-
Dziewczyny, wiedziałam, że coś jest nie tak! Ja nie policzyłam bułki zjedzonej do jajecznicy! Czyli trzeba jakieś 130 kcal dodać do dzisiejszego jadłospisu. Tak czy siak 1200 czyli zgodnie z planem :)
Zaraz idę na podłogę, porobić brzuszki.
Grażynko, masz racje, zalatanie wszędzie, ja też nie tylko nie wchodzę na nowe wątki ale drastycznie obcięłam ilośc tych regularnie czytanych. Trudno. Tak czy siak, mam nadzieję, że stąd nie uciekniesz :)
Emilko, będę ci sukcesywnie wysyłać fajne przepisy po prostu ok? Zacznę już pewnie jutro bo nie wiedzieć kiedy, późno się zrobiło, a jeszcze mam co robić dziś. Ale będą.
Rower spisuje się o tyle, że działa. Siodełko jest pioruńsko niewygodne (to taki stary rzęch z łańcuchem na wierzchu i siodełkiem jak w wigry było) ale mężowi udało się je podnieść i dokręcić tak, że nie opada, a to już sukces. No i w niewygodnej pozycji się jeździ. Ale jak już mówiłam działa i za to go kocham :) Nie wiem na ile starczy mi zapału ale dziś jeździłam chwilkę dłużej niż wczoraj, nie porzuciłam planów po pierwszym dniu i proszę, trzymaj kciuki by tak już zostało :)
-
Nigdzie się stąd nie wybieram :D
Dobranoc :D
-
zosiu,
pewnie, że może tak być. Będę dozgonnie wdzięczna.
Trzymam kciuki za zapał do ćwiczeń. A jak się będziesz migać od ćwiczeń to ja Ci pokażę. :twisted:
do jutra :D
-
Zosiu nie jestem za czestym gosciem u Ciebie co postaram zmienic ale gdybyś mogła przesłać mi ten adres do stronki z twoimi zdjęciami slubnymi to byłabym wdzięczna.
Mój adres to najmaluch@poczta.fm
Dzięki jestem strasznie ciekawa jak przepieknie wyglądąłaś :-)
Buźka.
-
Zosieńko dziękuję Ci bardzo za zdjęcia...kurcze ale ty jesteś przesliczną dziewczyną...masz fantastyczną, delikatna urodę...nie śledziłam twojego wąteczku i zastanawiam sie ile zrzuciłaś kilosków???...
Twój mąż musi być dumny że ma taką śliczną istotkę obok siebie :-)
Zosiu twój ślub rzezcywiście nietypowy a przede wszystkim cywilny :-) To zupełnie co innego niż feta w kościele którą ja będe mieć a przed którą chciałam sie obronić ale rodzina była nieugieta...zazdroszcze Ci bardzo takiego ślubu jak miałaś bo nam własnie taki się marzył...
a imprezka w domku?Tylko dla młodych była?No i widzę sziszę :-)
Byłaś super ubrana...extra pomysł i śliczna sukienusia...
Dla mnie bomba!!!
Ściskam i jeszcze raz dziekuję za zdjątka.
-
Dziś jakaś głodna chodzę. Zrobiłam sobie kanapkę do pracy, którą miałam zjeść na raty jako drugie śniadanie i podwieczorek ale już cała jest w moim brzuchu. Tak więc 460 kcal na koncie, a obiad przede mną. Ale co tam :)
I tak efektem mojej diety póki co jest, uwaga, półtora kg na plusie! Tak tak, dziś waga się postarała i pokazała 67,4. Jupi. No cholery można dostać. Ale nie zamierzam się poddawać. Mam tylko nadzieję, że tendencja wzrostowa się nie utrzyma :)
Najmaluszku, dziękuję bardzo. O to czy mąż dumny to musiałabyś jego zapytać ale nie narzeka :) Schudłam, hm, to zależy od kiedy liczyć. Jeśli od zeszłej wiosny to 11 kg. Jeśli od początku odchudzania (już chyba trzy lata) to w sumie prawie 30. Oj tak, miałam taki okres, aż nie mogę sama w to uwierzyć teraz.
