-
O boże. Słuchajcie, zaprosiliśmy znajomego i ciurkiem, obejrzeliśmy Ben Hura. Nigdy nie widziałam go całego więc bardzo się cieszyłam. I jestem pod wrażeniem i takie tam ale zaraz chłopaków rozszarpię! Oni po 4 godzinach od 20 minut oglądają dodatki!! A ja mam już serdecznie dość ;-)
Dziś w związku z tym nie udało nam się wiele zrobić. Odwieźliśmy do mamy jakieś grat, wywaliłam cały jeden wór zeszmaconych ciuchów, drugi czeka aż będę miała co z nim zrobić. Na obiad był makaron sojowy z różnymi chińskimi warzywkami i odrobina wczorajszej sałatki. Do tego dwie kostki mlecznej czekolady, kawka z mlekiem i kilka(naście) połówek orzechów włoskich. Policzyłam to wszystko i wyszło mi niespełna 900 kcal jak na razie. Więc jeszcze niedługo będzie jakaś kolacja. I jeszcze zaraz zrobię na jutro sałatkę ze szpinaku i sera koziego, a co ;)
Grażynko, dziękuję bardzo :oops: No i jestem pod wrażeniem sprzedania pianina. Transport zapewniałaś ty czy kupujący? :) Cieszę się strasznie, że tak cudownie się czujesz, ja też mam świetny humor. Trochę żałuję, że nie było czasu na spacer ale nie można mieć wszystkiego :)
Emilko, do tego było jeszcze sporo innych niewymienionych rzeczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dużo zrobiłam w ciągu jednego dnia :) Odpocząć miałam okazję przy oglądaniu filmu, choć gdyby nie kawa to pewnie bym go przespała :) Dziękuję bardzo za komplementy, świetnie się w tym sweterku czuję. Wywaliłam lub schowałam sporo za dużych ciuchów i to też dodało mi skrzydeł :) Tickerek pojawi się dopiero kiedy waga zejdzie poniżej 64,4, nie wcześniej. Nie chcę takiej wagi oglądać bo taką jaką zobaczyłam dziś, widziałam już na prawdę milion razy w ciągu ostatniego pół roku! Biegnę poczytać co napisałaś u siebie :)
-
Zosiu,
nic nie napisałam u siebie, bo jestem padnięta i chora. Nic więcej.
Znowu mówić nie mogę :( Ide się kapać i spac. Odezwę się jutro.
-
Emilko, strasznie mi przykro. Miałam nadzieję, że wiosna cię postawi na nogi, a tu wręcz przeciwnie. Trzymaj się mocno i moim zdaniem, idź jutro rano do lekarza, po zwolnienie. Próbowałaś przechodzić i wyleczyć się domowymi sposobami. Jeśli się nie da, trzeba to zaakceptować i poświęcić kilka dni na porządne kurowanie się.
Zjadłam przed chwilą resztkę sałatki i galaretkę. W sumie 1077kcal więc jest ok. Właśnie parzy mi się czerwona herbatka. Humor niestety mi się zepsuł. Za tydzień wyjeżdżamy, za dwa komunia brata mego męża. Od dwóch miesięcy byliśmy umówieni z moją przyjaciółką, że odkupimy od niej komputer, który damy mu w prezencie. Przed godziną się z tego wycofała. Jesteśmy pod kreską, a ona postawiła nas w żenujacej sytuacji. Nie wiem co mamy w tej sytuacji zrobić. Szczerze mówiąc, coraz mniej mam ochotę być jej świadkiem. Dodam tylko, że nadal nie znalazła czasu by przedstawić nam swojego męża.
Humor siadł mi kompletnie, nie mam kompletnie pomysłu co z tym zrobić. Jutro jesteśmy umówieni bezpośrednio po mojej pracy. We wtorek i czwartek angielski czyli zostają mi w zasadzie dwa wieczory na załatwienie czegokolwiek przed wyjazdem. Do tego mój brat ma przed sobą do zdania komisa, na kilka dni przed maturą.
Nie, nie napędzam się. Po prostu chyba mam coraz mniej sił by nie przejmować się tym co się dzieje i udawać, że wszystko jest super.
