-
No właśnie. Mi się chce owoców najbardziej na świecie. To chyba mój organizm czuje, że będzie o nie coraz trudniej. Na podwieczorek zjadłam przed chwilą pomarańczkę. A ostatnie zakupy składały się z rzeczy na obiad tego dnia, bułek dla Mężczyzny i fury owoców. Wszelkiej maści. I właśnie się zastanawiam co będzie dziś na obiad :)
Magdalenko, no właśnie. My uznaliśmy, że robimy mały obiad dla najbliższej rodziny w restauracji i imprezę dla znajomych w domu, zamiast wesela. Po policzeniu stwierdziliśmy do jakiej sumy możemy na to wydać i znaleźliśmy wcale nie tanią restaurację włoską z rewelacyjnym wprost jedzeniem. Z kolei np. na nasze stroje wydamy nie dużo, bo będą szyte, a ja w sukience, a nie sukni ślubnej itd. Lawirujemy kosztami tak by coś z tego potem zostało (np sukienkę będę mogła na wyjścia wkładać bez problemu) i żeby było pięknie. Choć dość nietypowo.
-
Tak jest, Zosiu, dobrze myslisz z ta sukienka. Ja moja po weselu sprzedalam, bo co bedzie zolkla w szafie z tytulu jakis dziwnych sentymentow. Wlasciwie to dalam ja mamie..i powiedzialam, zeby sobie sprzedala za caly trud jaki wlozyla w przygotowania. Sprzedala ja szybko, bo ladna byla :lol:
Owoce...o ile pamietam mam w domu...mandarynki, jablka, owoc kaki i gruszke...wszystko to lezy od soboty nietkniete...chyba dzis sie przekonam...dzieki tobie :wink:
-
Hej Wkra1
ja tak a propos Twoich wpisów obiadowych, chciałam Ci bardzo mocno podziękować za wpisanie tu przepisu na zupę z brokułów.
Zrobiłam i pycha, jak nie wiem co>
Zup nienawidzę, ale ta mi niebiansko smakowała. Niestety za dużo jej nie najadłam bo mężul wchłonął wszyściutko. :mrgreen:
pozdrawiam cieplutko 8)
-
Zosiu pozdrawiam :D
Będę bywała teraz w kratke, bo mam duzo wolnego do 11 listopada, ale zasłużyłam a co :D
całuski
***
Grażyna
-
Byliśmy u moich rodziców obgadać różne rzeczy. Spodobały się im zaproszenia i już wiem ile kupimy wina na ten przykład. Oraz inne rzeczy :)
Przy okazji zjadłam sobie troszke zupy cukiniowej mojej mamy, a w domu jeszcze grapefruita, niezła kolacja, co? Uh, coś mi humor sflaczał, ale nic to.
Magdalenko, ja własnie uznałam, że nie chcę kupować sukni by ją zaraz sprzedać, że chcę taką suknię, której później będę używać. I tak, póki myślałam o stricte ślubnej, to miała być dwuczęściowa itd, a potem zmieniłam koncepcję na zupełnie 'sukienkową'. I się cieszę :)
I bardzo się cieszę z twojego owocowego pomysłu. Tak trzymać! :)
Milasku, bardzo się cieszę, że zupa smakowała, szczególnie że to mój autorski przepis! Jeśli masz ochotę to mogę podać jeszcze jakieś przepisy na podobnie proste i pyszne zupy :)
Gayga, oj tak, wolne należy ci się, jak naj bardziej! Absolutnie popieram i mam nadzieję, że wolne wykorzystasz maksymalnie.
-
Witaj Zosiu :)
wpadam z pozdrowionkami i spytać czy humorek nowego dnia już się odflaczał :wink:
oby tak!! :)
Zosiu dzieki za przepis na zupke - wyszła pyszna :)
co więcej - i ja ją wczoraj ugotowała i Magdalenka :D
miłego dnia Ci życze :D
ps. a ja wypożyczałam suknię, bo też ważne były koszta.. ale nie żałuję, czułam sie w niej dosyć dobrze i to chyba najważniejsze! na pwno będziesz ślicznie wyglądała... :)
-
Anikasku, to, że obie na raz zrobiłyście tę zupę, która jak mówiłaś nadaje się na SB jest znakiem! Trzymam za was kciuki! :)
Co do sukienki, to właśnie, najważniejsze żeby się z nią dobrze czuć. Nie rozumiem ludzi, którzy zapożyczają się, biorą gigantyczne kredyty by kupić jeszcze droższą suknię, czy wypożyczyć jeszcze droższy samochód. Moja będzie nie droga, a piękna :)
I dziękuję, humor od rana dużo lepszy, choć noc miałam dziwną, pełną snów dziwnych.
