D Wagi, zupy, weekendu, humoru.
I oby już tak zostało!
pozdrawiam
-
Zosiu, wspaniale!
Tak działają regularne ćwiczenia :D :P
Myślę, że to dzięki nim właśnie się tak pięknie ujędrniłaś :lol:
Widzę to też po sobie, choć moja waga ani drgnie, to jednak sylwetka zdecydowanie lepiej wygląda :wink:
-
Emilko, oj tak! Przetrwanie w takim humorze przez cały dzień w pracy to nielada wyczyn, ale się postaram! :)
Kasiu, absolutnie się zgadzam. Bez ćwiczeń byłoby bez porównania gorzej! Na szczęście już wpadłam w rytm i nawet jeśli dzień przerwy zrobię albo kiedy strasznie mi się nie chce to robię to z głową. I chce mi się!
Herbatka wypita, nawet ciepło mi i przyjemnie.
Kasiu, wiesz co, teraz to tym bardziej ci zazdroszczę tego wyjścia o 13. Wiesz czemu? Bo mam ogromną ochotę na długi spacer z aparatem i nauką jego obsługi. A jak wychodzę to zaraz się ciemno robi i już nie bardzo są warunki. Kiedy za oknem takie piękne słońce... to i zdjęcia byłyby, oj byłyby!
-
Faktycznie Zosiu, zdjęcia byłyby przepiękne!!!
Może w weekend będzie też tak pięknie i wtedy zaszalajesz z nowym sprzęcikiem :D
Bardzo Ci tego życzę :P
-
Oby, Kasiu, oby! W niedzielę wyboieram się na spacer po Grochowie i chciałabym do tego czasu już umieć choć trochę współpracować z naszym Nikosiem ;)
-
Zosiu,
pogodę sie załatwi :wink:
Oj wyjść to mi sie też chce dzisiaj, bo ciężko mi w pracy. Nie dość, ze ledwo oddycham, to jeszcze ganiają mnie niemiłosiernie. Przynajmniej czasu na myślenie o jedzeniu nie mam, bo ja nawet czasu na jedzenie nie mam.
Całe szczęście jeszcze tylko 3 godziny.
Ćwiczenia działają cuda i wciągają baardzo, Niby zgodnie z logiką, wiem, ze teraz jak pochorowałm sie ćwiczyć nie powinnam. Ale nałóg każe zupełnie co innego :?
-
Emilko, kompromisem między nałogiem, a chorobą, powinna być spokojna joga albo coś w tym guście. Porozciągaj się ale nie forsuj!
Popijam kolejną herbatę i już wcale nie jest mi tak ciepło. Ale mniejsza o to :)
Niedługo idę na lunch. W brzuchu już mi burczy trochę, a ja nie bardzo mam coś na przegryzkę taką malutką. Jabłko by się przydało!