Ślub był cywilny, rodziny miały niewiele do powiedzenia. Spowodowało to sporo kłótni i spięć ale ślub był taki jaki my chcieliśmy. W końcu to nasz ślub, a nie rodziny i przyjaciół. I dobrze na tym wyszliśmy :)
Imreza była u nas w domu, bardzo nieformalna, siedzieliśmy na podłodze, było karaoke, szisza i przeróżne pyszności do jedzenia i picia. I tylko dla młodych. Znaczy przyjaciele, rodzeństwo i kuzynostwo. Dziękuję za opinię o stroju, mi też się podobał! :)
A dziś właśnie minął miesiąc od ślubu. Wiecie co? Minął jak z bicza strzelił, nawet nie wiem kiedy.
Uciekam na lunch
-
Zosieńko wpadam z pozdrowieniami
Czy ja też mogę prosić o linka do strony z Twoimi zdjęciami ? Mój mail : asia0606@interia.pl
Pozdrawiam z zaśnieżonego Chorzowa
-
Juz miesiac? wow...robicie sie starym dobrym malzenstwem:-)
Zosiu, to ta twoja dieta jakis odwrotnie proporcjonalny efekt przybrala...hihi...ale nie poddawaj sie, nie poddawaj!
zreszta, co ja bredze, kto jak kto, ale ty silna jestes!
a ja pedze zaraz na sport!
http://kartki.onet.pl/_i/d/k_643_d.jpg
-
Cześć Zosiu!
tak sobie czytając pomyślałm, że może Ty przez ćwiczenia głodna dziś jesteś.
ja zawsze jak poćwiczę sobie intensywnie, to następnego dnia bym tylko jadła.
Zanim mi się organiz przyzwyczaił, że ja go ćwiczeniami to już tak na stałę będę katować, to wsuwałam jak odkurzacz.
No i na początku tez waga pokazywała więcej, po takie naćwiczone mięsnie to chyba tyle ważą. A może U ciebie ona się zbliż, mi wtedy i jeść się chcę (słodkiego w każdych ilościach) no i waga nawet o 2 kilo ostatnio podskoczyła.
Gratuluję wytrzymania w związku małzeńskim pierwszego miesiąca, teraz już z górki będzie:wink:
macie w planach świętowanie pierwszej miesięcznicy?
pozdrawiam
http://imagecache2.allposters.com/im...D/CB108077.jpg
-
30 kilo :shock: gdzieś Ty to dziewczyno dźwigała :shock: Podziwiam :D
Zosiu - jeżeli zamierzasz intesywnie ćwiczyć - to złożone węglowodany przed i białko po wysiłku :wink: ale to pewnie wiesz :D A jak tam sprawa księgarni - rozeszło sie po kościach :?: myślisz o zmianie pracy w dalszym ciagu :?:
Tak mniej wiecej wyglądał las na porannym spacerze+mnóstow sniegu i wiatru :roll:
http://www.kartki.natjar.com/images/4pory/15_big.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Dzięki dziewczyny ;-)
Pierwszy miesiąc minął jak z bicza strzelił, normalnie nie mogę uwierzyć! Uważam go za bardzo dobry czas, dzieje się dużo, nam ze sobą jest dobrze, podejmujemy kroki w kierunku rozwoju (choćby ten angielski). No i świętowaliśmy oczywiście, troszeczkę. Wracając do domu zwinęłam męża z pracy. On wyskoczył jeszcze nie mówiąc dokąd, z domu. Niestety, nie do końca mu się udało, bo dziś wyjątkowo kwiaciarnia była czynna tylko do 18, ale jutro mam coś dostać :) A potem, khem khem, poćwiczyliśmy razem :> I nie mówię o rowerku, tego bowiem niestety nie było. Kolacja bowiem wypadła już po 21, zjadłam niewiele ale i tak nie nadawałam się do sportu, a teraz to już mi się nie chce. Jutro będzie 40 minut rowerku obowiązkowo :)
Dietowo też było dobrze. Dziś zamknęłam się w 1125 kcal czyli dobrze. I od wczoraj znów dużo piję. Dziś jakies 2,5 litra. Wracam na dobrą drogę!