Zaraz idę się wysmarować i zafoliować. Pod kołdrę i poczytać zaległości, może zrobić angielski. Jest mi źle.
-
Zosiu Kochana
trzymaj się.
ściskam mocno i głaszczę na pocieszenie
-
Zosiu
poczytaj cos kojącego a rano na zimno zastanowisz się co zrobić :roll: taki przynajmniej ja mam sposób :roll: faktycznie sytuacja nieciekawa - nie znoszę takich niesłownych ludzi wrrr
Do wtorku, bo mam jutro wolne i mnóstwo urzędowych spraw do pozałatwiania,bo potem pracuje do końca tygodnia - dzisiaj zakupy zrobiliśmy , została tylko apteka...
Mimo wszystko spokojnej nocy
***
Grażyna
-
Sałatka na jutro zrobiona, zapowiada się dobrze. Może po prostu zjem ją sobie na śniadanie? Zobaczę.
Foliowania już dziś nie będzie. Jest za późno, a wypadałoby się przed nadchodzącym tygodniem jeszcze wyspać. Więc angielski zrobię pewnie w pracy we wtorek, a dziś jeszcze przejrzę co miałam i coś przeczytam, a na noc nasmaruję sobie uda grubiej niż zwykle. I musi wystarczyć.
Emilko, dzięki.
Grażynko, kojącego poczytam wniosek o nowy dowód i czym się charakteryzuje jakie budownictwo pewnie ale zawsze. Z przyjaciółką najgorsze jest to, że już kiedyś podobnie się zachowała. Jest mi w środku po prostu strasznie smutno. Najgorsze jest to, że ona czuje się zupełnie w porządku i jeśli cokolwiek jej powiem to wyjdę na 'tę złą'. Ja pewnie we wtorek pójdę złożyć o nowy dowód. Muszę go wyrobić przed jej ślubem, nie?
Śpijcie dobrze.
-
Zosiu, pieknie wyszlas na zdjeciach.. Cudo..
Zycze milego tygodnia...
-
Haniu, dziękuję ci bardzo :) Miło to usłyszeć z ust kogoś innego, choć przyznam nieskromnie, że i mi się wydaje, że to udane zdjęcia. Miłego tygodnia i tobie.
Ja mam za sobą noc przerwacania się z boku na bok. Głowa mnie boli i generalnie zły nastrój walczy o kanwę pierwszeństwa ze znośnym. Postaram się by ten drugi wygrał, po pracy idziemy posiedzieć ze znajomymi, zobaczyć jak urosła ich córeczka, mają nawet nam zrobić kolację (ktoś nam, a nie odwrotnie! :) ) więc powinno być bardzo miło. Wczoraj wypełniłam wniosek o nowy dowód i sprawdziłam, że jedyna szansa na jego złożenie to środa przed pracą. Tak też wpisałam do kalendarza z kilkoma innymi zapamiętanymi rzeczami.
A nad pomysłem na prezent komunijny dla szwagra ( :> ) pomyślę. Najgorsze jest to, że on WIE, że mieliśmy mu dać komputer. Mąż jest informatykiem i mimo że nic mu nie mówiliśmy to Chłopak się domyśla. I bardzo na niego czeka. A ja się wstrzymałam z zapłatą za czynsz w tym miesiącu bo jedne pieniądze nie doszły i nie wiem czy starczy nam na cokolwiek do wyjazdu. Na szczęście wypłata moja powinna być najpóźniej w piątek.
-
Zosiu,
koleżanka zachowała się rzeczywiście nieładnie. Ale coś wymyślisz, jestem pewna.
trzymaj się
-
Zosiu ach...czy Ona jest napewno twoją przyjaciółką?...Przyjaciele sie tak chyba nie zachowują...mogła Cię wcześniej uprzedzić...może to pomysł jej przyszłego męża, którego wam nie przedstawiła...dziwne to wszystko...
Ale Zosiu jestem pewna, ze coś wymyślicie...w najgorszym wypadku dacie poprostu pieniążki...przecież tak chyba też można...a może twój mąż załatwi gdzieś jakis komputer skoro informatyk jest? Napewno coś wymyślicie...