Ale i tak się wyspałam. Poza tym jeszcze tylko jeden dzień i będzie weekend, wszystko idzie w dobrą stronę, choć nie idealnie. Waga też znów pokazała 65,3 więc ok.
Moje ciągoty do owoców nie słabną ani trochę. Na drugie śniadanie zjadłam jabłko, mam jeszcze kiwi i dwie mandarynki, a na kolację wczoraj zjadłam grapefruita. Mam wrażenie, że mogłabym jeść owoce pod każdą postacią i na każdy posiłek. Choć nie wiem co by na to mój żołądek powiedział :)
-
Witam :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/nowa5.jpg
Miłego weekendu :D
Całuski
***
Grażyna
p.s. są znaki na niebie i ziemi....
-
Wiecie co? Mam na koncie 955 kcal i jestem najedzona. W domu zjadłam małą porcję spagetti bolognese i odrobinę galaretki z bita śmietaną. Było pyszne, było koło 19 z hakiem więc niezbyt późno. Nie czuję się ciężko, a jak smakowało!
I w ogóle jakiś taki miły wieczór. Wspólne z Mężczyzną zakupy, odwiedziny mojego brata, kot nie marudzi tak strasznie jak zwykle. Już chyba nie zdążymy siąść nad podziałem zapraszanych gości, jakoś cieżko nam to akurat idzie. Ale jutro cały dzień będę wdową słomianą, bo mi nie_mąż wybywa do Sopotu i musi wstać długo przed świtem na dodatek. Więc damy spokój póki co. I tak, jest dobrze. :)
-
Zosia to super, że sie najadłas i to jeszcze ze smakiem :D
Jam też najedzona ale nic dziwnego, skoro 1700 Kcal wtrąciłam :wink:
W każdym razie zaraz troche poćwiczę i ogólnie jestem zadowolona, bo mało spałam, sporo się ruszałam więc mam nadzieję, że organizm sporo spalił :)
-
Dziś nie napiszę co jadłam na śniadanie, e-e nie ma mowy. Chyba byście się przekręciły jakbyście to przeczytały, więc to dla waszego dobra. W każdym razie po zjedzeniu jabłka mam na koncie 400 kcal, a za godzinę idę na lunch. Chyba muszę pooszczędzać się na nim i zjeść coś małego tylko :)
-
Udało się. Jestem już po lunchu. Ze zjedzeniem mało nie miałam żadnego problemu gdyż ponieważ... nie było nic smacznego. Wzięłam ryż i kalafiora i nie zjadłam nawet połowy bo i jedno i drugie tragicznie rozgotowane. Pospacerowałam więc do sklepu i kupiłam sobie na podwieczorem jogobellę light, z głodu więc nie umrę, na koncie mam niespełna 600 kcal, czyli jest dobrze.
Tylko nie wiem czemu od rana mam jakiś dziwny ból w piersi. Jakby mi ktoś porządnie w mostek przywalił. Cały czas, a przy głębszym wdechu szczególnie, czuję nieprzyjemny ucisk, ból. Ponoć to może być coś z oskrzelami, bo przecież dopiero miałam zapalenie. Cóż, jutro MUSZĘ być zdrowa więc zobaczę jak będzie w niedzielę - poniedziałek. A co tam :)
-
Haha, waga dziś się do mnie uśmiechnęła! Chyba wiedziała, że o 9 planujemy wyjazd i prosto do krawcowej jedziemy! :) Powiedziała, że 64,7 i mi to pasuje :)
Tak więc optymizmu na ten wypad mi dodała.Cieszę się bo to oznacza, że niespełna trzy kilo do końca, potem utrzymywanie i sport i liczę na efekty, szczególnie jeśli chodzi o nogi.
Za chwilkę zjem płatki z mlekiem na śniadanie, na trasę kupiłam sobie małą paczuszkę petitków Go! czy jakoś tak, pysznych ciastek zbożowych. I wyruszamy!