Asiu, adres już wysłałam! :)
Magdalenko, nas starym małżeństwem już od kilku lat nazywają :) Poddawać się nie zamierzam i rzeczywiście, jak się uprę to za zwyczaj idzie. A teraz planuję pokonać te cholerne kilogramy! Jak było na sporcie? :) Ja do mojego nie musiałam z domu wychodzić :>
Emilko, każda z twoich hipotez jest możliwa. Nie umiem stwierdzić czy to przez okres, ćwiczenia czy co bo u mnie co miesiąc może być inna reakcja, jakaś taka dziwna jestem. Faktem jednak jest, że chodziłam głodna. Ale wiesz co? Po południu miałam dużo roboty i w końcu nie zjadłam galaretki, którą sobie kupiłam! Będzie na jutro.
Grażynko, sama sie zastanawiam jak mogłam do czegoś takiego dopuścić. Ale faktem jest, że ważyłam kiedyś 96 kg.I niech to będzie przestroga dla wszystkich!
Temat księgarni odpadł gdyż ponieważ nie została otwarta żadna nowa, a ja trochę straciłam kontakt z właścicielem sieci. Inna sprawa, że przed ślubem odpuściłam szukanie, a teraz to już sama nie wiem co chcę zrobić. Mam jakies swoje powody by jednak zostać, a rozwijać się w czasie wolnym, że tak powiem.
Las przepiękny.
Uciekam do łóżka jeszcze poczytać przed snem.
-
Hehe...Zosiu...kazdy sport dobry na spalanie kcal, nawet taki, co to z domu nie trzeba wychodzic:-)
Na sporcie bylo u mnie spoko. 2 h...ale ta druga godzina to juz nie moglam, bo cholera taki wycisk byl, ze mi sie pot po plecach lal....ale wytrzmalam...dumna jestem, jakbym jakis szczyt zdobyla przynajmniej:-)
Tez ide zaraz poczytac do lozeczka, bo zawsze mi czasu brak
Caluski
http://kartki.onet.pl/_i/d/ser_duszko.jpg
-
Zosiu ale miałaś dzis przyjemny sport :-) Nic tylko pozazdrościć ...:-)
Zocha jestem pod wrażeniem tego ile schudłaś...niewiarygodne dla mnie i chyle czoła...
Teraz też będzie dobrze bo Ty chyba zawzieta jesteś no nie?A zresztą skoro pozbyłas się juz tyle to te kilka kilosków które Ci zostały uciekna napewno w oka mgnieniu.
Gratuluję 1 miesiąca małżeństwa. Kurcze jak sobie pomyślę że ja juz niedługo też będę zoną to mi się słabo robi...Ale mam jeszcze 4 miesiące ...na szczęście...:-)
Zosiu pozdrawiam.
-
Magdalenko, pełen podziw. Do dwóch godzin to mi daleko :) Byłaś bardzo dzielna! Ciekawi mnie czy rzeczywiście poszłaś czytać, czy tak jak ja... :)
Najmaluszku, 4 miesiące będą na zmianę ciągnąć się i uciekać w oka mgnieniu, zależy na co spojrzysz. A potem to już z górki. Jakbym mogła coś doradzić czy podpowiedzieć, jako osoba świeżo po to dawaj znać.
A ze schudnięciem to sama się dziwię. Najbardziej nie do uwieżenia dla mnie jest to, że z przerwami na jedzenie 'normalne' i tycie oczywiście, odchudzam się od czterech lat. Na dłuższą metę skutecznie, ale gdyby nie jojo... Jakby policzyć tylko chudnięcie to pewnie z 50 kg by wyszło :) I wiesz co? Nie wyobrażam sobie teraz bym mogła ważyć więcej niż powiedzmy 70 kg. Nie dopuszczę do tego.
-
Czesc.
Tak sobie tu przychodze od czsu do czasu poczytac i chcialam tylko powiedziec, ze bardzo cie wkra podziwiam.
Zyczcie mi tyle sily i wytrwalosci w mojej dietce.
Pozdrawiam.
Pa
-
Dorwalam sie na chwilke do komputera. Tylko ze ma klawiature przestawiona na niemiecka i ciezko sie pisze. Wczoraj jeszcze wiecej ruszanka bylo wiec cwiczenia zaliczone. A dzis zaspalam wiec na sniadanie byla kanapka w pracy.
Hanka, dziekuje i oczywiscie zapraszam czesciej! Wytrwalosc zalezy od checi wiec zycze ci by ci sie caly czas chcialo!