Zosia ładna jesteś :-)
-
Na śniadanie postanowiłam zzypać resztki różnych płatków. Wykończyłam opakowania i już tak kalorycznych kupować nie będę. Na koncie (jak dojem) 226 kcal. Strasznie lubię moją elektroniczną wagę.
Emilko, tylko co? No ale napewno masz rację, przecież nie pojadę z pustymi rękoma mówiąc, że miałam pomysł ale się nie udało!
Pogoda za oknem nie wygląda najlepiej ale może jeszcze się te chmury rozwieją? Zbieram się do pracy!
-
Wstrętna sytuacja, naprawdę... Ale może poszukaj czegoś na aukcjach internetowych? Albo... hmmm... jakiś komis? Nie mam pojęcia...
Nie znoszę takich sytuacji i uczucia bezradności :/
-
Kurcze, Zosiu, ale Was "załatwili" z tym prezentem, współczuję :?
Niepoważne, niepoważne.....
Zosiu, ja też bardzo doceniam moją elektroniczną wagę, kupiłam ją na Allegro 2 lata temu, sprawuje się świetnie i dzięki niej wiem, że dzisiaj na śniadanko zjadłam 134 g białego sera i 16 g rodzynek - lubię tę precyzję :D
Życzę Ci udanego dnia :P
-
Ok, nie ma się co dołować bo to tylko utrudni. Tak więc staram się zebrać do kupy. Na drugie śniadanie zjadłam wczorajszą sałatkę ze szpinaku z owczym serem dzięki czemu mam już na koncie prawie 400 kcal. Obiad dziś będzie niewielki bo idziemy po pracy w gości na kolację ;-)
Tatą już się nie denerwuję, odpisał w końcu na maile po powrocie do 'siebie'. 20 maja już wraca do Warszawy w końcu ;) Stęskniłam się za nim strasznie.
Wygadałam się Agacie, która zaproponowała pożyczkę w razie czego. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebna ale bardzo ofertę doceniam. No i zaraz zniknę, przeszperać allegro w poszukiwaniu kończącej się aukcji. A nóż?
Alexandretto, dokładnie. Poszukam w sieci. Szkoda, że nie dowiedzieliśmy się dzień wcześniej, poszlibyśmy w niedzielę na giełdę komputerową i może już rozwiązali problem. A tak, pozostaje szukać.
Kasiu, ja miałam 8g otrębów, 23 jednych płatków i 20 drugich ;-) Tarowanie dobra rzecz !
-
Zosiu, ale gapa ze mnie, zapomniałam dodać, że na zdjęciach wyglądasz prześlicznie :!: :!:
A i jeszcze o Ben Hurze miałam napisać: to jeden z moich ukochanych filmów, widziałam go chyba ze 100 razy (Charlton Heston w tej roli jest po prostu cudowny i niesamowity:) )
A ja ostatnio obejrzałam "Monachium", widziałaś może?
-
Zosiu ja np znam firmę która wyprzedaje laptopy za 400 złotych, tylko, że mało czasu masz, a ona jest w Rzeszowie :?
Zaraz pójdę się popytać kolegów, może coś w Warszawie będzie.
-
Emilko, jeśli byś coś wiedziała to byłoby super! Laptop dla ośmiolatka to przesada ale gdybyś dowiedziała się o jakiejś firmie z Warszawy (albo Krakowa bo w weekend tam będziemy tudzież z Katowic i okolic z tego samego powodu). A ja znikam już naprawdę, przejrzeć allergo.
Kasiu, dziękuję bardzo! Ben Hura ja widziałam po raz pierwszy. W dodatkach widziałam scenę nagraną z jednym z kandydatów do roli Judy i ... boże błogosław Hestona!
Monachium widziałam i wbrew większości, uważam, że to bardzo dobry film. A twoje wrażenia jak?
-
Zosiu, ja bardzo pozytywnie odebrałam "Monachium", choć zanim obejrzałam, czytałam wiele krytycznych wypowiedzi na temat tego filmu.