-
No to tylko Cię chwalić i trochę pozazdrościć :oops:
udanego wypadu życzę, cudnej pogody i wogóle fajowego weekendu
pozdrawiam
http://imagecache2.allposters.com/im...D01/101605.jpg
-
-
Wróciliśmy przed chwilą. Jestem zachwycona! Dziewczyna jest fantastyczna, gdyby nie odległość już byśmy jej nie dali spokoju bo od razu sobie przypadliśmy do gustu i jakaś nić porozumienia momentalnie się pojawiła. Świetnie nam się rozmawiało, poznaliśmy jej córeczki i bardzo nam się spodobało jak z nimi postępuje.
Jako krawcowa również sprawia profesjonalne wrażenie, obgadaliśmy wszystkie pomysły, poradziła nam co i jak. Materiał i w ogóle wszystko (poza guzikami) na Mężczyzny garnitur został zakupiony. Ja niestety materiału ani na sukienkę ani na płaszcz nie kupiłam. Mam polować w warszawie i przesłać jej przez męża, który tu bywa co weekend. Za dwa tygodnie spotykamy się na pierwszą przymiarkę. Jejku, jak się cieszę! :)
Jutro z kolei spotykamy się z managerką restauracji w której będzie obiad poślubny, omawiamy szczegóły i wpłacamy zaliczkę. Dzieje się! :)
Dietowo było nieźle. Zostaliśmy poczęstowani makaronem z mięsem (zjadłam ze smakiem, małą porcję) i ciastem (zjadłam pół kawałka), a w drodze zjadłam 2/3 jednego petitka go! Tak więc nawet jakieś kalorie na kolacje zostały :)
Milasku, dziękuję bardzo! Pogoda była wcale niezła, dopiero jak wróciliśmy, złapał mnie lekki deszczyk. Miłego weekendu tobie również!
Gaygo, mam rozumieć, że będziesz dopiero we wtorek? W takim razie miłego wypoczywania!
-
hej!
rzeczywiście takie przygotowania jak już coś widocznie rusza do przodu to fajna sprawa :D
Mam nadzieję, że na bieżąco bedziesz nam relacjonować sprawy organizacyjno zakupowe, może i zdjęć się doczekamy
pozdrawiam i miłego wieczoru
http://imagecache2.allposters.com/im...m/421999_p.jpg
-
Tia, z relacji, to właśnie się pożarłam z Mężczyzną. O kota. Na pół godziny przed spotkaniem w restauracji w sprawie rezerwacji, menu i takich tam. 'Uroczo'.
Z frontu dietowego, dziś waga powiedziała 64,8.
Za chwilę, nie ma wyjścia, się zbierzemy załatwiać. Potem mam się spotkać ze znajomą, która haftuje i chcę żeby mi pomogła ozdobić płaszcz, który szyć będę na Okazję. A jutro do fryzjera.
-
Hej Zosiu :)
wiesz, zazdroszczę Ci tych przygotowań! niby to trudny czas, ale fajny..
no i na pewno z Mężczyzna już ok!! bo jak tu się boczyc na siebie, gdy omawia sie weselne menu! :)
Zosiu gratuluję spadku wagi.. nie no kurcze jestem pod wrażeniem ogromnym... jesteś konsekwentna i to jak.. :shock: :D super, malutko Ci już zostało i na pewno już niedługo 62 kg zobaczysz, czego Ci bardzo zyczę :)
pozdrawiam gorąco :) miłego wieczorku :)
-
W sobotę były imieniny Mężczyzny. Dostał prezenty, z których się ucieszył, a ja zrobiłam tiramisu, już dawno obiecane. Po czym z przerażeniem policzyłam, że jeden kawałek ma jakieś 280 kcal, mały kawałek :) I to jeśli nie zaniżyłam kaloryczności mascarpone, bo nigdzie jej nie znalazłam. Ale co tam. Jeden kawałek wczoraj koło 21 i już waga dziś nieco wyższa. Ale nie będe się przejmować. Dziś też będzie kawałek :)
Anikasku, dziękuję ci bardzo za miłe słowa. Nie do końca wiem, jak powinnam na nie reagować, więc po prostu się uśmiechnę. Z Mężczyzną się pogodziliśmy i do wieczora było ok, ale potem zadzwoniła jego matka. Ja nie wiem co z tymi matkami jest. Jak nie jednej, to drugiej się nic nie podoba. Szczerze mówiąc to te przygotowania na prawde nie są zbyt przyjemne. Nie wiem jak u Ciebie było, nam w każdym razie, wyadawałoby się normalne rodziny, uprzykrzają życie jak mogą. Tyle awantur ile w trakcie tych przygotowań, to przez 6 lat naszego związku się nie uzbierało. Na prawdę momentami mamy ochotę pójść tylko ze swiadkami, podpisać dokumenty i na tym skończyć. Ale nicto. Przez najbliższe trzy dni będę szukała materiału na płaszcz i sukienkę. W środę, nie ma innego wyjscia, musi już być. Dziś wieczorem idę poza tym do fryzjera, a jutro na koncert! O.