-
Zosiu,
takie świętowanie to mi się podoba :D
-
No więc zjadłam dziś 1160kcal, w tym łyżka lodów i żadnych więcej slodyczy! Kuszono mnie co chwilę, w pracy czekoladą, u mamy pączkami i kruchymi ciastkami ze śliwką i aaa, chciało mi się! Dzień był straszliwie niefajny, wszystko szło na opak i w ogóle. Wróciłam do domu i miałam już czekoladę w ręku. Miałam i odłożyłam.
Rowerka znów nie było (nie daję rady wrócić do domu po 20, zjeść kolację i jeszcze dać radę po odczekaniu jeździć. Będę jeździć w dni kiedy wrócę normalnie do domu). Za to tego, poćwiczyłam z mężem :> I nawet głowa przestała mnie boleć! :)
Emilko, mi też ;-]
-
Zosiu!!! Ile ty teraz cwiczysz!!!! :shock: :shock: :shock: (Domowo ma sie rozumiec!) no wiesz co...Ja tez troche cwicze, ale zeby az z takim zapalem :wink:
Dobrze, ze sie czekoladce i paczusiom oparlas, bo ja pewnie bym wymiekla na ich widok, a ze nie mam, to mi latwiej..
caluski
http://kartki.onet.pl/_i/d/hej.gif
-
Zosiu zdjęcia obejrzałam. Wyglądaliście przepięknie. Bardzo podobało mi się Wasze stroje...........No i wogóle cały ślub...........Oglądając Twoje zdjęcia kojarzysz mi się z osobą , która z jednej strony ma bardzo silną osobowość i własne zdanie na każdy temat ,a z drugiej strony jest delikatna i romantyczna................Ciekawe czy się mylę..............
Pozdrawiam z Chorzowa
Asia
-
Magdalenko, odpisałam na priva. Oparcie się słodkościom nie było łatwe. Wczoraj w ogóle miałam ciężki dzień. Niestety, dzisiejszy zaczął się jeszcze gorzej. I już mało brakowało, a bym pochłonęła co popadło. Skończyło sie na kilku mini krakersikach,a teraz wcinam tic-taci. Całe opakowanie ma 23 kcal, a zjadłam może 1/10 więc nie jest źle. Na koncie mam jakieś 600kcal.
Asiu, dziękuję bardzo :) Teraz sobie myślę, że pal sześć te wszystkie awantury w trakcie przygotowań, warto było. :) W ocenie mojej osobowości nie jesteś daleko od prawdy. :) To widać?
Zaczęło się wczoraj, a dziś trwa nadal. Wszystko idzie na opak, wszystko źle, zepsuła mi się komórka, coś nie tak z samochodem, pralka jest większa niż miała więc jedna szafka się nie mieści (jedna z trzech dodam, rozumiecie więc, że to nie łatwa sytuacja), a na dodatek jest dziura między pralką, a ścianą, w którą wszystko wpada i milion innych drobnostek. Do tego zbliża się comiesięczna zmora i wszystko to doprowadza mnie do agresywnej histerii. Od rana miałam ochotę kląć, walić pięścią w ściany i płakać jednocześnie. Mąż mój w tym wszystkim biedny, bo nie wiedział co zrobić.
I wiecie co? Wyszedł z pracy na klatkę, zadzwonił do mnie i odśpiewał mi przez telefon 'you are so beautiful' Joe Cockera. Pięknym niskim głosem... całą. I normalnie się poryczałam. Znaczy się troszeczkę. Nerwy odpuściły, zaczęłam się śmiać i cały ten piekielny nastrój zniknął. Dobrego męża sobie wybrałam, mówię wam!
-
Oby Ci mężyk w tej postaci przetrwał jak najdłużej :D
Rozumiem,że pralka dotarła?
zostawiam drobny slad :D
http://www.gifownik.com/_images/office/office%203.gif
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Zosiu,
no to, rzeczywiście cudnego masz męża, pilnuj go żeby było jak najdłużej
:wink:
mam nadzieję, że przełamała się ta zła passa i już teraz wszystko będzie dobrz
trzymaj się ciepło i nie dawaj
pozdrawiam
-
Grażynko, dotarła i jest rewelacyjna. Śliczna, szybka i cichutka. Niestety, zajmuje więcej miejsca niż liczyłam. I kurde bele ma za krótki przewód do wody! To akurat się da zmienić (jutro postaramy się kupić dłuższy) ale niestety, jedna szafka musi z kuchni wylecieć, a to ból. Bo stanowi ona połowę blatów kuchennych i zbiór wszystkich sztućców i nie tylko. Jeszcze nie wymyśliłam jak to zrobić.