Ale ja mam tak: im więcej złego piszą o filmie, tym mam większą chęć, aby go obejrzeć.
Poza tym bardzo lubię Erica Bana (nie wiem, jak to nazwisko odmienić :wink: ).
Teraz szykuję się na "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", bo serię z Adasiem Miauczyńskim po prostu kocham :P :wink:
-
Kasiu, to tak jak ja. Również wiele złego czytałam i tym bardziej chciałam się przekonać. Kompletnie nie rozumiem skąd wzięły się oskarżenia o antysemityzm Spielberga wysnute w jakiś dziwny sposób przez niektórych krytyków Monachium. Erica Baba (chyba się nie odmienia) też bardzo lubię :) No i również wybieram się na "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" ale kiedy to nie mam pojęcia. Będziemy za to w Bielsku i muszę zaraz sprawdzić czy tamtejszy Teatr Polski nie wystawia akurat czegoś dobrego :)
Allegro przeszukane, rezultaty mnie nie zadowolają ale może lepsze to niż nic.
Popijam kawę z odrobiną porzeczkowego soku, na koncie mam już jakieś 1,5l płynów więc dobrze jest. I wydrukowałam sobie przed chwilą ebooka Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus bo daawno nie czytałam, a kolega z angielskiego mnie zainspirował :)
-
Zosiu, nie martw sie.. Napewno cos znajdziecie...
I zycze przyjemnej lektury..
-
Coś się nie chce wyedytować...
-
Witaj Zosiu
Po pierwsze muszę napisać, że na zdjęciach wyglądasz prześlicznie. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Cię na żywo.............
Po drugie zasmuciło mnie zachowanie Twojej przyjaciółki.............Wiesz miałam w szkole średniej wspaniałą przyjaciółkę.............Naprawdę rozumiałyśmy się znakomicie..........A potem poznała nieodpowiedniego chłopaka, wpadła w złe towarzystwo, wzięła ślub.............Walczyłam o tę przyjaźń chyba z 5 lat i w tym czasie ciągle mnie zawodziła.........Ale walczyłam wytrwale..............I teraz jest znów dobrze.........Ona się rozwiodła z mężem ( to był bardzo toksyczny związek) i zrozumiała wiele spraw............Myślę, że nie można przekreślać szybko nikogo, ale trzeba się zastanowić, jaki druga osoba ma do nas stosunek i czy warta jest naszej przyjaźni i naszego czasu...............
Po trzecie mam pytanie. Czy masz już jakieś konkretne daty, kiedy będzeisz w Katowicach? Pytam , bo chcę też maksymalnie wykorzystać wolne dni na zaległe spotkania i nie tylko, a nie chciałabym sie umówić na termin , kiedy mamy sie spotkać z Tobą.
Zosienko życzę miłego popołudnia
Buziaki
P.S. A z tą waga to mam podobnie , jak Ty. Ciagle się bujam 2 kilo do przodu , 2 kilo do tyłu. Tylko taka różnica między nami, że Ty jesteś bardziej konsekwentna i wytrwała.
-
Zosiu, zdobyłam taką stronę: www.electronics.com.pl
nie miałam czasu jeszcze zajrzeć na nią, ale koledzy polecali. :roll:
-
Na lunch zjadłam kaszę i troche buraczków. A co, w końcu nie wiem czego się spodziewać na kolację, niby wiedzą, że jesteśmy na diecie, ale nie wiem jak to zintepretują :)
Kasiu, no wiesz? Problem z prezentem dla siebie? Do czego to podobne! :) A tak na poważnie, to może jakiś luksusowy kosmetyk? Albo karnet na jakieś zabiegi kosmetyczne? Albo jakiś wystrzałowy ciuch? Sama nie wiem.
Asiu, po pierwsze to dziękuję :) Po drugie, przyjaźnimy się od nastu lat, jeszcze od podstawówki. I prawda jest taka, że zawsze jak zaczynała jakiś związek to ja 'szłam w odstawkę'. Strasznie mnie to irytuje ale jednocześnie mimo wszystko cenię sobie bardzo jej przyjaźń. Dlatego mam nadzieję, że jakoś sie to po kościach rozejdzie.