-
Hej Wkro!
powiem tak:
olej rodziców, to wasz ślub i Wasze życie
róbie wszystko po swojemu
i nie zwracajcie uwagi na ich dąsy.
tymczasem pozdrawiam i miłego dzionka życze :D
-
Milasku, masz oczywiście rację i staramy się tak właśnie robić. Niestety mimo wszystko te pretensje, żale i oskarżenia słyszymy. Musielibyśmy przestać z nimi w ogóle rozmawiać, żeby tego uniknąć, a to skończyłoby się wielką wojną i nie przyjściem rodziców na nasz ślub. A tego jednak nie chcemy. Robimy nadal wedłóg naszego planu. Ale momentami mamy ohoty rzucić wszystko w diabły. I tyle.
A wracając do głównego tematu tego miejsca. Na drugie śniadanie zjadłam pół jabłka, na obiad jogobellę light i talerz zupy ogórkowej. Przed wyjściem z pracy zjem sobie jeszcze kanapkę, bo w domu będę po 20. Wtedy w planach mam tylko kawałek tiramisu i herbatkę :)
-
jak tak to trzymam kciuki i wytrwałości życzę!
A dietowo tylko pozazdrościć :wink:
http://imagecache2.allposters.com/im...EN/AB11463.jpg
-
Witaj Zosieńko,
Czytam sobie Twoje ostatnie wpisy i muszę Ci powiedziec, że jestem pod wrażeniem. Jesteś świetnym przykładem osoby, która powoli, skutecznie i bez wpadek dietkuje. Waga spada systematycznie, zostało Ci tak niewiele - gratuluję i podziwiam! Widać, że odchudzanie weszło Ci już w krew i przyzwyczaiłaś się do nowych zasad żywieniowych - a o to przecież chodzi. Co tu dużo mówić, jesteś dla mnie wzorem do naśladowania :D
Widzę, że przygotowania do ślubu idą pełną parą. Ja już nie moge doczekać sie tego całego załatawiania - ustalania szczegółow z domem weselnym, zespołem itp. Ciekawa jestem bardzo Twojej krawcowej - gdzie ją znalazłaś, skąd jest, co o niej wiesz? Bo z tego, co piszesz, wnioskuję, ze spoza Wawy. Jak wiesz, pewnie będe chciała szyć suknię i chciałabym usłyszeć opinie o krawcowych z pierwszej ręki. Trzymam kciuki za Wasze pzygotowania.
A co do rodziców... ehhh, rozumiem. Przy okazji ślubu zawsze wychodzą jakieś dziwne nieporozumienia. I zamiast frajdy jest udręka. Niestety, często zapomina się, że ślub to - jakby nie patrzeć - połączenie dwóch rodzin, więc całe przygotowania powinny być radosne i pozytywne. Oby u nas tak było. A za Ciebie i Mężczyznę trzymam kciuki, nie dajcie się!
Buziaki!
-
Zosiu! Widze, ze twoja waga nadal z toba ladnie kooperuje. No tak, ty z nia tez. Chyba zaczne sobie brac ciebie za przyklad. Bo miotam sie jak potluczona i nic z tego nie wychodzi. Moja SB okazala sie juz w pierwszym dniu porazka. Bo znudzilo mnie studiowanie etykietek. no coz...niby proste, a nie...
Zosiu, buziaczki sle i sciskam
http://www.gifart.de/gif234/affen/00000097.gif
-
Aniffko, aż mi głupio i nie wiem co powiedzieć. Rezcywiście mimo codziennych stresów, lepszych i gorszych dni, waga spada. Niemal cały czas, w sensownym tempie. Nie mogę na nią narzekać tak na prawdę i pewnie ma to spory związek z tym, jak dietuję. Ale szczerze mówiąc nie uważam się za jakiś 'autorytet' w tym temacie. Szczególnie ze względu na niemal brak ćwiczeń, szczególnie ostatnio. Tak czy siak, jest mi bardzo miło.