Ale pralka póki co rewelacja. I tylko się zastanawiam czy opłaca się przedłużyć gwarancję z 2 do 4 lub 5 lat za 109 lub 149 zł. Co powie Martin? :)
Emilko, posłuchałam cię ale niestety tylko częściowo. Trzymałam się ciepło bo pod kołdrą ale dałam się. Skusić swoim chuciom, że tak powiem. Na herbatniki i czekoladę. Żałuję, nie wiem po co to było. Wcale nie jest mi od tego lepiej. Ale na szczęście nie gorzej, nie czuję się ciężka ani nic. Obejrzałam sobie bridget jones, pośmiałam i idę spać.
Męża pilnuję, on z resztą sam doskonale działa bez pilnowania :) Oby było jak mówisz ze złą passą.
Jutro przynajmniej waga będzie miała powody by być wyższą.
Ps. Od poniedziałku znów piję dużo. Miałam taki okres, że ledwo litr w ciągu dnia piłam, ale od poniedziałku znów conajmniej 2 a raczej 2,5 w porywach do trzech. Tyle dobrze.
-
Martin mówi,że jak najbardziej sie opłaca przedłużyć gwarancję, tym bardziej że pralka składa się z różnych części zużywających sie - sprawdź czy gwarancja tego nie wyklucza :roll: wpadne jeszcze potem :wink:
Grażyna
-
Mam nadzieję,że w weekend będzie słoneczko i lekki mrozik i uda mi sie załapać trochę światła, bo strasznie zmęczona zimą już jestem :roll:
http://www.gifownik.com/_images/bodi...20part%207.gif
Miłego weekendu
***
Grażyna
-
Grażynko dzięki, sprawdzę jak z tą gwarancją. A co do słońca w weekend to absolutnie popieram! Mogę nawet petycję napisać! Miłego weekendu :)
Wróciłam do domu bardzo zadowolona. Ona się dziś zaczęła i w końcu nastrój zaczyna się uspokajać. Po pracy pojechałam do fryzjera, dzięki czemu znów mam kolor bez odrostów (bardzo ciemny brąz, do lata chcę zejść do średniego brązu czy jakoś tak) i mogę nosić je rozpuszczone. Mam długą skośno sciętą grzywkę i fajną resztę. Długość - do połowy szyji. Zdjęcia nie będzie bo nie mam aparatu. Znaczy, nie będzi póki nie będzie okazji.
A jak wyszłam to weszłam do ubraniowego. I sama nie wiedziałam co z przymierzanych rzeczy kupić! Same fajne rzeczy! Skończyło się na bawełnianym swetrze khaki z golfem rozpinanym na skos, do ramienia. Jest świetny! I bluzce czarnej, z dużym dekoltem i koronką. Wyglądam w niej bardzo sexi jak na mój gust. ;-)
O jedzeniu nie piszę. Jeśli nic nie zjem wiecej to skończę na jakimś 1300.
-
Mamy sobotę, słońce za oknem, nic nie muszę robić, jestem wyspana, bóle związane z Oną powoli odchodzą (jutro już będzie ok), a na śniadanie dojadłam resztkę zupy gulaszowej (z kurczaka), którą ostatnio ugotował Mąż. Humor dopisuje jak najbardziej i znów mam ochotę żyć. Do tego stopnia, że zaraz chyba wsiądę na rowerek, zaniedbany przez brak czasu.
Jeszcze jakby przeziębienie poszło w ... albo chociaż sam katar! Ale nie marudzę. Dziś planuję nie przekroczyć 1100 i będzie bez słodyczy. A jeśli choróbsko pozwoli to wieczorem idziemy na koncert. Pojedziemy samochodem, żeby piwko nie kusiło więc i dieta nie ucierpi! Oby tak cały weekend minął nam wszystkim, znaczy z uśmiechem na ustach i słoneczkiem i w ogóle.