Odnośnie przyjazdu to na 90% przyjedziemy w czwartek rano więc czwartek albo piątek będą najlepszymi dniami na spotkanie. Przepraszam, że nie konkretyzuję ale nasze plany dopiero powstają :(
Ja konsekwentna ale ty za to ćwiczysz. I jak by nie patrzeć, lżejsza ;-)
Emilko, dzięki wielkie za stronę. W przyszłości być może się przyda, tym razem jednak nie. Chcielibyśmy jednak kupić coś nieco lepszego, z procesorem typu 1-1,5 MHz, a tam takich nie mają. Ale miejsce warte zapamiętania, dzięki!
-
Zosiu,
strasznie mi przykro, że nie udało mi się pomóc :(
-
Emilko, jak już mówiłaś, nie tym razem, to następnym sie przyda. A we mnie coraz więcej wiary, że wszystko się poukłada więc absolutnie się nie martw!
Zderzak już do nas dojechał. Teraz się zastanawiam jak ja z nim będę jeździć przez pół polski ale to już małe piwo. Wieczorem powinniśmy wiedzieć coś o lakierowaniu (czy wójek nam to zrobi) i miejscu na urlop. Znajomości komputerowe uruchomione, teraz tylko czas. Niestety, odwołaliśmy popołudniowe wyjście. Mąż ma doła takiego, że aż nie wiem co zrobić. Mam jednak nadzieję, że mój, z trudem budowany niezły nastrój, nie padnie pod naporem jego złego.
-
Cześć Zosieńko
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś u mnie i obiecuję wszystko przemyśleć........Z tym normalnym jedzeniem co robiłam tak dlatego, że z poprzednich doświadczeń wiedziałam, że po parunastu tygodniach ostrej diety i tak zaliczę dużą wpadkę , więc wolałam to zaplanować i jednak dzięki temu się kontrolować.
Co do naszego spotkania , to czwartek lub piątek sduper mi pasują ( będę miała luz , bo K. chyba pojedzie w trasę - On nie ma urlopu ) , więc na pewno jakoś się zgramy.
Mam nadzieję, że dół męzowi szybko przejdzie. A swoją drogą , to mój K. albo nigdy nie ma dołów albo poprostu o tym nie mówi. W naszym związku to ja jestem tą połową, która często miewa doły, a jeszcze częściej zmienne nastroje..............
Życzę miłego wieczoru
Buziaki
-
Asiu, mam nadzieję, że to co napisałam coś ci pomoże. Czekam co powiedzą Grażynka i Najmaluch odnośnie czwartku - piątku. I będziemy dogrywać szczegóły.
My z mężem niestety oboje mamy zmienne nastroje i miewamy doły. Dziś niestety żadne z nas nie wyciągnęło drugiego ze złego humoru. Raczej oboje egzystujemy w kiepskim i nawet o tym nie rozmawiamy.
Na kolację zrobiłam wypasiony makaron z brokułami w sosie serowym. A galaretka na deser piankowy się studzi. Robię na czuja i nie wiem czy wyjdzie ale jeść go będziemy i tak jutro, najwyżej wywalimy.
-
czesc !!
mkaronik ? mniam ! ja nie mam sumienia zjesc makaronu :P
-
Dayna, a ja w sumie nawet dość często jem makaron. Pieczywa niemal nie jem, ryż od wielkiego święta, jedynie kaszę gryczaną jeszcze z takich rzeczy. I w ogóle się tym nie przejmuje. Tyle tylko, że za zwyczaj jem tego makaronu jakieś 60g na porcję (suchego). Akurat z sosem obiadek wychodzi ;)
Humor nadal mam kiepawy, na niczym się skupić nie mogę i kompletnie nie wiem co ze sobą robić. Do tego czuję, że mam wielki brzuch, a galaretka wcale nie chce tężeć. Ech.