U nasz przygotowania idą coraz szybciej i konkretniej i staramy się, by to co wyprawiają nasze rodziny działo się jakby osobno i nie zakłucało toru jaki obraliśmy. Mam nadzieję, że uda się to utrzymać i życzę ci, by u was było normalniej i spokojniej w tym temacie :)
Co do krawcowej, to znam ją przez mamę. Widziałam jej męża w szytych przez nią garniturach i nic więcej. Zaufałam intuicji :) A jest ona z Białej Podlaski, więc kawałek (prawie 200km). Ale o ile pamiętam suknie, które ci się podobają to ja bym sprawdziła tę sławetną Panią z Rembertowa, tyle peanów o niej było w różnych miejscach.
A propos minionego już niemal dnia. W pracy zjadłam zgodnie z planem kanapkę, choć wcześniej niż chciałam, bo już o 15:30. Później nie miałabym jak. Tak czy siak, wypadłam z pracy jak burza, by utknąć na trzy kwadranse w korkach. Dojechałam do jednego sklepu z materiałami, nic w nim nie znalazłam, po czym zrobiłam niemal w tył zwrot i pojechałam do fryzjera. Obok zajrzałam do jeszcze jednego sklepu, gdzie był i owszem surowy jedwab. Za, bagatela, 179zł za metr. To ja dziękuję.
Fryzjerka kazała mi być cicho, powiedziała, że nie skróci mi grzywki, bo ma wizję i w ogóle. Stworzyłam potwora, bo z początku bała się decydować za mnie o nowych fryzurach. Teraz wie, że jestem zwierzakiem eksperymentalnym i można mi robić na głowie różne rzeczy. Jak do tej pory bez pudła. I dziś również, choć tak spokojnej fryzury nie miałam chyba od lat. Ale czuję się w niej dobrze, wyglądam chyba też. I mamy wstępny pomysł co mi zrobić na głowie do ślubu. :)
A po powrocie zjadłam zgodnie z planem kawałek tiramisu. Poza nim zrobiłam sobie jeszcze dwie kanapki na wiórowym chlebku (19 kcal sztuka), z czego jedną wywaliłam na podłogę. I dobrze, bo dzięki temu zmieściłam się idealnie w limicie :)
Lecę spać, bo Mężczyzna już się irytuję, że najpierw mu mówię, że lubię jak zasypiamy razem, a potem przed kompem siedzę!
-
Magdalenko, musiałyśmy pisać jednocześnie. Co do twojej SB to poczytam jutro jak najwcześniej ale myślę, że ty się do niej po prostu nie przygotowałaś wystarczająco. Przestudiuj tę książkę, przepisy z forum i zacznij jeszcze raz. Napewno się uda!
-
No i nastał kolejny poranek. Chmurny, bury i chłodny, a jednak jak na listopad to i tak ładnie. Ponoć nawet po południu ma być cieplej.
Śniadanie zjadłam zwyczajne. W lodówce niestety nadal stoi pół tiramisu, gdyż ponieważ ostatnimi dniami nie mamy czasu na gości. Musimy je więc zjeść sami. Ja mam na koncie 2 kawałki i postanowiłam, że dziś nie zjem już trzeciego. Postanowiłam, że będzie to 1/3 trzeciego co i tak jest wielkim postępem, bo ja uwielbiam ten smak :) Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Pychota, ale nie zapchałam się. Waga natomiast gromi mnie wzrokiem codziennie pokazując 0,1 - 0,2 więcej. Jutro już tak nie będzie, postaram się o to. :)
A teraz, póki nie ma wiele pracy, biegnę poczytać co u Was!
-
hej!
Własnie obejrzałam zdjęcia:
cudnie wyglądasz i w nowych włosach i w fiolecie i wogóle chudzinko :D
-
Milasku, dziękuję bardzo *powiedziała wkra rumieniąc się*.
Właśnie pożarłam jabłko i popijam czarną herbatę bez cukru. W sumie niedługo będę szła na szybki lunch. Szybki, bo przypomniałam sobie o istnieniu sklepu z materiałami rzut beretem od mojej pracy. Więc wyskoczę tam i zobaczę, czy coś ciekawego się znajdzie. Czuję coraz mocniejszą presję czasu. Wypadałoby bowiem najdalej do soboty dostarczyć materiały krawcowej. Bo w przyszły weekend ma być pierwsza przymiarka.