-
Mimo kataru i okresu wsiadłam na rowerek. Przejeździłam co prawda tylko 30 minut ale jak na moje samopoczucie fizyczne to i tak nieźle uważam. Czuję się zmęczona i zadowolona. Zaraz wskoczę pod prysznic i odżyję :)
Na koncie nadal jedynie zupa na śniadanie i jakiś litr płynów. I dobrze jest!
Ps. zmieniłam tickera bo co mam się i was oszukiwać. Dziś na wadze pojawiło się 67,8. Sama się do tego doprowadziłam! A było już 64. Ech.
-
Właśnie wróciłam z zakupów spożywczych i zabieram się za obiad. Będzie kurczak w ananasie z kaszą gryczaną. Mam tylko nadzieję, że dobrze pamiętam jak się go robiło bo to już dawno było. Ale naszła nas ochota więc będzie :)
Na koncie póki co poza zupą tylko jogurt i tak jakby 240 kcal w związku z tym. Obiad będzie dośc kaloryczny więc dobrze i powinnam się w tysiaku zmieścić. Jakoś mi dobrze dzisiaj, mimo że słońce już dawno chmury przesłoniły.
-
Piszę dziś sama do siebie ale co tam :)
Właśnie zjedliśmy obiad, był pyszny! Obżarłam się jak ... no, bardzo :) A zrobiłam kurczaka duszonego w ananasie z kaszą gryczaną. Wcześniej było pół gruszki więc w sumie jest 762 kcal. Będzie więc kolacja przed 20. Kupiłam kawałeczek pasztetu, zjem go chyba z chlebkiem i ogórkiem kiszonym. I może sucharka z dżemem morelowym? Zobaczę. W każdym razie tysiak będzie. I jakoś tak jestem spokojna i nie rzucam się na jedzenie i to wszystko mi przychodzi tak naturalnie. Oby tak już zostało :)
-
Zosiu!
wcale nie piszesz tylko do siebie, ja Cię bardzo wytrwale czytam, tylko niestety nie mam czasu pisać;
dobrze, że humor Ci się poprawiał, pewnie nadejście onej miało niemałe znaczeni,
zreszto i z tym pewnie też związane unormowanie się apetyet;
a jak z rowerkiem?
ja włąsnie robie sobięmałą przerwę w pracy i będe ćwiczyć :D
-
Emilko ćwicz na zdrowie, a w trakcie ćwiczeń myśl o czymś miłym, a nie o tym co masz do zrobienia, ok? U mnie rowerek był, jak najbardziej. Co prawda dałam radę tylko 35 minut z przerwą ale dałam. A samopoczucie fizyczne nie nastrajało.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zmieściłam się w tysiaku, a nawet żeby do niego dobić zjadłam jabłko. Wypiłam kolejny kubek herbaty i chwilowo brzuch mi pęka w szwach. Na kolację zjadłam sobie sucharki z żółtym serem light i sałatkę z selera. Żeby codziennie udawało mi się tak jeść jak dziś!
Z tym pisaniem do siebie to oczywiście żartowałam. Po prostu jakoś wyjątkowo mało osób na forum. Nawet nie miałam na myśli ciebie bo wiem co się dzieje!
-
Hej Zosiu :D
I jak tam - wybraliście się na koncert? czyj? :D
a samopoczucie rozumiem było takie dobre jak rano :D oby utro też, albo jeszcze lepsze było, bo to niedzielka... moja niestety osobno z W, bo idzie do pracy, za to ja posiedzę u Rodziców większość dnia. Tak więc będzie miło :D
pozdrawiam Cię gorąco i trzymam kciuki na szybki powrót na 64 :D
ps. zaraz stuknie Ci setka.. :twisted: wow!
-
Właśnie wróciłam z kawy z przyjaciółką. Kawa była przy okazji kupowania kabla i nieudanej próby zrobienia manicure. Zamknęli się na chwilę przed moim przyjściem, a byłam pewna, że jeszcze długo będa czynni. Tak więc moje pazury nadal są w opłakanym stanie, ciucha żadnego nie kupiłam, a głowa nadal boli. Na szczęście pogaduchy się udały i kabel kupiony, więc dobrze jest.