-
Witaj Zosiu :)
w sumie wpadam juz powiedziec dobranoc, a jednocześnie zyczyć jutro dużo lepszego samopoczucia i humoru i Tobie i Męzowi :D
no i zeby tak galaretka jednak stężała :D a waga upraciuszka ładna liczbę pokazywała (ładną czyli coraz mniejszą :D )
do jutra :) a raczej już do dzisiaj hehe.. :)
ps. fotki świetne.. masz niesamowitą urodę - świetnie podkreślona szczególnie na zdjęciu portretowym.. strasznie delikatną, nie wiem.. jakby trochę magiczną... :D no fajna babka jesteś :)
-
Mam nieodparte wrażenie, że mój nastrój nie zależy nawet od wyspania, ile od pogody. Za oknem widać, że słoneczko wstaję, ja również wstałam dość rześka mimo niespałna 7 godzin snu. Humor mam całkiem niezły, zjadłam właśnie cheeriosy na śniadanie (z otrębami i mlekiem dziś 151 kcal!), wzięłam prysznic i zaraz biegnę się wysmarować. Potem jeszcze herbatka i może nawet makijaż zdążę zrobić w domu, a nie pracy jak ostatnio ;-)
Dziś mam zajęty dzień, w pracy praca i odrabianie angielskiego, potem biegnę do znajomej z PITami, na angielski, a stamtąd muszę się jakiś cudem wyrobić na 20 do foniatry. Ciekawe czy ma sens iść do niego teraz, kiedy jestem zdrowa? No ale nic. To wszystko oznacza, że muszę przed angielskim skończyć jedzenie na dziś. Po powrocie być może zjem tylko deserek piankowy (dałam galaretkę bez cukru, łyżkę tegoż i jakieś 200g jogurtu za 49 kcal. Do tego 5 dużych truskawek wkroiłam i wyszły 4 porcje) bo niezbyt kaloryczny ani ciężki, a mam ochotę spróbować jak wyszedł!
No, a teraz uciekam.
Anikasku, ważyć się będę jutro albo dopiero przed wyjazdem w sobotę, jeszcze zobaczę. Postanowiłam w końcu robić to 1-2 razy w tygodniu i mam wrażenie, że dobrze mi to robi! No i ... :oops: Dziękuję bardzo. Na zdjęciu w sweterku jestem bez makijażu, dlatego uroda nie podkreślowa. Magiczna powiadasz? :lol:
-
Chyba jednak cofam oświadczenie o dobrym humorze, przynajmniej na jakiś czas. Dzień rozpoczęłam od nieprzyjemnej sytuacji w pracy, podważenia mojego autorytetu oraz informacji, że moja przyjaciółka, która nadal nie ma czasu by poznać nas ze swoim narzeczonym siedziała wczoraj w lodziarnio-kawiarni 200m od mojego domu i nie, nie pomyślała, żeby zadzwonić czy wpaść choćby na chwilę. Coraz bardziej jest mi źle w tej całej sytuacji. I coraz gorzej jest mi na myśl o rozmowie z nią, szczególnie, że ona jest tak piekielnie szczęśliwa, a rozmowa z pewnością to zaburzy i tak właśnie zostanie potraktowana - jako zaburzanie jej szczęścia. Grr.
Popijam czerwoną cytrynową herbatę.
-
Zosiu, życzę Ci poprawy nastroju i udanego dnia :D
A przyjaciółka rzeczywiście jakoś dziwnie się zachowuje, widocznie "ten typ tak ma" :roll: :wink:
-
Zosiu,
trzymaj się.
A co do przyjaciółki to mam ochotę Ci tylko jedno podpowiedzieć. Ale to wredne jest i złośliwe, także sobie pomilczę.
-
Zjadłam niedawno danio kokosowe i popijam herbatę czerwoną. Znów mi w pracy zimno więc wody jeszcze nie piłam. Za to rozmawiam na gg z przyjaciółą i wychodzi na to, że niesłusznie mam do niej pretensję. Komputera nie sprzeda, a nie spotyka się bo kompletnie nie ma czasu, intencje ma dobre i jedynie ja źle to oceniam. Pewnie trochę tak jest. A o resztę chyba nie chce mi się kłócić bo i po co. Sama już nie wiem co z tym zrobić.