Zaczyna się przez chmury przebijać słońce i jakoś tak lepiej mi na duchu. Trochę też przez komplementy jakie ostatnio tutaj zbieram.
-
A ja nie dostałam żadnych zdjęć buuuuuuuuuu
na smutki jesienne wysyłam szczurka :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/szczurek.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Gayguś, jak tylko wrócę do domu to nadrobię tę pomyłkę. Miałam widać jakieś zaćmienie wczoraj, może dlatego że późno było. :)
-
Zosiu! Ile dokladnie masz jeszcze czasu?
WSzystko sie uda, zobaczysz. Zawsze wiecej paniki niz potrzeba. u mnie tez tak bylo.
a jak to bedzie z ta przymiarka jak jeszcze schudniesz???
Wiesz..ja przed slubem tez tak ladnie chudlam...normalnie 1kg na tydzien..schudlam chyba z 15kg...mimo ze jadlam 1400kcal dziennie...tak okolo...ale praktycznie zamieszkalam na silowni...hehe..
Buziaki
P.S. I dziekuje za to, ze mnie pilnujesz. Bardzo sie ciesze.
-
heloouuuu :)
powracam skruszona droga Wkro w Twoje progi :) :)
i widzę że muszę mega dopalacza włączyć żeby Cię dogonić :)
poza tym jak zdążyłąm w kilku postów wywnioskować,co nieco się u Ciebie zmieniło ;) mam na myśli styczeń..który nadciąga :) u mnie też nadciąga ale czerwiec..i to dopiero w 2007..
a poza tym zakupiłam steper już na stałe i sobie na nim ćwiczę.. a poza tym to bez zmian :)
pozdrawiam cieplutko
gosiak
ps.a odpowiadając na Twoj post na moim starym temacie:
- komp mi nie wybuchło - choć było blisko... teraz jest nowy.. ;)
- a z odchudzania też nie do końca rezygnowałam - raczje ja to nazywam "odpoczynkiem" :)
-
Wróciłam właśnie z koncertu z serii era jazzu w kongresowej. Mam mieszane uczucia, ale kiedy swingowali czy wpadali w blusea, było super :)
No własnie, po pracy (o 15:30 się wyrwałam!) pojechałam szukać materiałów. I znalazłam! Materiał na sukienkę, surowy jedwab w kolorze ecru, niestety z małą ilością takich powyciąganych nitek, jak widziałyście takie materiały, to wiecie o co mi chodzi. Ale nie było innego, a ja nie mam jak jeździć i szukać wyciągniętych nitek :) Materiał na płaszcz jest dużo ciemniejszy niż początkowo planowałam. Nie wiem co mnie podkusiło i nie jestem pewna czy słusznie, ale przecież teraz nie pojadę wymieniać. Więc zostanie jak jest, a ja mam nadzieję, że ktoś mi powie, że dobrze wybrałam. Bo jak narazie przyszły mąż i świadkowa zareagowali tak sami: taki ciemny??
Jest w kolorze kawy z małą ilością mleka. Takiej jak piję na codzień :)
Tak czy siak, jako że wychodziłam bardzo wcześnie, kupiłam sobie kanapkę i jeszcze w samochodzie ją zjadłam. Potem już nie było jak i kiedy, więc nic od tej powiedzmy 16 nie jadłam. Ale nawet się nie czuję głodna.
Magdalenko, udało się kupić więc wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zamieszania jest rzeczywiście więcej niż logika nakazuje, w panikę staram się nie wpadać. Z przymiarką będzie tak, że będzie mierzyć na mnie teraz. Powiedziałam, że planuję jeszcze schudnąć te 3 kilo i ma to wziąć pod uwagę (krawcowa). Da sobie radę :) Kilogram tygodniowo powiadasz? Na 1400 kcal dziennie? Marzenie sciętej głowy, u mnie by się to nie przydażyło. Ale dobrze jest jak jest :)
Dumciu!! Wróciłaś! Uzycie dopalacza uważam za zbędne, chudnij w normalnym spokojnym tempie, to łatwiej będzie to potem utrzymać. Tak mówią :)
Czerwiec 2007 powiadasz? Ale już ustaliliście konkretnie, oświadczył się?