Po obfitym śniadaniu bardzo się pilnowałam, mimo że mnie do jedzenia ciągnęło. Ograniczyłam się do połowy miseczki barszczu z kartonika i mini pasztecika z pieczarkami tak więc w sumie 620 kcal na liczniku i za chwilkę robię jakiąś obiado-kolację. I znów zaknę się w tysiaku. Tylko na rower nie wsiądę, głowa od rana męczy i nie dam radę. Ale i tak nie planowałam jeżdżenia codziennie.
Anikasku, na koncert w końcu nie poszliśmy bo ja jednak chora, gardło boli, nos zatkany więc zadymiona i duszna knajpa raczej by nie pomogła. Obejrzeliśmy sobie za to "Zabić drozda" na dvd, świetny film. Wcześniej, przy rowerku obejrzałam "Fargo".
Niedziela niestety nie aż tak radosna ale też miła i bardzo spokojna więc zaliczam do udanych dni. Mam nadzieję, że tobie dzień z rodzicami minął przyjemnie i rodzinnie?
Mówiąc o setce masz na myśli strony? Masz rację, nawet nie zauważyłam. Oj, wyrzuciłam w tym wątku słów wiele. :) A za kciuki wagowe dziękuję, przydadzą się!
-
Koniec jedzenia. Ogłaszam, że na deser zjadłam ciasteczko zbożowe i suma sumarum zamknęłam się w 1050 kcal. Jestem najedzona i zadowolona :) I się obijam na forum zamiast zabrać za coś konstruktywnego. I tak już chyba do wieczora zostanie. Bo zaraz idę się wymoczyć do wanny :)
-
Bardzo fajne limity kalorii trzymasz...oby tak dalej...Zosieńko niedziela jest po to żeby sie obijać więc rób to dalej:-)
Ja teraz własnie skończyłam 8min ABS i przymierzam sie do kolejnej ósemeczki a potem też planuje moczenie i smarowanie...
Jeśli uda Ci się znaleźć zdjęcia tej koleżanki z ładnie upiętym welonem to będę bardzo wdzięczna...
Zosieńko ściskam i zyczę nadal spokojnej niedzielki u boku swieżo upieczonego męzusia...
Buźka.
-
Najmaluszku, zdjęcia już wysłałam. Czytałam, że zrobiłaś serię 8minutówek, gratuluję :) Ja dziś zrobiłam sobie wolne od ćwiczeń. Ale za to zrobiłam sobie wieczór piękności. Kąpiel, peelingi, maseczki, depilacja i w ogóle. Jutro znów będę kobietą! :> A limit trzymam... już drugi dzień więc nie ma co chwalić. Jak za tydzień będzie tak nadal to uznam to za sukces :)
-
tO MIAŁAŚ prawdziwy salon piękności w domku...super...aż mi zrobiłaś ochotę...ja wczoraj po ćwiczonka zdecysowałam się jednak naprysznic ale smarowanko było...
dziękuje kochana za zdjęcia...wiesz bardzo oryginalny sposób z tym welonem...tylko twoja kolęzanka widze ze miała wszystko dopasowane w tym tonie...ozdobę na szyję...itd. Ja musiałabym mieć chyba gładki welon bo suknie mam koronkową a nie chcę ccała byc z koronki :-) Ale pomysł fantastyczny...muszę przymierzyć i zobaczyc jak będę wyglądac z takimi welonem... Wielkie dzieki...
Miłego dnia.
-
W końcu dotarłam do domu. Dzisiejszy dzień to jakaś porażka. Ciągle chce mi się spać, a połowę czasu spędziłam poza pracą czekając aż zrobią po co przyszłam. Do domu wróciłam rozdrażniona (na dodatek znów nie udało mi się dostać na manicure! grr). Ale mam nadzieję, że zaraz się ogrzeję i będzie lepiej. Na obiadokolację planuję bigos z kawałkiem chlebka (ile taki bigos z kiełbasą ale nie bardzo tłusty może mieć kcal?). Wcześniej były płatki, mandarynka, trzy pierogi ruskie, talerzyk zielonej fasolki szparagowej i galaretka za 100kcal. Generalnie więc limit będzie utrzymany.
Najmaluszku, dziewczyna ze zdjęcia rzeczywiście miała wszystko dopasowane i dopracowane i w ogóle łącznie z ozdobą na szyji. Wyglądała jednak bosko z tak założonym welonem. Sprawdź czy i tobie będzie pasowało :)