Kasiu, dzięki.
Emilko, e tam, trzeba iść za ciosem. Choć może teraz to i tak już nie ma po co.
-
Zosiu,
widzę, że sie patentami na serki danio wymieniłyśmy. Ja wcinam Danio light a Ty kokosowy. Przepyszny jest, prawda?
Przyznam się, że trochę czuję sie zaniedbana i będę się o jakies przepisy od Ciebie upominać. :roll:
A herbatę czerwoną jaką pijesz?
pozdrawiam
I czekam na informację o wynikach z angielskiego
-
Emilko, dobra duszyczko moja! Rzeczywiście serkami żeśmy się wymieniły, bardzo mi ten kokosowy zasmakował! I w sumie nie taki znowu kaloryczny jest :)
Przepisowo rzeczywiście cię zaniedbałam, strasznie przepraszam. Postaram się jeszcze w tym tygodniu coś dla ciebie wymyślić choć strasznie się najbliższe dni zabiegane zapowiadają. A potem wyjeżdżamy. No ale postaram się. Czy przepis na makaron z broułami w sosie serowym ci podawałam?
Herbatka czerwona cytrynowa z bio-activ. Jakaś taka sztuczna trochę ale się przyzwyczaiłam. Po obiadku wypijam zawsze zieloną, pomaga jedzeniu się poukładać w żołądku. No a do domu to muszę coś kupić bo dziś rano właśnie skończyłam czerwoną sypaną z kwiatem kaktusa czy jakoś tak :)
Na wyniki angielskiego to i ja czekam ale już bez nerwów. Wszystkie 5 zadań na dziś zadanych już zrobiłam, znajomej od pitów przypomniałam, że przyjdę.
No i rozmawiałam dość długo na gg z przyjaciółą. I już chyba nie jestem na nią zła, poza akcją z komputerem. Nadal nie wiem co zrobić, a czas ucieka.
Jest już południe, za niespełna 4 godziny wybiegam i jak zacznę to aż do 21-21:30 nie będzie spokoju. Ale przynajmniej dużo ważnych rzeczy dziś zrobię.
Tylko cała w nerwach jestem bo mój brat zaraz zaczyna pisać bardzo ważny egzamin.
Zamiast orzechów zjadłam jedno ciasteczko z otrębów owsianych, którego nie wliczam w limit jako że ma dobrze zrobić na pracę jelit, a co. No i jeszcze się zastanowię czy jutro stanąć na wagę czy dać jej czas do soboty.
Mąż dostał zlecenie. Znaczy dostanie je fizycznie koło 16. Zrobione musi być na jutro rano więc usiądą z kolegą i będą siedzieć do rana, póki nie zrobią. A dziś zarwał pół nocy biedak żeby oddać zlecenie na dziś. Uh, biedactwo moje, ale przynajmniej za miesiąc czy dwa zapłacą to jakieś dodatkowe pieniądze będą.
-
Zosiu,
z tymi przepisami to nie takie pilne. Ważne aby kiedyś :wink:
Ja też wobeć Ciebie mam pewne zaległości, które postaram się nadrobić.
Zaganiana dziś jesteś, ale taki dzień od czasu do czasu jest przydatny. Wszystko poukłądane, nie ma czasu na obijanie się. No i jeszcze to poczucie załatwienia tylu spraw.
Z prezentem rzeczywiście macie problem. Chciałam sie spytać, co na to Sławek. Ale jak doczytałam do końca to doszłąm do wniosku, że pewnie za barzdo zajęty jest.
Za brata trzymam kciuki.
Za nas "świat" poukładał nam plany na długi weeknd. :evil: Ale o tym później.
Nie zapomnij o jedzeniu dzisiaj.
Ściskam
-
Emilko, masz rację we wszystkim co napisałaś. Rozumiem, że o układającym plany 'świecie' napiszesz mi po pracy? Kciuki trzymaj bo jesteś w tym bardzo skuteczna, a o jedzeniu nie zapomne. Kupiłam jakieś jogurty, w plecamu mam łyżeczkę, najwyżej będę jeść w trakcie angielskiego ;-)