Stepera zazdroszczę, a dokładniej posiadania sprzętu na którym lubisz ćwiczyć. Ja nadal marzę o rowerku stacjonarnym, przy tych wydatkach, na pewno nie będę miała póki co z czego go kupić. Chlip :)
A jakie teraz masz plany? Wracasz na łono diety.pl czy to jednorazowa wizyta?
-
kochana wkro więc tak..
postanowiłam wrócić zdecydowanie na dłużej...brak mi Was wszystkich było - co tu dużo mówić :)
ustalone konkretnie,oświadczyny przyjęte..rodzice zapoznani :D :D jak widać dobrze mi te 3 miesiące u Mężczyzny zrobiły :) a jak mi się ciężko przestawić na rzeczywistość w kraku.. bez Niego na codzień..echh..ale jakos daje rade..
a co do steperka to ja tez sięstrasznie cieszę że go mam i to na własność a nie wypożyczony :) do tego cholernie się można na nim zmęczyć więc naprawde jest bomba :) wiesz..nowy rok nowe możliwości więc możę też i rowerek wtedy się pojawi?
dobrej nocki zycze Zosiu:)
-
Witam :D
Ecru i ciemna kawa - brzwi rewelacyjnie :D Zdjęcia dostałam , co myslę napisałam :D
Anikasek ma rację - tego błysku w oku tylko zazdrościć :D
Pozdrawiam środowo - tylko jeszcze jeden dzień do weekendu :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/krole.jpg
Całuski
***
Grażyna
-
dziendoberek :)
wiesz wkro..zazdroszczę Ci tych przygotowań..chciałabym sama być już w tym zawirowanym czasie kiedy go praktycznie brakuje :) ja jeszcze nie mam co gonić za sukienką..ani zaa niczym..jedyna rzecz ktorej powolutku szukam ze stroju to buty.. bo koniecznie musze je miec na płaskim obcasie..
jestem pod wrażeniem Twojego dietkowania,wiesz? jak opsuzczałam forum 2 miechy temu to dążyłaś do 68... a teeraz już dawno tą wagę ominęłąś.. i nadal liczysz kalorie i Ci się to chce robić.. ja zupełnie straciłam zapał do ich liczenia.. ale na szczescie nie stracilam ochoty do zrzucenie jeszcze kilku gram tu i tam :)
choc nie powiem ze komentarze wsrod znajomych ze schudlam nie powoduja pytań w podświadomości a może już wystarczy? ale potem czym predzej takie pytanie zostawiam bez odpowiedzi i nadal ufam ze mi sie uda zejsc do tej magicznej liczby 65..choc jak sama wiesz przez cale wakacje mialam do niej dojsc i mi sie to nie udalo.. ale moze teraz?
miłego dnia !! :) :)
-
Kurcze, jakie mleko za oknem! Wyszłam rano i nie zobaczyłam początku ani końca mojej uliczki! Aż żałuję, że nie miałam czasu cofnąć się do domu po aparat, bo wyszły by piękne fotki. Ale trudno.
Jestem strasznie nie wyspana. Od kilku dni sypiam zdecydowanie mniej niż zwykle i dziś poczułam to z bolesną intensywnością. No ale co poradzę? Zamieniłam się na wcześniejsze przychodzenie, żeby pozałatwiać, pokupować itd i zamiast chodzić odpowiednio wcześnie spać, to ja w łóżku ląduję jak zwykle i jeszcze pół godziny czytam. To mam za swoje :)
Śniadanie zjadłam zwyczajowe (aż sama się dziewię, że mi się te płatki jeszcze nie znudziły), tylko mniej. Mam ze sobą kiwi, a co więcej to się okaże. Muszę dziś wymyślić coś fajnego na kolację, bo powinnam dotrzeć dziś do domu jakoś sensownie i może bym coś zjadła z Mężczyzną, zanim zapomni jak wyglądam :) Jeszcze będę konsultować, na co mamy ochotę.
Dumko, cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieje, że rzeczywiście na stałe. Gratuluję też planów. Co do rowerka, to masz rację, szanse są. Może dostaniemy jakieś pieniądze w prezencie i egoistycznie część wydam na prezent tylko dla mnie? Już nawet jakiś czas temu zaczęłam się przyglądać cenom rowerków. :)
Grażynko, zaraz zerknę w pocztę bo jeszcze nie sprawdzałam dziś. Za błysk w oku dziękuję, to mój wewnętrzny diabeł tamtędy wychodzi chyba :)
-
Bardzo sympatyczny diabełek :D